"Rząd polski zachowuje spokój, jeśli chodzi o zmienność kursu, ale nie ukrywam, że ta granica 5 zł, która gdzieś pojawiła się (...) to jest ten moment, w którym podejmiemy decyzję o rozpoczęciu procesu sprzedaży euro" - powiedział Tusk na konferencji prasowej.

Euro miało trafić na rynek

Rząd już wcześniej sygnalizował, że część euro może zostać sprzedana na rynku polskim.

"Zakładaliśmy, że prawdopodobnie (...) część euro poprzez rynek trafi do beneficjentów, jest wielce prawdopodobnie, że ten proces rozpoczniemy już teraz, w związku z tym, że uznajemy, że (...) najprawdopodobniej - tak szacują to nasi eksperci - złotówka zbliżyła się do szczytu swoich możliwości jeśli chodzi o deprecjację" - dodał.

Reklama

"W jakiejś perspektywie należy spodziewać się aprecjacji, czyli wzmocnienia złotówki, i dlatego chcielibyśmy ten moment wykorzystać do ewentualnej sprzedaży euro" - zaznaczył premier.

Schatyna: będziemy robić wszystko, żeby umacniać złotego

Wcześniej wicepremier Grzegorz Schetyna mówił w Radiu ZET, że rząd zajmie się we wtorek kwestią kursu złotego.

Na pytanie czy będzie reakcja rządu na osłabienie złotego, wicepremier powiedział: "na pewno tak". "My cały czas reagujemy" - dodał.

Pytany czy rozważana jest np. interwencja na rynku, powiedział: "to jest kwestia skali interwencji i naszej skuteczności - czy możemy być skuteczni czy możemy odwrócić trend, który tak naprawdę dotyka wszystkie waluty w tej części Europy i nie wybiera".

"Tak, jesteśmy umieszczeni w takim koszyku, w takim najpoważniejszym miejscu, gdzie ryzyko finansowe jest największe" - powiedział Schetyna dodając, że "ta sytuacja oczywiście jest niebezpieczna".

Analityk TMS Brokers Marek Wołos uznał, że interwencja Schetyny trochę wyhamowała spadek złotego. Zwrócił jednak uwagę, że rynek źle przyjął poniedziałkowy raport NBP na temat wejścia Polski do strefy euro oraz komentarze prezesa NBP, iż w obecnej sytuacji wchodzenie do ERM2, poczekalni przed euro, nie jest korzystne.

Euro może płynąć na rynek "od dzisiaj"

Premier Donald Tusk powiedział we wtorek wieczorem dziennikarzom, że rząd jest gotowy "od dzisiaj" uruchamiać przez rynek środki unijne i liczy na to, iż wpłynie to korzystnie na kurs złotego.

Pytany, kiedy można się spodziewać interwencji walutowej Tusk powiedział we wtorek wieczorem: "W tych sprawach jestem przewrażliwiony, chcę bardzo precyzyjnie używać terminów: mówiliśmy o tym, że jesteśmy gotowi - tak jak zapowiadaliśmy - część środków europejskich już od dziś uruchamiać poprzez rynek. Liczymy na to, że będzie to miało także wpływ na sytuację na rynku (walutowym). Od interwencji nie jest rząd, w tych sprawach. Proszę tego słowa nie używać i nie wkładać mi go w usta, bo to jest nieprecyzyjny przekaz"

"Środki europejskie będziemy starali się intensywnie i jak najszybciej częściowo przez rynek udostępnić beneficjentom. To może mieć także korzystny wpływ na to, co się dzieje na rynku walut" - oświadczył premier.

Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak powiedział dziennikarzom, że nie chodzi o "interwencję", a o "upłynnianie wolnych środków walutowych", co powinno korygować kurs złotego. "To, co i tak musimy wypłacić ludziom będziemy na bieżąco przewalutowywali, zapewniając dopływ euro na rynek, co powinno uspokajać kurs" - tłumaczył Nowak.

Złoty jest niedowartościowany

Złoty już jest wyraźnie niedowartościowany, nawet biorąc pod uwagę, że w wyniku trwałego spadku popytu na polski eksport obniżył się poziom kursu równowagi - powiedział Andrzej Sławiński, członek Rady Polityki Pieniężnej we wtorkowym wywiadzie dla agencji ISB.

Sławiński tłumaczy, że banki w krajach wysoko rozwiniętych nadal uciekają w płynność, co sprawia, że wyprzedają aktywa; w tym także ulokowane wcześniej w krajach wschodzących.

„Nie jest łatwo określić, kiedy ustanie odpływ kapitału z krajów wschodzących. Zależy to w dużej mierze od tego, kiedy ustabilizuje się sytuacja w bankach w krajach wysoko rozwiniętych. Trwający wciąż spadek cen aktywów finansowych powoduje, że banki w krajach wysoko rozwiniętych nadal ponoszą straty i muszą uciekać w płynność. Odpływ kapitału z krajów wschodzących częściowo ustanie, gdy ustabilizuje się sytuacja banków w krajach wysoko rozwiniętych” - powiedział członek Rady.

Sławiński przypomniał, że od połowy 2007 r. do upadku Lehman Brothers kursy walut krajów wschodzących silnie aprecjonowały, natomiast po upadku tego banku zaczęła się fala odpływu kapitału z krajów wschodzących, która sprzyja spekulacji na spadek kursów ich walut.

„Ostatnie nasilenie się spekulacji na spadek kursów walut krajów wschodzących to pośrednio efekt wcześniejszych publikacji danych na temat strat banków, które były wcześniej ratowane przez rządy. Banki w krajach wysoko rozwiniętych zaczęły ponownie bać się o swoją przyszłość, co zwiększyło intensywność wycofywania przez nie kapitałów z krajów wschodzących. Wzmożona fala odpływającego kapitału sprzyja spekulacji na spadek kursów walut wschodzących” - podsumował Sławiński.