Z ponad 700 tys. turystów, którzy przybyli do Rio na karnawał, 30 proc. stanowią cudzoziemcy. Na trybunach wzniesionych po obu stronach 700-metrowego sambodromu, zaprojektowanych przez światowej sławy architekta Oscara Niemeyera, zmieści się tylko 70 tys. widzów, a bilety są od dawna wykupione.

Karnawałowe szaleństwo rozpoczęło się Rio już w sobotę, gdy "karnawałowy monarcha" zwany "Królem Momo" wśród entuzjazmu zgromadzonych tłumów na cztery dni objął rządy w Rio. Wśród ryku trąb i warkotu werbli, w deszczu płatków róż sypanych przez tancerki, przyjął z rąk burmistrza Eduardo Paesa symboliczne klucze do miasta.

Szczegóły inscenizacji tanecznych, z którymi wystąpi na sambodromie dwanaście najlepszych, rywalizujących o palmę pierwszeństwa szkół samby są ściśle strzeżoną tajemnicą. Wiadomo jedynie, że wśród tematów inscenizacji będą "odyseja człowieka w kosmosie", "legendy o syrenach i tajemnice morza", "misterium powstawania narodu brazylijskiego jako cudownej mieszanki ras" i, oczywiście, "tajemnice miłości".

Po raz pierwszy od 15 lat popisom szkół tanecznych będzie się przyglądał sam prezydent Brazylii. Luiz Inacio Lula da Silva potwierdził, że w niedzielę przybędzie specjalnie ze stolicy kraju Brasilii do Rio, aby obejrzeć występy.

Reklama

Ostatnim jego poprzednikiem, który zajął miejsce na w karnawałowej trybunie był w 1994 roku prezydent Itamar Franco. Część brazylijskich mediów i opinii publicznej krytykowała wtedy szefa państwa. Pokazano go bowiem na zdjęciach siedzącego na honorowym miejscu na trybunie w towarzystwie pięknej modelki Lilian Ramos, która nie miała bielizny pod bardzo przezroczystym kostiumem tanecznym.