Śledztwo w sprawie wysadzenia w powietrze samochodu maltańskiej dziennikarki utknęło w martwym punkcie. Czy Malta to kraj upadły? Sprawie przyjrzy się europarlament
Gdy pod koniec zeszłego roku Daphne Caruana Galizia zginęła w wyniku wybuchu bomby podłożonej pod jej autem, przeciwko niej w sądzie prowadzone były 42 sprawy o zniesławienie. Rekordowo dużo jak na mały wyspiarski kraj. Caruana Galizia doprowadziła też do kryzysu politycznego i rozpisania wcześniejszych wyborów w czerwcu 2017 r. Zarzuciła żonie szefa rządu Josepha Muscata ukrywanie pieniędzy w rajach podatkowych. Chodziło o firmę figurującą w kwitach z Panamy. Dziennikarka tropiła też powiązania ludzi z politycznego otoczenia premiera z aferami dotyczącymi fałszowania paszportów i prywatyzacją elektrowni.
Jak to możliwe, że pomimo doniesień Caruany Galizii Muscat wygrał wybory i objął fotel premiera na kolejne pięć lat? – Maltański rząd przeprowadził skuteczną kampanię nienawiści przeciwko niej i jej wiarygodności. Ludzie, którzy popierali rząd, znienawidzili ją i zaczęli podążać za Muscatem jak za prorokiem – mówi DGP pragnący zachować anonimowość rozmówca znający dziennikarkę. – Dla niej nie było świętych krów – dodaje. Zwrócił uwagę, że gdy maltańska opozycja tuż przed wyborami wybrała nowego lidera, Galizia prześwietliła i jego. Zgodnie z jej ustaleniami Adrian Delia, który do dzisiaj pozostaje szefem Partii Narodowej, drugiego największego ugrupowania na Malcie, pracował dla firmy zaangażowanej w prostytucję w londyńskiej dzielnicy Soho.
Tropów jest jednak więcej. Galizia przez lata opisywała niejasne interesy byłego unijnego komisarza zdrowia i szefa maltańskiej dyplomacji Johna Dallego. Dalli został usunięty z Komisji Europejskiej przez jej szefa Jose Manuela Barroso w 2012 r., gdy wyszło na jaw, że zażądał łapówki w wysokości 60 mln euro od szwedzkiego koncernu tytoniowego w zamian za korzystną dla firmy propozycję legislacyjną. Maltańska dziennikarka śledziła również sprawę oszustwa związanego z piramidą finansową na Bahamach, co doprowadziło niedawno – już po jej śmierci – do postawienia zarzutów dwóm córkom Dallego.
Chodzi o piramidę finansową zainicjowaną przez Eloise Marie Corbin Klein, zwaną również Lady Bird. Jak opisywała Galizia, Klein, podając się za misjonarkę, namówiła członków amerykańskiego towarzystwa chrześcijańskiego do zainwestowania swoich życiowych oszczędności w kopalnie złota w Afryce. Następnie zainwestowane przez nich 600 tys. dol. trafiło na konto spółki, której właścicielkami były dwie córki Dallego, a której siedziba mieściła się w jego domu na Malcie. Sam Dalli nie został oskarżony, bo na wszystkich dokumentach widniały nazwiska tylko jego córek. Caruana Galizia miała jednak podejrzenia, że również polityk był zamieszany w aferę. Według niej John Dalli wraz z córkami podróżował na Bahamy, gdzie spotykał się z Lady Bird. Ustaliła też, że maltańska policja już pod koniec 2016 r. dysponowała dowodami obciążającymi córki, ale zwlekała z postawieniem zarzutów.
Reklama
O sprawie rodziny Dallich Galizia opowiedziała duńskim dziennikarzom Madsowi Brüggerowi i Mikaelowi Bertelsenowi w ich filmie „Wielka europejska zagadka papierosów”. Zginęła niedługo po premierze dokumentu. – To film o Malcie jako o państwie upadłym, państwie gangsterskim – mówił niedawno w Warszawie Brügger. Jego film był prezentowany w ramach festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Według Brüggera dokument pokazuje też ciemne strony Unii Europejskiej. – Jest przecież całkowitą zagadką, w jaki sposób taka osoba jak John Dalli została unijnym komisarzem – podkreślał Duńczyk.
Twórcy filmu tuż po premierze zostali pozwani przez Dallego oraz – niezależnie – przez Barroso (Dalli przekonuje w filmie, że jako komisarz zdrowia nie miał nic wspólnego z aferą nikotynową i został wrobiony przez szefa KE). Producent zdecydował o okrojeniu filmu i pokazywaniu tylko jego części. Wycięto sceny, których usunięcia żądali adwokaci obu byłych polityków.
Ponad pół roku po śmierci dziennikarki śledztwo prowadzone w tej sprawie nie przynosi rezultatów. Działaniu organów ścigania na Malcie postanowił przyjrzeć się Parlament Europejski. Utworzona w tym celu specjalna grupa monitorująca zajmie się również sprawą brutalnego zabójstwa słowackiego dziennikarza śledczego Jana Kuciaka i jego narzeczonej.
– Wszyscy podejrzewają, że oba te morderstwa mają związek z prowadzonymi przez dziennikarzy śledztwami dotyczącymi zarzutów korupcyjnych. Te sprawy nie zostały rozwiązane, co oznacza, że sprawcy są na wolności, a dziennikarze piszący o korupcji mogą ryzykować, że zostaną uciszeni. To bardzo zły znak dla mediów i całego społeczeństwa – powiedziała DGP przewodnicząca grupy w PE, holenderska europosłanka Sophie in ‘t Veld. – Parlament Europejski to nie policja. Nie możemy wyręczać organów państwa w prowadzeniu dochodzenia, ale mamy nadzieję, że nasza obecność, nasz nacisk rzuci trochę więcej światła na obie sprawy – dodała.

>>> Czytaj też: Autorytarny kapitalizm lepszy niż amerykańska demokracja? Tak Chiny walczą o dyskurs [CZĘŚĆ 2: IDEOLOGIA]