Pokonanie któregoś z nich może dać impuls do znacznego ruchu, z jednej strony poniżej minimów z bieżącego tygodnia, z drugiej - ponad tegoroczne szczyty. Do wybicia z konsolidacji prawdopodobnie doprowadzi rozstrzygnięcie sytuacji na światowych parkietach. Główne indeksy giełdowe wciąż jednak kształtują się w pobliżu istotnych wsparć. Wydaje się, że jedynie ich pokonanie może dać impuls do większej deprecjacji polskiej waluty. Notowaniami PLN nie rządzą już tak silne emocje, jak na początku minionego tygodnia. Daje to nadzieje na większe umocnienie złotego, gdy klimat inwestycyjny na świecie ulegnie choćby niewielkiemu ociepleniu.

Przedstawiciele polskiego rządu i władz monetarnych wciąż zapewniają o szansach na wzrost wartości rodzimej waluty w najbliższej przyszłości. Według nich o aprecjacji złotego zadecydują wciąż zdrowe fundamenty polskiej gospodarki oraz perspektywa wejścia do systemu ERM-2, a następnie do strefy euro. Obecnie jednak czynniki te, w sytuacji panującej na rynkach wysokiej awersji do ryzyka, są lekceważone. Złoty wciąż traktowany jest jako element koszyka walut rynków wschodzących, które przeżywają poważne problemy. Dlatego do jego aprecjacji niezbędna jest poprawa nastrojów na świecie.

Podczas dzisiejszej sesji poznamy z Polski dane na temat bilansu płatniczego w grudniu. Mimo deprecjacji złotego, która zwiększyła atrakcyjność cenową produktów wytwarzanych w naszym kraju, dane te mogą mieć dość pesymistyczny wydźwięk. Eksport prawdopodobnie odnotował w ostatnim miesiącu minionego roku dynamiczny spadek ze względu na silne spowolnienie gospodarcze u głównych partnerów handlowych Polski. Prawdopodobieństwo zrealizowania się takiego scenariusza zwiększają kiepskie dane na temat bilansu handlu zagranicznego Czech, które zostały opublikowane w minionym tygodniu. Bilans płatniczy naszego kraju zostanie przedstawiony o godz. 14.00. Reakcja rynku na jego odczyt nie powinna być zbyt duża, jednak jeśli okaże się on znacznie gorszy od prognoz, może w pewnym stopniu zwiększyć presję deprecjacyjną w notowaniach złotego.

Notowania eurodolara wciąż pozostają w szerokim paśmie wahań, poruszając się pomiędzy 1,2800 – 1,3050. W czasie sesji azjatyckiej kurs EUR/USD lekko zwyżkował, nie próbując jednak nawet wybić się z konsolidacji – notowania tej pary walutowej wzrosły z poziomu 1,2860 w okolice 1,2920. Ruch ten nie był ani zbyt silny ani zdecydowany ze względu pogorszenie nastrojów na światowych giełdach od czasu prezentacji planu wsparcia dla amerykańskiego sektora finansowego przez Sekretarza Skarbu T. Geithnera. Brak szczegółów dotyczących planu poza ogólnymi szacunkami, jaka kwota pieniędzy zostanie na niego przeznaczona, wspierają niepewność wśród inwestorów wokół przyszłych skutków projektu. Rynek obawia się, że pozytywny wpływ na krajowy sektor finansowy może być mniejszy od negatywnych efektów związanych ze wzrostem deficytu budżetowego do rekordowego poziomu.

Reklama

Dziś z USA napłyną dane o sprzedaży detalicznej za styczeń. Jakkolwiek prognozy przewidują kolejny miesiąc pod znakiem spadku, jednak jego dynamika powinna wyhamować w porównaniu z grudniem z -2,7% do -1%. W obecnych warunkach tego typu „poprawa” może wpłynąć pozytywnie na nastroje, jednak zapewne nie na tyle aby spowodować wybicie kursu EUR/USD ze wspomnianego przedziału wahań. Już od dłuższego czasu na rynek nie napłynął żaden impuls, który mógłby zainicjować zakończenia konsolidacji i to nie tylko na rynku eurodolara, ale także w notowaniach ropy naftowej gatunku Brent, czy głównych indeksów na Wall Street. Inwestorzy uodpornili się na kiepskie dane makro oraz na problemy w sektorze finansowym i można powiedzieć, że obecnie szanse na poprawę nastrojów są większe niż prawdopodobieństwo powrotu skrajnego pesymizmu. Impulsem dla zmiany sentymentu na pozytywny mogłoby być dopracowanie i ujawnienie większej ilości szczegółów planu Geithnera, tak by inwestorzy przekonali się, że projekt ten może rzeczywiście uzdrowić amerykański sektor bankowy i wesprzeć największą gospodarkę świata w walce z recesją.