Do piątkowego popołudnia dwa największe związki zawodowe policji, SUP i AUGC, skrytykowały czwartkową deklarację szefa MSW Fernando Grande-Marlaski, który zapowiedział, że jest to jedno z jego priorytetowych zadań.

Rzecznik prasowy AUGC Juan Fernandez ocenił, że usunięcie drutu kolczastego będzie wskazane dopiero, gdy MSW zaproponuje inne środki ochrony przed masowym napływem osób próbujących nielegalnie przedostać się do Hiszpanii. Przekonywał, że rządowy plan może jedynie przyciągnąć kolejnych afrykańskich migrantów.

"W pierwszej kolejności należy zwiększyć liczbę pracujących na granicy funkcjonariuszy, a także sprzętu, np. specjalistycznych pojazdów i kamer monitorujących ruch w strefie przygranicznej” - zaznaczył Fernandez.

Sceptycznie do planu usunięcia drutu kolczastego ustosunkowała się również policja w Maroku, państwie, na którego terytorium znajdują się obie hiszpańskie enklawy. W czwartek poinformowała ona o "szybko rosnącej liczbie migrantów" próbujących lądem i drogą morską dostać się na terytorium Hiszpanii.

Reklama

Według szacunków służb Maroka i Hiszpanii tylko w maju br. próbę dostania się drogą morską na Półwysep Iberyjski podjęło ok. 3400 afrykańskich migrantów.

Planu usunięcia zasieków ze szczytu ogrodzeń granicznych negatywnie ocenił też autonomiczny rząd Melilli. Jego przedstawiciele zapowiedzieli już, że w razie realizacji tego planu władze enklawy będą natychmiast odsyłać wszystkich złapanych migrantów do kontynentalnej części Hiszpanii.

Tymczasem według dziennika "ABC" trudności w ustaleniu dokładnej liczby migrantów, którzy nielegalnie przedostają się do Melilli i Ceuty, wynikają z faktu, że hiszpańskie służby po ujęciu cudzoziemca za pierwszym ogrodzeniem granicznym przekazują go marokańskiej policji. Tylko nieliczni migranci, którym uda się pokonać ostatnie ogrodzenie, trafiają do tzw. Centrum Internowania Cudzoziemców (CIE) na terenie enklawy, gdzie otrzymują nocleg i wyżywienie.

"ABC" twierdzi, że zgodnie z planami hiszpańskich socjalistów rząd Sancheza chciałby wkrótce zakazać również tego "dyskretnego" pozbywania się migrantów.

W poniedziałek socjalistyczny rząd hiszpański Pedro Sancheza zapowiedział, że kraj przyjmie migrantów znajdujących się na statku organizacji pozarządowej SOS Mediterranee "Aquarius", na którego pokładzie przebywa ponad 600 Afrykańczyków. W niedzielę ich przyjęcia odmówiły Włochy, a wcześniej Malta.

Budowa ogrodzenia granicznego na granicy Ceuty i Melilli z Marokiem ruszyła pod koniec lat 90., sfinansowana w części z funduszy unijnych. W przypadku obu enklaw inwestycja przekroczyła wartość 30 mln euro.

Z uwagi na wzrost liczby wtargnięć migrantów na oba te obszary po 2005 r. ogrodzenia podwyższono do ponad 6 metrów, stawiając równocześnie dodatkowe płoty. Z czasem powiększono też infrastrukturę utrudniającą pokonywanie ogrodzeń, dodając m.in. rozbudowany monitoring, sprzęt do obserwacji nocą, a także umieszczone pod ziemią czujniki przekazujące do centrali służby granicznej dźwięki i rejestrujące ruchy osób przemieszczających się w pasie przygranicznym.

Druty kolczaste na szczycie ogrodzeń granicznych w Ceucie i Melilli pojawiły się w październiku 2005 r. z inicjatywy socjalistycznego rządu Jose Zapatero. Rok później władze nakazały ich usunięcie po krytyce mediów i obrońców praw człowieka, ale w 2013 r. rząd konserwatysty Mariano Rajoya nakazał ich przywrócenie, tłumacząc to koniecznością powstrzymania masowych wtargnięć afrykańskich migrantów do tych dwóch enklaw.

Marcin Zatyka (PAP)