Podpisanie przez prezydenta Baracka Obamę pakietu ratunkowego dla amerykańskiej gospodarki nic nie pomogło giełdom. Na zamknięciu sesji, Dow Jones stracił 3,78 proc., S&P 500 spadł o 4,6 proc. Indeksy spadły do poziomów z listopada ubiegłego roku. Inwestorzy obawiają się, że pakiet nie wystarczy do poprawy gospodarki.
S&P 500 stracił 4,6 proc. spadając do 789,17 pkt. Poziom poniżej 800 pkt. indeks miał po raz pierwszy od listopada 2008. Dow Jones spadł do 7552,6 pkt. Russell 2000 Index spadł 4,3 proc.
Według danych podawanych przez Le Figaro Nasdaq stracił 3,87 proc.
Podobnie jak w Europie tracił sektor finansowy w związku z obawami o dalsze obniżki ratingów i możliwe straty. Bank of America Corp., Citigroup Inc. i JPMorgan Chase & Co. straciły ponad 12 proc.
Na fali silnych spadków cen ropy naftowej (nawet poniżej 35 dolarów za baryłkę) traciły spółki paliwowe. Kurs Exxon Mobil Corp. spadł prawie o 7 proc.
Reklama
Największy amerykański producent samochodów, General Motors, stracil 13 proc. ponieważ zwrócił się o dalszą pomoc amerykańskiego rządu.
"Rośnie poczucie, że nie ważne, kto jest szefem, nieważne ile wydają pieniędzy i na co, proces wyjścia z obecnej sytuacji i przywrócenia gospodarce normalnego stanu będzie długim i bolesnym procesem" - powiedział Michael Shinnick z Wasatch-1st Source Long/Short Fund.
Indeks gospodarczy Fed w Nowym Jorku (Empire State Index) spadł do minus 34,7 proc., co jest najniższym poziomem od początku obliczania indeksu w 2001 r. W styczniu indeks wynosił minus 22,2 proc. Odczyty poniżej zera oznaczają, że kurczy się działalność wytwórcza.
Wcześniej, podczas sesji, znów zaczął wzrastać VIX, czyli indeks strachu, czyli Chicago Board Options Exchange Volatility Index, po raz pierwszy od 20 stycznia do poziomu powyżej 50 pkt. To efekt obaw, że gospodarka światowa pogrąża się w coraz głębszej recesji. Wczesnym popołudniem czasu nowojorskiego VIX osiągnął nawet poziom 51,18 pkt., a potem nieco spadł do 48,01 pkt około 15.15 czasu lokalnego.
"Pojawiło się bardzo dużo złych wiadomości i bardzo mało - jeśli w ogóle - dobrych" - podkreślał cytowany przez Bloomberga Jeremy Wien, trader w Societe Generale w Nowym Jorku.