W czwartek szef węgierskiego rządu Viktor Orban przekazał, że premierzy państw Grupy Wyszehradzkiej nie przyjadą na zwołany przez szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera niedzielny nieformalny szczyt w Brukseli poświęcony migracji, ponieważ "nie byłoby to właściwe". W jego ocenie w kontekście zasad obowiązujących w UE "nie wiadomo czym to spotkanie właściwie jest". Orbana przekazał, że V4 uważa, że "to nie Komisja Europejska powinna organizować szczyty szefów rządów, to jest w gestii Rady Europejskiej".

Z kolei premier Mateusz Morawiecki powiedział: "Po bardzo uważnej analizie dokumentu, który przysłany został przez Komisję Europejską w kontekście niedzielnego spotkania zwołanego ad hoc, doszliśmy do przekonania wspólnie, że jest to coś w rodzaju odgrzewanych procedur, propozycji z przeszłości, które nie są dla nas zrozumiałe. W ogromnej większości nie są do zaakceptowania. Dlatego właśnie, mówiąc umownie, do tego klubu przyjaciół relokacji uchodźców my nie należymy i nie zamierzamy w tym procesie brać udziału".

Według Żółtanieckiego - socjologa i dyplomaty, byłego ambasadora RP w Grecji i na Cyprze - decyzja premiera jest trochę zaskakująca, ponieważ wcześniej podano oficjalny komunikat, z którego wynikało, że szef polskiego rządu wybiera się na niedzielny szczyt UE do Brukseli.

"Ja myślę, że to jest sygnał dla reszty UE, że nie będzie dyktatu, że Unia jest zróżnicowana (…) Jest to istotny sygnał, tylko co on mówi? Czy idziemy na konfrontację, czy czekamy na rozsądne propozycje? Myślę, że to drugie - +Zacznijcie z nami rozsądnie rozmawiać, to my też będziemy z wami rozmawiać. Jeżeli nie, to będziemy rozmawiać w swoim gronie+" – mówił Żółtaniecki.

Reklama

Socjolog zaznaczył, że tę decyzję przywódców Grupy Wyszehradzkiej "trzeba wyraźnie skomentować, ona nie może wisieć w powietrzu, bo będzie zawsze elementem spekulacji".

"Do tej pory my na przykład nie wiemy, dlaczego nie doszło do spotkania Sejm-Bundestag. Może były jakieś powody, może one są banalne, ale opinia publiczna powinna wiedzieć to, że ważne spotkanie międzynarodowe nie doszło do skutku. To jest nasze prawo suwerena, żeby wiedzieć co oni robią" – powiedział Żółtaniecki.

"Pan premier powinien nam powiedzieć, dlaczego podjęli (przywódcy państw V4) taką decyzję" – podsumował.

Środowe, wspólne posiedzenie Prezydiów Sejmu i Bundestagu, które miało odbyć się w zamku Hambach w Nadrenii-Palatynacie w Niemczech, zostało odwołane. Służby prasowe Bundestagu podały we wtorek wieczorem, że posiedzenie prezydiów odwołała strona polska, "wyrażając ubolewanie i jako powód wskazując wewnętrzną sytuację w kraju". Według CIS, decyzję o odwołaniu wyjazdu polskiej delegacji na wspólne posiedzenie Prezydiów Sejmu i Bundestagu w Niemczech podjął marszałek Sejmu Marek Kuchciński, ponieważ do udziału w nim zgłosiła się zbyt mała liczba wicemarszałków.

Grupa Wyszehradzka jest nieformalną, regionalną formą współpracy czterech państw Europy Środkowej: Polski, Czech, Słowacji i Węgier. Za datę jej powstania przyjmuje się 15 lutego 1991 r.