PAP: Polska jest wciąż na etapie rozwoju rynku PPP. Jeżeli chodzi o liczbę i wartość inwestycji realizowanych w modelu publiczno-prywatnym, znacząco przewyższają nas pod tym względem kraje Europy Zachodniej takie jak Wielka Brytania, Niemcy czy Francja. Dlaczego nasze instytucje publiczne tak ostrożnie podchodzą do mariaży biznesowych z kapitałem prywatnym?

Witold Słowik: Przyczyn jest pewnie kilka. Przez lata w Polsce pokutowało przekonanie, że partnerstwo publiczno-prywatne jest podejrzane, kosztowne i ryzykowne dla budżetu państwa. Zarówno urzędnicy państwowi, jak i samorządowi, woleli korzystać np. z grantów unijnych, których procedurę pozyskiwania doskonale opanowali przez ostatnich 14 lat. A ustawę o PPP niekoniecznie, mimo że obowiązuje ona od 2009 roku.

PAP: Dzisiaj to się zmienia. 5 Czerwca Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów zdecydował, że cztery drogi ekspresowe będą budowane w modelu partnerstwa publiczno-prywatnego. Kiedy poznamy szczegóły?

W.S.: Trzeba przygotować analizy, projekt umowy, a przede wszystkim uzyskać z Eurostatu potwierdzenie, że podpisane umowy nie zostaną wliczone do państwowego długu publicznego. To warunek podpisania umów i w ogóle realizacji inwestycji. Generalnie jest założenie, że umowy będą 30-letnie: przygotowanie i budowa potrwają trzy lata, a przez kolejnych 27 lat firma, która wybuduje drogi i będzie odpowiadała za ich eksploatację, czyli remonty, odśnieżanie, oświetlenie itp., ma dostawać stałą kwotę z budżetu państwa. To oznacza, że kierowcy samochodów osobowych nie będą płacić za korzystanie ze zbudowanych dróg. Po zakończeniu umowy drogi przejdą na własność państwa.

Reklama

PAP: 30 lat to bardzo długo. W tym czasie mogą zmieniać się rządy, upadać firmy. Podpisanie takiej umowy to ogromne ryzyko dla każdej ze stron.

W.S.: Z takimi umowami wiążą się nie tylko ryzyka, ale też korzyści i to dla każdej ze stron. Ewentualne ryzyka niwelujemy m.in. poprzez zmiany ustawowe. W Sejmie jest projekt nowelizacji ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym. Jest tam m.in. przepis, który mówi, że upadek partnera prywatnego nie spowoduje rozwiązania umowy. W takim przypadku obowiązki strony przejmuje instytucja, która współfinansuje przedsięwzięcie, czyli np. bank lub fundusz. Chodzi nam o to, żeby tego typu umowy były kontynuowane bez względu na to, kto rządzi i co się dzieje na świecie. Poza tym nowelizacja ma znacząco usprawnić procedury, sprawić, że przedsięwzięcia realizowane w tej formule staną się bezpieczniejsze i bardziej opłacalne, zarówno dla państwa, jak i biznesu. Rząd założył, że do 2020 roku zawartych zostanie 100 nowych umów w formule partnerstwa publiczno-prywatnego, a dodatkowo strona rządowa ogłosi dziesięć postępowań na wybór partnera prywatnego. Udział modelu PPP w nakładach inwestycyjnych w sektorze publicznym ma wynieść 5 proc., a tzw. wskaźnik efektywności zawierania umów ma wzrosnąć z 25 proc. do co najmniej 40 proc. To oznacza, że co najmniej 40 procent inwestycji, dla których rozpocznie się wybór partnera prywatnego, wejdzie w etap realizacji. Zwiększeniu bezpieczeństwa przedsięwzięć ma służyć m.in. system certyfikacji projektów.

PAP: Co to znaczy?

W.S.: Projekt nowelizacji ustawy o PPP, który jest w Sejmie, zakłada, że każdy podmiot publiczny będzie mógł się zwrócić do naszego ministerstwa z wnioskiem o zbadanie, czy planowany projekt jest realny w formule PPP, jakie będą jego koszty, po ilu latach się zwrócą. My będziemy wydawali taki certyfikat jeszcze przed uruchomieniem postępowania przetargowego. Chodzi o to, żeby strony nie ponosiły niepotrzebnych kosztów, zminimalizowały ryzyko. Poza tym chcemy opracować trzy wzorcowe umowy PPP, dla różnych rodzajów projektów. Nie będą one, oczywiście, obligatoryjne, strony będą negocjować warunki, ale chodzi o to, żeby, siadając do rozmów, potencjalni partnerzy mieli lepszą orientację o tym, jak może być rozłożone ryzyko. Prace nad takimi wzorami umów mają się zakończyć w tym roku.

