Produkcja przemysłowa w styczniu spadła o 12,6 proc. w ujęciu rocznym wobec 4,4-proc. wzrostu odnotowanego w poprzednim miesiącu, uważają analitycy. Analitycy są zgodni, że głównym powodem spadku dynamiki produkcji jest globalny kryzys, który coraz mocniej odczuwają polscy przedsiębiorcy, głównie eksporterzy.

Inflacja cen producentów (PPI) w tym okresie wyniosła 2,3% r/r, czyli o 0,3 pkt proc. mniej niż w grudniu. Inflacja PPI utrzymuje się na w miarę stałym poziomie przez znoszące się wzajemnie spadki cen na rynku surowców i deprecjację złotego.

Dziesięciu ekonomistów, uwzględnionych w ankiecie agencji ISB, przewiduje, że produkcja przemysłowa w styczniu spadła o 12,6% r/r. Ich oczekiwania są dość rozbieżne i wahają się od -9,8% do -16,3%, przy średniej na poziomie -12,57%.

"Malejący popyt w kraju jak i za granicą prowadzi do dalszego pogarszania się sytuacji sektora przemysłowego. W związku z zanotowanym dalszym spadkiem nowych zamówień w przemyśle w grudniu, a także w związku z kontynuowanymi przestojami produkcji w niektórych branżach" - powiedziała ekonomistka Banku BPH Monika Kurtek.

Czynnikiem, który mógł dodatkowo negatywnie zaważyć na wynikach produkcji przemysłu w styczniu, były ograniczenia w dostawach gazu do niektórych zakładów w związku z konfliktem pomiędzy Ukrainą i Rosją, dodała.

Reklama

Z tezami ekonomistki BPH zgadzają się analitycy innych banków, dodając kilka dodatkowych czynników, decydujących o bardzo niskim poziomie wskaźnika. Podkreślają, że w styczniu 2009 r. był jeden dzień roboczy mniej niż w styczniu 2008 r., ale dwa dni robocze więcej w porównaniu z minionym miesiącem.

"Pogorszenie wyniku styczniowego wobec grudnia wynika z efektu sezonowego, kontynuacji trendu pogorszenia aktywności w przemyśle wraz z pogarszającym się popytem zewnętrznym skutkującym spadkiem eksportu oraz dalszym spowolnieniem w zakresie inwestycji. Styczniowa dynamika produkcji obarczona jest sporym ryzykiem, z jednej strony opublikowany wskaźnik PMI za styczeń stanowi o ryzykach lepszego wyniku, z drugiej strony zmiana próby badania przez GUS w nowym roku, jak i wciąż utrzymujące się informacje o przestojach i wstrzymywaniu produkcji przemawiają za ryzykami niższego wzrostu" - tłumaczy analityczka banku PKO BP Aleksandra Świątkowska.

"Nadchodzące publikacje danych makro z Polski raczej nie przyniosą pozytywnych informacji, a jedna z najpilniej śledzonych obecnie danych - produkcja przemysłowa - była w styczniu o 10,2% niższa niż rok wcześniej. Produkcji nie sprzyjały czynniki kalendarzowe, jednak w głównej mierze jej silny spadek to efekt ograniczania aktywności gospodarczej, ograniczenia popytu, spadku liczby zamówień, słowem - przelewania się kryzysu do Polski" - potwierdza ekonomistka Raiffeisen Bank Polska Marta Petka-Zagajewska.

Pozostali eksperci równie pesymistycznie oceniają wynik styczniowej produkcji, ale z jeszcze większymi obawami mówią o przyszłości. Najbardziej newralgicznym punktem ich rozważań jest sytuacja zewnętrzna, głównie sytuacja na rynku niemieckim.

"Obniżenie aktywności w przemyśle ma charakter powszechny i na palcach jednej ręki policzyć można branże, gdzie produkcja wciąż rośnie. Łatwiej za to znaleźć taką, gdzie spadek przekroczył jedną czwartą poziomu sprzed roku. Najbliższy kwartał w pełni ujawni skutki skurczenia eksportu, które zaczęło się w końcówce ubiegłego roku. Wkrótce dołączy do niego także ograniczenie zamówień krajowych, co każe nam oczekiwać jeszcze głębszych spadków w kolejnych miesiącach" - uzupełnia ekonomista banku BGK Tomasz Kaczor.

"W styczniu wskaźnik PMI dla Polski minimalnie wzrósł, ale ciągle notujemy spory spadek aktywności. Największe spowolnienie dotyczy działów nastawionych na eksport i fatalne dane płynące z niemieckiej gospodarki nie zapowiadają niczego dobrego. W pierwszych dwóch miesiącach roku mamy też negatywny efekt kalendarzowy, co dodatkowo obniży dynamikę produkcji" - analizuje ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień.

Natomiast ekonomista DZ Banku Janusz Dancewicz zwrócił uwagę, że w trudnej sytuacji globalnej nawet bardzo słaby złoty nie jest w stanie poprawić kondycji eksporterów, co dodatkowo pogłębia skalę spadku tempa produkcji.

"Styczeń był ciężkim miesiącem dla polskiego przemysłu, który w wyniku utraty części zamówień eksportowych oraz mniejszego wewnętrznego popytu był zmuszony znacząco ograniczyć produkcję. Słaby złoty nie dostarcza impulsu eksportowego, z powodu zmniejszonego popytu na polskie produkty za granicą, natomiast znacznie zwiększył koszty importowanych produktów potrzebnych do produkcji" - tłumaczy Dancewicz.

Zdaniem tych samych dziesięciu analityków, poziom inflacji producentów (PPI) w styczniu wyniesie 2,3%. Ich oczekiwania zamykają się w szerokim przedziale od 1,6% do 2,7%, przy średniej na poziomie 2,33%. Według nich, styczeń nie przyniósł dużych niespodzianek - nadal spadają ceny surowców, ale na głębszy spadek cen produkcji nie pozwala silna deprecjacja złotego.

"Miesięczny wzrost cen wynika z kilku czynników: wzrostu cen hurtowych paliw, osłabienia złotego - skutkując wyższą wyceną złotową produkcji na eksport - silnego wzrostu cen w górnictwie oraz istotnego wzrost cen zaopatrzenia w energię elektryczną gaz i wodę. Niepewność prognozy wynika głównie ze skali wzrostu cen energii elektrycznej dla podmiotów korporacyjnych, które mogły wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent" - wylicza główny ekonomista banku PKO BP, Łukasz Tarnawa.

Z tezami tej analizy zgadza się analityk X-Trade, dodając spostrzeżenia związane z kursem polskiej waluty.

"Wskaźnik cen producenta odczuje osłabienie złotego w większym stopniu niż CPI, gdyż firmy nie są w stanie przenosić go w pełni na finalnego konsumenta. W najbliższych miesiącach mamy tu dwie przeciwstawne siły - bezprecedensowe tempo osłabiania się złotego oraz silne spowolnienie gospodarcze" - podkreśla Kwiecień.

Główny Urząd Statystyczny (GUS) poda dane o produkcji przemysłowej i PPI za styczeń w czwartek, 19 lutego, o godz. 14:00.