Zdaniem politologa Nikołaja Pietrowa sam fakt, że Rosja będzie pojawiać się w światowych "newsach" nie w kontekście negatywnym, "w związku z tym, co odbywa się w czasie wyborów lub z działaniami na Ukrainie", lecz w neutralnym kontekście, czyli w związku z wydarzeniami sportowymi, będzie miał pewne znaczenie. "Nawet jeśli nie wzmocni pozytywnego wizerunku Rosji, to przynajmniej przesunie akcent z zasadniczo negatywnych tematów politycznych na bardziej neutralne" - powiedział PAP ekspert.

Przy czym, jak długo utrzyma się ten efekt, zależeć będzie od działań rosyjskich władz. W roku 2014 po igrzyskach olimpijskich w Soczi takiego efektu praktycznie nie było, bo zaraz potem wybuchł kryzys ukraiński. Igrzyska odbyły się w lutym, a w marcu Rosja anektowała Krym. Wówczas "wszyscy zapomnieli o olimpiadzie" - wskazał Pietrow. Jeśli i tym razem po mundialu nastąpią wydarzenia, które go przesłonią, wpływ mistrzostw okaże się krótkoterminowy. Jeśli zaś konfrontacja Rosji z Zachodem osłabnie, efekt ten utrzyma się na dłużej.

Z kolei Aleksandr Tewdoj-Burmuli, naukowiec z uniwersytetu MGIMO zajmujący się relacjami Rosji z krajami UE, uważa, że mundial w niewielkim stopniu wpłynie na "dynamikę polityczną", ponieważ wśród tych, którzy tworzą strategię, stosunek do Rosji nie zmieni się na lepsze.

W tych kręgach stosunek do Rosji jest trwały - wskazał ekspert w rozmowie z PAP. Jest ona uważana za kraj, w którym zachodzą nadzwyczaj negatywne procesy w dziedzinie praw człowieka i w polityce wobec krajów sąsiednich. Politolog przypomniał, że przed mistrzostwami pojawiały się apele, np. ze strony deputowanych Parlamentu Europejskiego, o polityczny i dyplomatyczny bojkot ceremonii otwarcia.

Reklama

Zmienić swoje zdanie o Rosji mogą natomiast ludzie, którzy przyjadą na rozgrywki i będą w 11 miastach Rosji oglądać mecze. "Jeśli nie dojdzie do jakichś nadzwyczajnych zajść, to raczej na tym poziomie, wśród tych konkretnych ludzi wizerunek Rosji się poprawi" - powiedział Tewdoj-Burmuli. Uważa on, że zagraniczni goście zobaczą pewną różnicę pomiędzy tym, co słyszą o Rosji w przekazie informacyjnym, a życiem na miejscu. "W tym sensie, na poziomie masowego konsumenta, kibica sportowego, będzie to raczej zmiana pozytywna" - prognozuje politolog.

"A jeśli mówimy o wielkiej polityce, to tutaj żadne zmiany nie są możliwe. Mistrzostwom towarzyszy duża liczba skojarzeń negatywnych, jak sprawa (skazanego w Rosji ukraińskiego reżysera Ołeha) Sencowa" - podkreślił Tewdoj-Burmuli. Jak wskazał, "dla ludzi, który tworzą agendę polityczną w konkretnych krajach, będzie to bardziej znaczące niż komentarze kibiców piłkarskich".

Eksperci są zgodni, że Rosja zakładała pewne cele w wymiarze politycznym w związku z organizacją mundialu. Zdaniem Pietrowa dotyczyły one np. polityki wewnętrznej. Na obywatelach wywrze wrażenie argument, że Rosja przyjmowała zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi w 2014 roku i obecnie - mistrzostwa świata w piłce nożnej. Tewdoj-Burmuli ocenia z kolei, że wpływ mundialu na wizerunek Rosji był jednym z zakładanych celów, jednak "z góry było wiadomo, że nie zostanie on zrealizowany".

Komentując przyjazd przywódców zagranicznych na czwartkową inaugurację mistrzostw, Tewdoj-Burmuli uznał, że ich liczba nie jest znaczna i że reprezentują oni kraje mniej wpływowe i te uważane za satelitów Rosji. "To jest oczywiście fiasko wizerunkowe" - powiedział politolog.

Pietrow ocenia, że prognozowana liczba 400-600 tysięcy zagranicznych kibiców, którzy przyjadą na mistrzostwa, nie jest wielka. W innych okolicznościach można byłoby jego zdaniem oczekiwać więcej; siedem lat temu, w momencie gdy zapadła decyzja o tym, iż Rosja będzie organizować mundial, oczekiwania były znacznie wyższe - ocenił ekspert.

Rozmówcy PAP zastrzegają, że efekt mundialu będzie zależał od jego przebiegu i tego, czy nie dojdzie do niespodziewanych zajść czy problemów. Zdaniem Pietrowa w tym sensie mundial zapewne się uda: "wszystko jest ściśle pod kontrolą; w tym sensie nie będzie ekscesów".

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)