Większość producentów samochodów cierpi z powodu dramatycznego spadku sprzedaży i zapowiada zamykanie kolejnych fabryk. Są jednak i tacy, którzy odnoszą sukcesy na rynku. Należą do nich Porsche czy Audi oraz kilka niszowych montowni aut.

Prezes Porsche Wendelin Wiedeking przyznał ostatnio, że zyski w ubiegłym roku przekroczyły jego oczekiwania. Zysk firmy przed opodatkowaniem wyniósł aż 8,57 mld euro czyli 12 mld dolarów i wzrósł o 46 proc. Podobną kwotą, tyle że straty nie zysku może się pochwalić np. amerykański General Motors.

Dla jasności należy dodać, że prezes Porsche uzyskał świetny wynik finansowy głównie dzięki sprzedaży akcji koncernu Volkswagen, a nie samochodów.

Wygrywają ci, którzy postawili na technologie

Wśród wygranych na przegranym rynku znajdują się ci, którzy nie stawiają na tzw. masówke, ale wyrafinowane technologie. Wśród nich mali producenci, tacy jak brytyjska firma Lotus, która wytwarza auta sportowe o tej samej nazwie.

Reklama

Firma wypracowała 3 mln dolarów zysku, pomimo sporych nakładów na badania i rozwój nowych technologii w należącej doń spółce Lotus Engineering. Podobnie, jak Porsche, zarabia nie tylko na samych samochodach. Rozwija i sprzedaje zaawansowane technologie innym producentom aut.

Audi też się broni technologiami

Sprzedaż Audi, luksusowej marka ze stajni Volkswagena, też wzrosła w ostatnich miesiącach ubiegłego roku wzrosła o 0,4 proc. na całym świecie, chociaż innym producentom, w tym zwłaszcza Toyocie spadła na łeb i szyję. - Audi niewątpliwie należy do wygranych - przyznaje Michael Tyndall, specjalista branży motoryzacyjnej w banku Nomura. - Firma została przejęta jako wytwórca popularnych aut i w ciągu 10-15 lat zamieniona w topową markę - dodaje.

BMW chroni środowisko

Główny rywal Audi, usytuowany także z Bawarii koncern BMW miał trudny rok, głównie z racji ostrego spadku sprzedaży pojazdów na lukratywnym rynku amerykańskim, co rzutuje na zyski. Jak jednak oceniają eksperci, inwestycje w oszczędne silniki i nowe rozwiązania technologiczne gwarantują firmie na dłuższa metę sukcesy. - BMW to prawdziwy morderca dwutlenku węgla. Ma najlepsze wyniki wśród wszystkich producentów aut – zapewniają eksperci organizacji T&E, która w Brukseli lobbuje za ochroną środowiska.

Małe jest oszczędne

Spośród Wielkiej Trojki w Detroit, z której GM i Chrysler otrzymały pomoc rządu USA w wysokości 13,4 mld dolarów, Ford Motor jest jaśniejszym punktem na ponurym niebie Ameryki. Zgromadził wystarczającą ilość pieniędzy na koncie, aby nie prosić władz federalnych ani stanowych o pomoc w 2009 r. Ewentualne wsparcie finansowe podatnika, to dla niego „ostateczność”, mówi prezes Alan Mulally.

W przeciwieństwie do paliwożernych potworów z amerykańskich fabryk GM i Chryslera, Ford preferuje mniejsze i skromniejsze w apetycie na benzynę pojazdy. Wzorem może być zaprojektowana w Niemczech nowa Fiesta, zdobywająca już serca Europejczyków.

Na azjatyckich rynkach

Trzeba przyznać obiektywnie, że na innych rynkach Amerykanie radzą sobie znacznie lepiej niż w kraju. - W regionie Azji i Pacyfiku, drugim w skali ważności dla GM, radzimy sobie całkiem dobrze i w 2009 r. wprowadzimy dwa nowe modele do produkcji i unowocześnimy już wytwarzane. Przewiduję kilkuprocentowy wzrost sprzedaży i niewielki zysk, chociaż panuje stagnacja. IV kwartał to prawdziwa klapa – mówi Nick Reilly, prezes GM w regionie.

Koncern w grudniu uruchomił nową fabrykę w Chinach, inne zakłady buduje w Indiach i w Tajlandii. W przeciwieństwie do USA, nie zamierza zwalniać pracowników. – Daliśmy tylko robotnikom w Korei i Tajlandii trochę wolnych dni – dodaje.

Tymczasem produkcja samochodów w Azji, w wyniku globalnej recesji, spada. W listopadzie o 19 proc. w Indiach i ponad 20 proc. w Chinach, gdzie GM jest największym zagranicznym producentem i wyprzedza nawet Japończyków.

Kryzys dotknął także europejskie koncerny, zwłaszcza francuskie. Wszyscy jednak liczą na pakiet ratunkowy rządu w Pekinie, który ma wspierać krajową konsumpcję, a więc i zbyt samochodów.

Szok dostawczy

Dla wszystkich wytwórców aut na świecie, zwłaszcza w Ameryce wyjściem z trudnej sytuacji może okazać się zmiana systemu dostaw części i podzespołów. Wymyślili go praktyczni Japończycy. Zmienia się system dostaw części tak, aby upadek jednego z dostawców, nie pogrążał całego łańcucha ani montowni. Teraz firmy stawiają nie na pojedynczego dostawcę, ale na kilku i godzą się na zwiększenie zapasów. Dlatego koncerny wspieraja swoich kooperantów.

- Mam nadzieję, że pomoc rządu dla Detroit wesprze także dostawców części, bo w chwili zapaści na rynku trzeba troszczyć się o wszystkich - mówi Mike Goss, rzecznik firmy Toyota North America. Zapewnia, że Japończycy mogą współpracować z większą ilością dostawców podzespołów, a nawet zwiększyć zapasy, odstępując od sławnego kanonu „just-in-time”.

- Boimy się, że jeśli jedna firma popadnie w tarapaty, to zakłóci pracę innych wzdłuż całego łańcucha dostaw - dodaje Fred Standish, rzecznik Nissan Motor America. Aż 60 proc. z 350 dostawców Nissana zaopatruje także w części GM, Chryslera i Forda. Tymczasem Wielka Trójka zapowiada zamknięcie 59 zakładów w styczniu.

– Najbardziej martwię się o los niedużych wytwórców bardzo specjalistycznych części – zapewnia. Nie kryje, że zmiana sposobu zaopatrzenia podniesie koszty produkcji. Ale lepsze to niż zamykanie fabryk.

Ważniejsi producenci aut w 2008 r.

Marka Wartość rynkowa ( w mld USD) Zmiany w ciągu roku ( w proc.)
Volkswagen 111,4 66,2
Toyota 108,3 - 52,9
Honda 37,5 -50,7
Daimler 33,6 -62,4
BMW 18,9 -50,2
Porsche 12,5 - 63,1
Fiat 7,6 - 74,2
Renault 6,8 - 82,4
Ford Motor 5,0 -68,6
Peugeot 3,7 - 78,0
General Motors 2,0 - 86,9











Źródło: Bloomberg