Pierwszą ofiarą kryzysu gospodarczego jest motoryzacja. Ale najgorsze dla Unii jeszcze nie nadeszło – ostrzega komisarz Günter Verheugen, który przygotował dokument pokazujący skutki kryzysu dla poszczególnych branż w UE.

Wnioski z analizy, do której dotarła „Rzeczpospolita”, są pesymistyczne.Już widać dramatyczny spadek oznaczający roczne zmniejszenie przychodów o przynajmniej 150 mld euro w produkcji i budownictwie. W listopadzie 2008 r. produkcja przemysłowa była niższa o 8,2 proc. niż rok wcześniej.

Komisja ostrzega: spowolnienie gospodarcze w nowych państwach członkowskich nastąpiło później niż na bogatszym Zachodzie, na pełne skutki załamania trzeba jeszcze poczekać.

Analiza koncentruje się na produkcji przemysłowej, która stanowi 20 proc. unijnego PKB i daje zatrudnienie 35 mln ludzi. Najważniejszą europejską branżą jest motoryzacja i to ona najbardziej teraz cierpi.

W 2009 r. rynek samochodowy w UE może się skurczyć o dalsze 12 – 18 proc. KE przewiduje, że część fabryk zostanie po prostu zamknięta. W Polsce fabryki samochodów już ograniczają produkcję.

Reklama

Załamanie w motoryzacji i budownictwie już wpływa na przemysł chemiczny. W niektórych przypadkach spadek produkcji wynosi od 30 do 60 proc.

Zapaści doświadcza przemysł stalowy. ArcelorMittal ogłosił program cięć w zatrudnieniu, które w Polsce dotkną około tysiąca osób.

Więcej w „Rzeczpospolitej”