Do ostrej wymiany zdań doszło we wtorek na tle sprawy statku organizacji pozarządowej "Aquarius" z 629 migrantami, który w niedzielę otrzymał zakaz zawinięcia do włoskiego portu. Ostatecznie jednostkę zgodziła się przyjąć Hiszpania. Statek ma wpłynąć do portu w Walencji.

Polemika francusko-włoska poprzedziła zapowiedzianą na piątek wizytę premiera Contego w Paryżu i spotkanie z Macronem. Strona francuska ogłosiła, że jeszcze we wtorek prezydent będzie rozmawiał z władzami Włoch, Malty i Hiszpanii.

W wydanej nocie włoski rząd oświadczył, że wypowiedzi przedstawicieli władz Francji w związku ze sprawą statku z migrantami są "zaskakujące i świadczą o poważnym braku informacji o tym, co naprawdę się dzieje".

"Włochy nie będą przyjmować pouczeń w duchu hipokryzji od państw, które w sprawie imigracji wolały zawsze odwrócić głowę w drugą stronę" - podano w komunikacie Kancelarii Premiera w Rzymie.

Reklama

W oświadczeniu jest zapewnienie, że rząd włoski "nie porzucił prawie 700 osób" znajdujących się na pokładzie statku. Przypomina się, że strona włoska udzieliła wszelkiego niezbędnego wsparcia jednostce na Morzu Śródziemnym, której nie chciała też przyjąć Malta.

To włoskie statki - dodał rząd - przystąpiły do operacji zabrania na swoje pokłady migrantów z "Aquariusa" i to one będą mu towarzyszyć w całym rejsie do portu w Walencji.

"Włochy po raz kolejny wzięły na siebie odpowiedzialność i zagwarantowały bezpieczeństwo mężczyznom, kobietom i dzieciom" - głosi rządowa nota.

"Naszym sojusznikom pozostawiamy słowa" - dodano.

"Na wiadomość o braku zgody Malty wobec współpracy i na zejście ludzi na ląd, przyjęliśmy niezwykły gest solidarności ze strony Hiszpanii" - wyjaśnił włoski gabinet. Taki sam gest - podkreślono - nie napłynął ze strony Francji, która prowadzi "znacznie bardziej surową i cyniczną politykę w kwestii udzielania gościny".

Wicepremier Matteo Salvini odnosząc się do polemiki na temat jego decyzji o zamknięciu portu dla "Aquariusa" stwierdził: od Europy "nie chcemy pieniędzy; interesuje nas konkretna pomoc w sprawie relokacji tysięcy ludzi, która jest tylko na papierze i nie działa sprawnie".

Celem - dodał szef MSW - powinna być "redukcja liczby osób wyruszających w drogę i doprowadzenie do tego, by północ kontynentu afrykańskiego była miejscem udzielania gościny i oddzielania prawdziwych uchodźców od tych udawanych".

Salvini podkreślił, że tak samo jak w przypadku "Aquariusa" rząd w Rzymie będzie postępować wobec innych statków organizacji humanitarnych obecnych na Morzu Śródziemnym. Nie otrzymają one - dodał - prawa wstępu do włoskich portów.

"Interesuje mnie to, aby nie było stowarzyszeń wątpliwego pochodzenia, które traktują Włochy jak obóz dla uchodźców" - powiedział lider Ligi.

Włochy - zapewnił Salvini - "nigdy nie zaprzeczyły zasadzie solidarności i wielkoduszności, ale my po prostu od tego tygodnia nie robimy tego sami".

"Chcę współpracować spokojnie ze wszystkimi, ale zgodnie z zasadą: pierwsi są Włosi" - zadeklarował.

Minister infrastruktury i transportu Danilo Toninelli, w którego gestii znajdują się także porty, stwierdził zaś: "Nadeszła pora, aby europejscy partnerzy przystąpili do działania, by podzielić się odpowiedzialnością, jaka zbyt długo i również teraz spoczywa wyłącznie na Włoszech".

"Nigdzie nie zapisano, że Włochy muszą wziąć na siebie całość humanitarnej operacji ratowania ludzi, jak jest teraz i jak miało to miejsce w przypadku Aquariusa" - zastrzegł.

Minister w wywiadzie telewizyjnym wyraził uznanie dla Hiszpanii, która postanowiła przyjąć statek z migrantami, a następnie dodał: "Oczekujemy sygnału od Francji i szerzej od całej UE".

"Dziękujemy prezydentowi Macronowi za okazanie niebywałej wrażliwości w kwestii migrantów. W tej sytuacji prosimy go, aby otworzył swoje porty i uczestniczył w nowej fazie wspólnego europejskiego podejścia do problemu" - dodał Toninelli.

Wicepremier, lider Ruchu Pięciu Gwiazd Luigi Di Maio komentując wypowiedź Macrona stwierdził: "I to oni mówią?". Francja - podkreślił - powinna otworzyć swoje porty dla migrantów, jak zrobiła to Hiszpania.

Największe oburzenie we Włoszech wywołały słowa rzecznika partii prezydenta Macrona, La Republique En Marche, Gabriela Attala, który postawę włoskich władz nazwał "odrażającą".

Eurodeputowana Ligi Mara Bizzotto oświadczyła, że "odrażająca jest postawa Francji Macrona, a nie ministra Salviniego".

Wcześniej prezydent Macron, którego wypowiedź przytoczył rzecznik rządu Benjamin Griveaux, uznał też, że postępowanie włoskich władz stanowi pogwałcenie prawa morskiego.

W sytuacji zagrożenia odpowiedzialność za ratowanie osób zagrożonych spada na kraj, u wybrzeża którego znajdują się zagrożeni ludzie. "Gdyby statek znajdował się najbliżej wybrzeży Francji, mógłby przybić do brzegu", ponieważ tego wymaga "poszanowanie prawa międzynarodowego" - powiedział Macron.

Również premier Francji Edouard Philippe uznał we wtorek, że Rzym zdecydował się "nie respektować swych międzynarodowych zobowiązań".

Dodał jednak, że "ten epizod dowodzi, iż nie należy liczyć na szybkie rozwiązanie problemu (migrantów) na poziomie narodowym" i trzeba znaleźć odpowiedź na kryzys uchodźczy na poziomie Unii Europejskiej.

Szef francuskiej dyplomacji Jean-Yves Le Drian wezwał rząd Włoch do zrewidowania decyzji w sprawie nieprzyjęcia "Aquariusa".

We wtorek po południu jednostki włoskie zabrały ze statku 280 migrantów.

W środę wicepremier Salvini przedstawi w Senacie informację na temat kryzysu wokół statku z migrantami.

>>> Czytaj też: "Cynizm i nieodpowiedzialność". Macron ostro o niewpuszczeniu statku z migrantami przez Włochy