Media informowały, że białoruski prezydent nie wykluczył, iż ewentualne problemy gospodarcze mogą doprowadzić do utraty niepodległości kraju.

Szef MSZ ocenił, że prezydent mówił o hipotetycznym zagrożeniu w przypadku pogorszenia sytuacji gospodarczej. „Wszystko zależy od nas, od każdego konkretnego człowieka, a głowa państwa przedstawiła taki scenariusz, do którego nie dążymy” – powiedział Makiej.

Dodał, że Białoruś będzie umacniać relacje z Rosją i jednocześnie z „wektorem zachodnim, który także jest bardzo ważny”.

W piątek podczas wizyty w obwodzie mohylewskim Łukaszenka ostrzegał miejscowych urzędników: „Jeśli coś zostało zaplanowane, musi być wykonane. Usprawiedliwieniem może być tylko śmierć. Jesteśmy na froncie. Jeśli nie przetrwamy tych lat, przegramy, to będzie znaczyło, że trzeba będzie wejść w skład jakiegoś innego państwo albo po prostu będą sobie o nas wycierać nogi (…) A nie daj boże, wywołają wojnę, jak na Ukrainie”.

Reklama

Komentując tę wypowiedź, którą szeroko nagłośniły media w różnych krajach, białoruscy eksperci ocenili na łamach gazety internetowej Biełorusskije Nowosti, że może to być wyraz zaniepokojenia Łukaszenki po niedawnych rozmowach z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

„W tym przypadku może być to obawa o to, że gospodarcza słabość państwa zagraża konfliktami wewnętrznymi i zwiększeniem wpływów zewnętrznych” – ocenił politolog Waler Karbalewicz, dodając, że Łukaszenka w swoich publicznych wypowiedziach często zdradza „swoje obawy i fobie”.

>>> Czytaj też: Łukaszenka: W przypadku porażki gospodarczej Białorusi może grozić wejście w skład innego państwa