Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpłynął wniosek o przejęcie bydgoskiej Pesy przez jeden z funduszy należących do Polskiego Funduszu Rozwoju. Finalizacja transakcji możliwa będzie w trzecim kwartale tego roku - poinformowało we wtorek PAP źródło bliskie transakcji.

"Przejęcie Pesy przez PFR mogłoby się wydarzyć w perspektywie trzeciego kwartału. Istnieje ryzyko, że banki się nie porozumieją co do finansowania. Jeśli banki nie dojdą do porozumienia, to PFR nie wyłoży kapitału" - powiedziało PAP źródło.

Jak poinformował UOKiK, przedmiotem zgłoszenia jest zamiar koncentracji polegający na przejęciu przez Fundusz Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw FIZAN (fundusz inwestycyjny zamknięty aktywów niepublicznych) wyłącznej kontroli nad spółką Pesa Holding, a w konsekwencji – nad spółkami zależnymi od Pesy Holding.

"Wnioskodawca działa na rynku funduszy inwestycyjnych zamkniętych i jest podmiotem zarządzanym w zakresie części portfela inwestycyjnego Funduszu przez Polski Fundusz Rozwoju (...) – spółkę Skarbu Państwa, której celem jest przyczynianie się do wzrostu PKB, tworzenie nowych miejsc pracy na terytorium kraju, a także zwiększanie konkurencyjności Polski na arenie europejskiej" - informuje UOKiK.

Polski Fundusz Rozwoju zawarł wstępną umowę dotyczącą inwestycji w bydgoską Pesę na początku marca tego roku.

Reklama

Według nieoficjalnych informacji Polski Fundusz Rozwoju spłaci 200 mln zł kredytu udzielonego w listopadzie 2017 r. Pesie przez konsorcjum banków, którego liderem jest PKO BP, a także zainwestuje 100 mln zł w rozwój firmy.

Współudziałowcami Pesy mają pozostać założyciele i główni akcjonariusze Tomasz Zaboklicki, Zenon Duszyński i Zygfryd Żurawski, w których rękach było skupionych około 3/4 akcji, a także czterej inni akcjonariusze.

Na początku listopada ubiegłego roku Pesa podpisała umowę z konsorcjum banków, którego liderem jest PKO BP, na udzielenie kredytu w wysokości 200 mln zł. Zobowiązała się jednocześnie do pozyskania inwestora przed końcem marca tego roku.

Na pozyskanie inwestora zdecydowano się z powodu problemów z płynnością finansową, brakiem środków na realizację zawartych kontraktów i trudnościami z uzyskaniem gwarancji ubezpieczeniowych niezbędnych na nowe umowy.

Jako przyczyny problemów finansowych wymieniano wówczas m.in. straty i kary związane z realizacją zamówień z poprzedniej perspektywy unijnej, nieotrzymanie spodziewanego zamówienia z Intercity na dostawę 10 pociągów elektrycznych dla ruchu dalekobieżnego, a także załamanie się kontraktu na dostawy tramwajów dla Moskwy.

>>> Czytaj też: #ŁączymyPolskę: Powstała ogólnopolska koalicja przewoźników autokarowych