Ważne dla biznesu jest np. to, że po wejściu w życie nowelizacji strona prywatna będzie mogła dopiero po wygraniu umowy założyć swoją spółkę córkę poświęconą określonemu przedsięwzięciu. Obecnie muszą one zarejestrować spółkę celową przed przystąpieniem do postępowania i prowadzić negocjacje, nie wiedząc, czy skończą się one sukcesem czy nie. To kosztowne i czasochłonne.

PAP: Partnerstwo publiczno-prywatne rozpowszechniło się na świecie w latach 90., czyli doświadczenie światowej palestry prawniczej i finansjery jest w tej kwestii ograniczone, bo wiele umów jeszcze trwa. Czy w Polsce są specjaliści, którzy są w stanie ocenić perspektywy tego przedsięwzięcia?

W.S.: Już dwa lata temu powołaliśmy zespół ekspertów, prawników, przedstawicieli biznesu i samorządów w celu przeglądu istniejącego prawa. Grupa ta zdiagnozowała 40 barier rozwoju PPP w samej ustawie o PPP i 19 innych ustawach. Poza tym wspieramy zainteresowane strony nie tylko własnymi środkami i siłami, a w resorcie też mamy dobrych ekspertów, ale też z pomocą zewnętrznych doradców z renomowanych firm konsultingowych i kancelarii prawniczych. W ciągu roku przeprowadzono w sumie szkolenia ok. 1250 osób. Nie tylko dla samorządów, ale też np. dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego, prokuratury, NIK, izb obrachunkowych i skarbowych. W sumie zaplecze doradczo prawne jest potężne.

PAP: Obecnie, jak piszecie w uzasadnieniu projektu nowelizacji ustawy o PPP, realizowanych jest 117 umów o wartości niespełna 6 mld zł. W jaki sposób chcecie w ciągu niespełna 3 lat zwiększyć liczbę realizowanych projektów dwukrotnie?

W.S.: Mamy całe spektrum działań. O ustawie, która rozrusza rynek, szkoleniach dla osób zajmujących się PPP, wzorcach umów, już rozmawialiśmy. Dużą wagę przykładamy też do monitoringu rynku. Mamy listę 157 potencjalnych projektów o wartości 56 mld zł. Z tego kilkadziesiąt już ogłoszonych.

PAP: A jeśli chodzi o projekty już realizowane?

W.S.: Jednym z ważniejszych jest ukończona już spalarnia śmieci w Poznaniu, która powstała przy współudziale samorządu oraz spółki SITA. Teraz, korzystając z doświadczeń Poznania, przygotowywane są umowy na podobne obiekty w Olsztynie i Gdańsku. Opłacamy też doradców, którzy pomagają przygotować dokumenty i poprowadzić projekt do szczęśliwego finału. Taką pomoc dostał na przykład Kraków, który inwestuje w trasy tramwajowe.

PAP: A jeśli chodzi o PPP, w których partnerem jest rząd?

W.S.: Na razie mamy tylko jeden zrealizowany projekt. To budynek sądu w Nowym Sączu. Strony to Sąd Okręgowy w Nowym Sączu oraz spółka córka Warbudu, która ten gmach wybudowała i będzie nim administrować przez 20 lat. Nie tylko remontując go, sprzątając i zapewniając ochronę, ale też dostarczając media. Jednym słowem prywatny inwestor odpowiedzialny jest za to, że budynek powstał i działa. Strona publiczna w zamian płaci wynegocjowaną roczną opłatę stałą.

PAP: Dlaczego PPP jest tak ważne dla gospodarki?

W.S.: Poszukujemy różnych źródeł finansowania inwestycji. Żeby utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju infrastruktury w Polsce do 2030 roku, potrzebny jest kapitał w wysokości ok. 1,5 bln zł. To oznacza, że do środków publicznych i funduszy unijnych muszą dojść pieniądze przedsiębiorców. Takie było założenie Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. I w ten sposób tę strategię realizujemy.

Rozmawiała Ewa Wesołowska (PAP)

autor: Ewa Wesołowska