Leonid Bershidsky w serwisie Bloomberg pisze, że w czerwcu 2017 r. Komisja Europejska nałożyła na Google grzywnę w wysokości 2,4 miliarda euro (2,8 miliarda dolarów) za faworyzowanie swojej usługi porównywania cen, Google Shopping, przed konkurencyjnymi witrynami w wynikach wyszukiwania. Firma wprowadziła wymagany środek zaradczy we wrześniu tego samego roku: wszystkie usługi mogą licytować miejsca w specjalnym polu wyświetlanym na stronie wyników wyszukiwania, gdy konsumenci wpisują produkt, który chcieliby kupić. Google Shopping ma licytować miejsce jak każda inna firma. Jednak prawie zawsze jest to jedyna oferta zamieszczona w przeznaczonym do tego boksie.

W lutym 2018 r. jedna z firm, która zaskarżyła koncerny do KE, grupa handlowa FairSearch, napisała list otwarty do Komisarz ds. Konkurencji Margrethe Vestager, twierdząc, że nowy stan rzeczy wcale nie jest lepszy od tego, który miał zastąpić. Google Shopping pozostają częścią giganta wyszukiwania, więc Google nie ponosi żadnych rzeczywistych kosztów za wylicytowanie miejsca w boksie, podczas gdy konkurenci – owszem. Do tej pory biuro Vestager nie poleciło Google dalszych zmian. Zamiast tego, organy nadzoru UE koncentrują się na innych dochodzeniach przeciwko Google, które mogą prowadzić do podniesienia grzywien.

Apple również nie poddaje się regulacjom, jak podaje ostatni raport Martina Brehm Cristensena i Emmy Clancy dla frakcji Europejskiej Zjednoczonej Lewicy i Nordyckiej Zielonej Lewicy (GUE / NGL) w Parlamencie Europejskim.

>>> Czytaj też: Chiny zrzuciły na świat problem. Jest nim 111 ton śmieci

Reklama

W sierpniu 2016 r. Vestager zaleciła Irlandii, by odzyskała 13 miliardów euro z tytułu zaległych podatków od Apple. Vestager twierdziła, że porozumienie spółki z irlandzkimi organami podatkowymi było formą nielegalnej pomocy państwa. Rządzący orzekli, że Apple zapłacił efektywną stopę podatkową w wysokości 1 proc. od swoich europejskich zarobków w 2003 r. oraz 0,005 proc. w 2014 r. – dzięki umowie, która przypisała większość zysku do głównej siedziby Apple Sales International, spółki zależnej, która ma bazę w Irlandii, ale dla celów podatkowych uznano ją za nierezydenta. W tym czasie Apple również nie płacił podatku od europejskich zarobków w Stanach Zjednoczonych. Firma uniknęła opłat, wydając większość swoich zysków na opłacenie korzystania z własnej własności intelektualnej.

Irlandia nie spieszyła się z odzyskaniem pieniędzy, które odebrała tylko pod presją UE; dodatkowo pomagała Apple walczyć z orzeczeniem sądowym. Raport GUE / NGL zawiera pewne dowody na to, że rząd pomógł również firmie w ustanowieniu nowej struktury podatkowej, która pozwala koncernowi płacić nadal bardzo niskie podatki.

Raport pojawia się tam, gdzie śledztwo Vestagera zostało przerwane w 2015 r. W tym roku, odpowiadając na amerykańskie i unijne wysiłki zmierzające do ograniczenia unikania podatków, Apple stworzył nową europejską strukturę podatkową. Firma nigdy nie ujawniła jej publicznie, ale jej postać można wywnioskować z danych, które stały się dostępne w wyniku afery z listopada 2017 r. – tzw. „Paradise Papers”, wycieku danych opisujących wykorzystanie podmiotów offshore do celów podatkowych przez osoby fizyczne i niektóre firmy globalne, w tym Apple.

