Środa dla inwestujących na amerykańskich giełdach okazała się dosyć nerwowa, ostatecznie jednak indeksy zakończyły dzień w pobliżu poziomów otwarcia. Dow Jones zyskał 0,04%, natomiast S&P500 i Nasdaq spadły odpowiednio o 0,1% i 0,18%. Najmocniej po raz kolejny traciły walory dużych banków, m.in. Bank of America i Citigroup. Po ponad 5% zniżkach jakie zanotował indeks DJIA w zeszłym tygodniu, oraz prawie 4% spadku we wtorek niektórzy inwestorzy oczekiwali wczoraj przynajmniej niewielkiej korekty, ta jednak nie nastąpiła.

Jak widać publiczne wystąpienia prezydenta Baracka Obamy i prezesa Fed Bena Bernanke nie poprawiły znacząco rynkowych nastrojów. Obama ogłosił wczoraj kolejny plan pomocowy, tym razem mający chronić amerykańskie rodziny przed przejęciami ich domów z powodu problemów z kredytami hipotecznymi. Na ten cel administracja Obamy przeznaczy 275 mld USD. Z wystąpienia Bernanke można było natomiast wywnioskować, że będący ostatnio na ustach wielu temat nacjonalizacji niektórych amerykańskich banków nie jest brany pod uwagę, gdyż wg niego „kierowanie bankami byłoby dla rządu dużym wyzwaniem”. Szef Fed nie zdradził jednak praktycznie żadnych szczegółów na temat tego, co najbardziej trapi inwestorów, czyli jak właściwie wygląda sytuacja sektora bankowego w USA. Mimo to dzisiejsza sesja amerykańska najpewniej będzie cechować się umiarkowanymi zwyżkami.