Plan rządu sprzedaży obligacji Skarbu Państwa to właściwy krok. Z kolei propozycja Lewicy podwyższenia stawki podatkowej dla najbogatszych do 40 proc. jest absurdalna - uważa prezes Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski.

W czwartek w Sejmie trwa debata na temat informacji o zabezpieczeniu gospodarki i Polaków przed skutkami kryzysu finansowego. Minister finansów Jacek Rostowski powiedział m.in., że w 2009 roku, aby zrealizować budżet, Polska musi pożyczyć 155 mld zł. "Nasze potrzeby pożyczkowe są osiem razy większe niż nasz deficyt. Te pieniądze musimy zdobyć, sprzedając obligacje Skarbu Państwa" - poinformował Rostowski.

Zdaniem Arendarskiego, to dobra propozycja, ale ważna jest cena, jaką uzyskamy ze sprzedaży obligacji. "Polska niezasłużenie jest w tym samym +worku finansowym+ co Węgry, Czechy, Ukraina, czy Rosja. W związku z tym będzie nam trudno sprzedać obligacje po korzystnej cenie. Dlatego, że koszty ubezpieczenia w przypadku Polski są dużo wyższe, niż np. Słowacji, która ma euro" - powiedział.

Dodał, że Polska musi pozyskiwać środki na międzynarodowym rynku finansowym, a rząd powinien utrzymywać stabilność makroekonomiczną kraju. "Mam tu nam myśli jak największe oszczędności" - zaznaczył. Arendarski skrytykował przedstawioną w czwartek przez PiS propozycję zwiększenia deficytu budżetowego o 7 mld zł. "W przypadku większego deficytu odsuwa się w czasie perspektywa wejścia do strefy euro, która dla Polski jest sprawą kluczową. Po drugie - spadnie nasz rating ekonomiczny i będziemy sprzedawali obligacje po niższych cenach" - wyjaśnił.

Za "rozsądną" uznał jednak propozycję PiS dokapitalizowania banków w Polsce. Chodzi o banki, których właścicielem jest Skarb Państwa i - tym samym - zwiększenie ich akcji kredytowej. "Trzeba tę propozycję przedyskutować" - powiedział. W czwartek w Sejmie Lewica zaproponowała też, by zawarte umowy na opcje walutowe zmienić na "regularne kredyty, które stopniowo zostaną wykupione przez państwo".

Reklama

"Ta propozycja wydaje mi się nietrafiona. Opcje są różne i każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Myślę, że rząd ma szereg innych możliwości, m.in. patronowanie mediacji tak, by nie dochodziło do bankructw przedsiębiorstw. Także gwarancje bankowe albo nisko oprocentowane kredyty dla tych, którzy osiągną porozumienie z bankami" - uważa Arendarski.

Inną propozycję Lewicy, wprowadzenie na dwa lata 40 proc. stawki podatkowej dla najbogatszych, Arendarski uznał za "absurdalną". "Udało się zmniejszyć stawkę do 32 proc., a ponowne jej podwyższenie uderzy w przedsiębiorców i wzrost gospodarczy" - wyjaśnił. Odniósł się też do słów przewodniczącego klubu PSL Stanisława Żelichowskiego, który powiedział w Sejmie, że fundusze unijne są atutem Polski w walce z kryzysem finansowym. "Trzeba coś zrobić, żebyśmy pozyskiwali więcej pieniędzy z tych funduszy. Na razie rząd w tej sprawie robi niewiele. Fundusze są wykorzystywane na poziomie kilku procent i nie ma sygnałów, by to się zmieniło" - powiedział.