Chmury nad światową gospodarką pociemniały, szczególnie od naznaczonego konfliktami szczytu G7 - oceniła szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde w poniedziałek w Berlinie.

W stolicy Niemiec odbyło się 10. już spotkanie z udziałem niemieckiej kanclerz Angeli Merkel oraz przywódców najważniejszych światowych organizacji handlowych i finansowych - Światowej Organizacji Handlu (WTO), Banku Światowego, Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP) oraz - po raz pierwszy - Afrykańskiego Banku Rozwoju (AfDB).

"Na świecie słońce świeci" - powiedziała Lagarde na wspólnej konferencji prasowej, przypominając, że światowy wzrost gospodarczy na 2018 rok nadal prognozowany jest na poziomie 3,9 proc. i na podobnym poziomie w 2019 roku. "Jednak chmury stają się coraz ciemniejsze, przede wszystkim od ostatniego weekendu" - podkreśliła szefowa MFW, odnosząc się do zakończonego w sobotę szczytu G7 w Kanadzie. Jak dodała, zaufanie wśród przedsiębiorców spada z powodu działań zakłócających handel.

"Z tego powodu musimy powstrzymać eskalację napięć. Działanie w myśl zasady +ząb za ząb+ w niczym nie pomoże" - dodał dyrektor generalny WTO Roberto Azevedo.

W ocenie Merkel "zasadniczo świat kroczy właściwą ścieżką". Zastrzegła jednak, że nie wolno zagrażać temu stanowi rzeczy poprzez błędne zachowanie, co - jak wskazuje dpa - stanowiło aluzję do protekcjonistycznych działań handlowych podejmowanych przez obecną administrację USA oraz nowe amerykańskie cła na import unijnej stali i aluminium. Szefowa rządu Niemiec przypomniała, że kryzys gospodarczy i finansowy sprzed 10 lat udało się przezwyciężyć tylko dzięki współpracy wszystkich dotkniętych nim państw.

Reklama

We wspólnej deklaracji wydanej przez uczestników poniedziałkowego spotkania w Berlinie zaznaczono, że WTO ma "decydujące znaczenie dla nowego wzrostu, zatrudnienia i możliwości rozwoju na skalę światową", a także że "znacząco przyczyniła się do stabilności i przewidywalności międzynarodowych relacji handlowych" i "nadal odgrywa kluczową rolę w zwalczaniu protekcjonizmu".

Płynne rozwijanie się gospodarek krajowych pod wpływem nowych technologii wymaga odpowiednio dostosowanych strategii rządów i międzynarodowych organizacji - podkreślili uczestnicy. Przyznali, że wielokierunkowy system można ulepszyć, ale jego "rdzeń" przedstawia sobą pewną wartość.

Piątkowo-sobotni szczyt G7 (USA, Kanada, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy i Japonia) odbył się w napiętej atmosferze, spowodowanej zainicjowanymi przez USA renegocjacjami układu o wolnym handlu NAFTA oraz cłami na stal i aluminium importowane z Unii Europejskiej do USA.

W komunikacie końcowym po spotkaniu w kanadyjskim La Malbaie napisano, że przywódcy wszystkich siedmiu państw zgodzili się, że istnieje potrzeba "wolnego, sprawiedliwego i obopólnie korzystnego handlu", oraz co do znaczenia walki z protekcjonizmem. Trump nieoczekiwanie odrzucił jednak komunikat końcowy i w ostrych słowach skrytykował gospodarza spotkania, premiera Kanady Justina Trudeau. Kanadyjski przywódca wcześniej zapowiedział, że jego kraj nadal zamierza wprowadzić cła odwetowe wobec USA. Pozostali sygnatariusze deklaracji oświadczyli, że nadal popierają jej treść.

>>> Czytaj też: Niemiecka prasa: G7 zmieniła się w G6