Pompeo po wtorkowym szczycie w Singapurze, gdzie Trump rozmawiał z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem, udał się do Seulu, by zdać sprawę z przebiegu tych negocjacji południowokoreańskim przywódcom.

Sekretarz stanu powiedział dziennikarzom, że USA chcą, aby Pjongjang podjął "znaczące kroki" zmierzające do denuklearyzacji w ciągu dwóch lat - przed końcem kadencji prezydenta w 2021 roku. Dodał, że Kim rozumie, iż "będą prowadzone dogłębne weryfikacje" postępów denuklearyzacji reżimu.

Pytany o to, czy zostały ustalone terminy dotyczące rozbrojenia Pjongjangu i ważne etapy denuklearyzacji zostaną zamknięte do 2021 roku, Pompeo odparł: "jesteśmy pełni nadziei".

Zapewnił też dziennikarzy, że jeśli Waszyngton uzna, że Korea Południowa nie prowadzi uczciwych negocjacji, to zawieszenie manewrów wojskowych z Koreą Południową "nie będzie obowiązywać".

Reklama

Pompeo po przylocie do Seulu rozmawiał długo z dowódcą stacjonujących tam sił amerykańskich gen. Vincentem Brooksem. W czwartek spotka się z prezydentem Korei Południowej Mun Dze Inem, by omówić przebieg szczytu w Singapurze.

Do Seulu udaje się też szef japońskiej dyplomacji Taro Kono, by spotkać się tam z Pompeo i ministrem spraw zagranicznych Korei Południowej panią Kang Kiung Wha. Następnie sekretarz stanu poleci do Pekinu, by o szczycie Trump - Kim rozmawiać z przedstawicielami chińskiego rządu.

Jak komentuje AP, Pompeo stara się złagodzić entuzjastyczne wypowiedzi Trumpa i jego ocenę sytuacji.

We wtorek prezydent powiedział nieoczekiwanie w wywiadzie dla Fox News, że Stany Zjednoczone nie będą prowadzić wspólnych ćwiczeń wojskowych z Koreą Południową, póki Kim negocjuje w dobrej wierze. Dodał, że manewry takie byłyby "niestosowne".

Po powrocie do Waszyngtonu Trump napisał na Twitterze, że "nie ma już więcej nuklearnego zagrożenia ze strony Korei Północnej" i "wszyscy mogą czuć się teraz znacznie bezpieczniej" w porównaniu z dniem, w którym rozpoczynał swoją kadencję w Białym Domu.