Oto, jak raport opisuje rzekomą nową strategię: Apple przeniosło licencję własności intelektualnej, która nadal pochłania większość europejskiego zysku, w Irlandii, gdzie jest teraz własnością jednostki Apple Operations Europe (AOE). Aby dokonać zakupu licencji, AOE pożyczył miliardy dolarów od innej filii Apple, która prawdopodobnie znajduje się w raju podatkowym – Jersey. Obecnie dokonuje on odliczeń podatkowych z Irlandii do Jersey za pieniądze otrzymane od innej działającej w Irlandii firmy, Apple Distribution International (ADI). Prowadzi ona sprzedaż poza Stanami Zjednoczonymi producenta iPhone'a i wydaje większość swoich przychodów na rzecz AOE, opłacając korzystanie z własności intelektualnej. Ponadto jedna z firm irlandzkich zawarła umowę dotyczącą podziału kosztów z koporacją Apple w USA: płaci ona spółce za badania i rozwój prowadzone w Stanach Zjednoczonych. Dla celów podatkowych jest to uważane za inwestycję w badania i rozwój w Irlandii.

Ta struktura, zgodnie z raportem, pozwoliła Apple zapłacić efektywną stawkę podatku w Irlandii, która była znacznie niższa niż ustawowe 12,5 proc. Realistyczne wnioski wynikające z informacji finansowych Apple wskazują na stopę od 1,7 do 5,6 proc.

>>> Czytaj też: Polska dysponuje ogromną liczbą talentów w zakresie sztucznej inteligencji. Zagranica chce ich pozyskać

Stawki te są wyższe niż te wymienione w orzeczeniu Vestager z 2016 r. W każdym razie Apple nie ukrywa, że chce płacić większość podatków w Stanach Zjednoczonych. „Zmiany wprowadzone przez firmę Apple w jej strukturze korporacyjnej w 2015 r. zostały specjalnie zaprojektowane w celu zachowania płatności podatkowej w Stanów Zjednoczonych, a nie by obniżać podatki gdziekolwiek indziej”, stwierdziła korporacja w listopadzie, po publikacji „Paradise Papers”. Po reformie podatkowej prezydenta Donalda Trumpa, Apple ogłosiło, że zapłaci 38 miliardów dolarów amerykańskich podatków od zagranicznych dochodów. Firma uzasadniła ten ruch argumentem, że większość wartości, jaką tworzy, ma źródło w USA.

Ale Apple nie zmieniło znacząco swoich praktyk unikania opodatkowania w UE od czasu wyroku Vestager. Jedyną różnicą – przynajmniej według raportu GUE / NGL – jest to, że zamiast płacić podmiotowi offshore za prawa własności intelektualnej, obecnie spłaca on dług innemu podmiotowi w celu zakupu tej samej własności intelektualnej. Podatki płacone przez Apple to i tak lepiej niż nic, a Irlandia chce powstrzymać Apple przed podjęciem działalności w innym kraju.

Zarówno w przypadku Google Shopping, jak i zasad podatkowych Apple, to do sądów należy decyzja, czy amerykańskie koncerny mają prawo działać tak jak w tym momencie. Nie jest to jednak kwestia tego, kto ma rację, ale władzy.

Urzędnicy UE, tacy jak Vestager, mogą kwestionować praktyki amerykańskich gigantów, a nawet zmuszać ich do płacenia grzywien (chociaż nie są one tak bolesne, jak niedawne amerykańskie kary dla Volkswagena i BNP Paribas). Zasadniczo koncerny będą działały dalej bez poważnych reform. Jest to jakościowa przewaga USA w wojnie handlowej z Europą, której nie można naprawić za pomocą podwyżek ceł. Jest to zachętą dla innych amerykańskich gigantów, takich jak Facebook, które ostatnio miały kłopoty z europejskimi ustawodawcami i regulatorami: oni także są pewni, że obejdą się bez większych zmian.

>>> Czytaj też: Rosiński: Za 20 lat osobowość prawna sztucznej inteligencji będzie naszym chlebem powszednim