Koncern Daimler musi wycofać w RFN 238 tys. pojazdów z oprogramowaniem, które pod pewnymi warunkami wyłącza kontrolę emisji spalin w dieslach - oświadczył niemiecki minister transportu Andreas Scheuer. Łącznie problem ma dotyczyć 774 tys. pojazdów w Europie.

Scheuer poinformował o decyzji ministerstwa w poniedziałek po spotkaniu w Berlinie z prezesem zarządu Daimlera Dieterem Zetschem. Zetsche zapewnił o "transparentnej współpracy" z rządem prowadzonej w "najwyższym tempie". Według oświadczenia Daimlera koncern odwoła się od decyzji rządu.

Jak podało ministerstwo, obok lekkich samochodów dostawczych Mercedes-Benz Vito problem dotyczy Mercedesa GLC 220d i C220d.

W maju niemieckie ministerstwo transportu wezwało Daimlera do przeprowadzenia napraw w ponad 6 tys. samochodów Vito. Chodziło o wysokoprężne jednostki napędowe Euro-6 o pojemności 1,6 litra. Zdaniem niemieckich władz nie spełniały one wymogów środowiskowych i emitują do atmosfery zbyt dużo szkodliwych substancji. Koncern nie zgadzał się z zarzutami, jednak zapewniał, że przygotuje specjalną aktualizację oprogramowania, która wyeliminuje problem.

W niedzielę "Bild am Sonntag" poinformował, że Niemiecki Federalny Urząd Motoryzacji (KBA) wykrył pięć "nielegalnych" urządzeń w silnikach pojazdów koncernu Daimler. Według gazety sprawa może dotyczyć 1 mln samochodów z silnikami Diesla; miały one spełniać normę emisji Euro 6.

Reklama

Rzecznik Daimlera odmówił komentarza w tej sprawie, podkreślając jednocześnie, że koncern współpracuje z KBA i ministerstwem transportu, aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Według KBA Daimler miał instalować urządzenia, które da się wyłączać.

Koncern konsekwentnie twierdzi, że działał w ramach obowiązującego prawa. Kwestią sporną jest tutaj - podobnie jak u innych producentów samochodów - tzw. okno termiczne czyli zakres temperatury zewnętrznej, przy którym odbywać się może neutralizowanie tlenków azotu w spalinach. Gdy temperatura zasysanego z zewnątrz powietrza odchyla się nadmiernie od tego zakresu, praca systemu neutralizującego grozi nawet uszkodzeniem silnika i dlatego Komisja Europejska zezwoliła, by neutralizacja była wówczas przejściowo wyłączana.

W następstwie dochodzenia podległej rządowi USA Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. Z czasem podobne zarzuty zaczęły być formułowane wobec innych niemieckich koncernów m.in. BMW i Daimlera.

>>> Czytaj też: Bruksela z zakazem wjazdu diesli? Powietrze w stolicy Belgii jest bardzo zanieczyszczone