W zamian Aten zobowiązały się do odstąpienia od blokowania integracji Macedonii z Unią Europejską i NATO.

Zarówno Cipras w Grecji, jak i Zaew w Macedonii zostali oskarżeni o "narodową kapitulację". Sprawa ta doprowadziła do masowych protestów w Atenach i w Skopje.

Prezydent Macedonii Gjorge Iwanow zapowiedział, że nie podpisze porozumienia, gdyż jest ono szkodliwe, a opozycyjna grecka partia Nowa Demokracja (ND) wystąpiła z żądaniem głosowania nad wotum nieufności wobec premiera Ciprasa, pierwszym od przejęcia przez niego władzy w 2015 roku.

ND twierdzi, że porozumienia z Macedonią było ostatecznym ciosem dla Greków, którzy od lat skazani są na wyrzeczenia wynikające z wieloletniego kryzysu gospodarczego.

Reklama

"To porozumienie szkodzi naszym interesom narodowym. Jest to wielkie narodowe ustępstwo, którego nie można tolerować" - napisano we wniosku o wotum nieufności wobec Ciprasa.

Rządząca w Grecji koalicja ma przewagę czterech mandatów w 300-osobowym parlamencie, więc rząd najprawdopodobniej nie upadnie. Gdyby parlament poparł wotum nieufności wobec Ciprasa, premier musiałby przekazać swój mandat prezydentowi.

Jego koalicjant, partia Niezależni Grecy (ANEL), publicznie zapowiedział, że nie poprze porozumienia ze Skopje, ale też nie chce doprowadzić do obalenia rządu. W tej sytuacji Cipras jest w głosowaniu nad umową zależny od wsparcia ze strony politycznych oponentów.

Przewiduje się, że debata zakończy się w sobotę. Na sobotnią noc zaplanowano protesty przed parlamentem; demonstracje w centrum Aten mają się odbyć też w piątek.

Zgodnie z wtorkowym porozumieniem nowa konstytucyjna nazwa państwa Republika Macedonii Północnej będzie stosowana w stosunkach zagranicznych, jak i w kraju. Zastąpi ona nazwę Była Jugosłowiańska Republika Macedonii (FYROM), pod którą Macedonia została przyjęta w 1993 roku do ONZ, stosowaną przez organizacje międzynarodowe i część państw, w tym Grecję, jak i konstytucyjną nazwę Republika Macedonii, stosowaną przez większość państw, które utrzymują z nią kontakty dyplomatyczne.

Aby porozumienie weszło w życie, musi być ratyfikowane przez parlamenty obydwu krajów i zatwierdzone w referendum w Skopje.

"Jestem zmuszony, to mój obowiązek, by wyczerpać każdą możliwość przewidzianą w konstytucji, aby zapobiec temu porozumieniu. Mam obowiązek wobec narodu greckiego, by starać się zapobiec oddaniu pod hipotekę przyszłości naszego kraju w porozumieniu, które jest szkodliwe dla naszych narodowych interesów" - powiedział przywódca Nowej Dyplomacji Kyriakos Micotakis.

Grecja od lat domagała się od Macedonii zmiany nazwy, twierdząc, że obecna implikuje żądania terytorialne wobec jej własnej prowincji o tej samej nazwie, miejsca urodzenia Aleksandra Wielkiego, i uzurpuje sobie prawo do greckiego dziedzictwa i historii.

Prezydent Macedonii Gjorge Iwanow, który sprzeciwia się porozumieniu z Atenami, powiedział w czwartek podczas wizyty w Sofii: "Jesteśmy Macedończykami i musimy zachować to, co pozostawili nam przodkowie. Przysięgałem szanować konstytucję Macedonii i jest to moja powinność".

Premier Bułgarii Bojko Borisow i minister spraw zagranicznych tego kraju Ekaterina Zachariewa odmówili spotkania z Iwanowem.

Borisow uzasadnił odmowę tym, że „nie chce ingerować w wewnętrzne sprawy sąsiedniego państwa”.

Prezydent Bułgarii Rumen Radew podkreślił z kolei, że jego kraj akceptuje wynik negocjacji z Grecją w sprawie nazwy Macedonii. Jego zdaniem usuwa to przeszkody w procesie europejskiej integracji tego kraju. Jednocześnie Radew zaznaczył, że warunkiem bułgarskiego poparcia jest przestrzeganie zobowiązań Macedonii zawartych w traktacie z 2017 r. i rezygnacja z jej strony z wszelkich roszczeń terytorialnych wobec Bułgarii. (PAP)