W ubiegłym roku problemy z osobami nielegalnie przekraczającymi amerykańsko-kanadyjską granicę miał przede wszystkim Quebec, w tym roku o problemach coraz głośniej mówi Toronto, stolica prowincji Ontario i największe miasto Kanady. Tory mówił w ostatnich dniach o „bezprecedensowej” skali wykorzystania schronisk dla bezdomnych przez migrantów i problemach z zapewnieniem opieki przez miasto.

Przybywający zza południowej granicy migranci stanowią już 40 proc. osób w schroniskach w Toronto; to cztery razy więcej niż w 2016 roku. Miasto znalazło dodatkowe miejsca dla 800 osób w internatach i akademikach, ale to rozwiązanie tylko do sierpnia. W sumie Toronto próbuje obecnie pomóc ponad 3 tys. osób ubiegających się o status uchodźcy. Władze miejskie spodziewają się przy tym, że w miesiącach letnich napływ takich osób się zwiększy.

Rząd Kanady wyasygnował 11 mln dolarów kanadyjskich dla prowincji Ontario na pomoc dla migrantów, z czego większość ma trafić do Toronto. W ostatnich tygodniach media informowały o przygotowywanych modyfikacjach w systemie analizy wniosków oraz o rozważanym przenoszeniu migrantów do mniejszych miejscowości, tak w Ontario, jak w Quebecu. Konkretne propozycje mają być przedstawione w nadchodzących tygodniach.

Nie wiadomo też, kiedy swoje stanowisko w kwestii imigracji określi nowy rząd konserwatystów w Ontario. Nowy premier prowincji Doug Ford, który obejmuje urząd w piątek, w kampanii wyborczej nie przedstawił żadnych rozwiązań, mówił jedynie, że to problem na poziomie federalnym.

Reklama

Według danych władz w Ottawie liczba osób ubiegających się o azyl szybko rośnie w tym roku, przede wszystkim w Quebecu i Ontario. Liczba wniosków przetwarzanych przez agencje zajmujące się uchodźcami i migrantami wyniosła prawie 22 tys. W 2017 roku liczba zarejestrowanych wyniosła prawie 50,5 tys., a na koniec maja br. Immigration and Refugee Board (IRB) miało zarejestrowanych ponad 57 tys. wniosków o przyznanie statusu uchodźcy. Tymczasem IRB ma środki na analizę 24 tys. wniosków rocznie, co już doprowadziło do dużych zaległości.

W niedawnym raporcie przygotowanym dla rządu w Ottawie autorzy wskazują na rosnącą liczbę osób, które wykorzystują kanadyjskie przepisy azylowe zamiast procedur legalnej imigracji. W raporcie zawarto 64 rekomendacje, w tym dotyczące zmiany struktur obsługujących imigrację i osoby ubiegające się o status uchodźcy. Wskazuje się, że system legalnej imigracji do Kanady, bazujący na punktach za m.in. edukację i znajomość języków oficjalnych, sprawia, że z ubiegania się o azyl korzystają najgorzej wykształceni migranci, którzy nie mają szans na oficjalną ścieżkę imigracyjną.

Obecnie większość nielegalnych migrantów starających się o azyl w Kanadzie to obywatele Nigerii. W zeszłym roku z procedur azylowych chciało skorzystać kilkanaście tysięcy Haitańczyków.

W 2018 roku Kanada zamierza wydać wizy dla 310 tys. nowych rezydentów, w 2019 roku limit będzie zwiększony do 330 tys., a w 2020 roku - do 340 tys. Ottawa zwiększyła limity imigracji, ale jednocześnie prowadzi akcję informacyjną w USA, że nielegalne przekroczenie granicy nie gwarantuje legalizacji pobytu. Na początku czerwca minister ds. imigracji Ahmed Hussen prowadził rozmowy z minister bezpieczeństwa wewnętrznego USA Kirstjen Nielsen w sprawie imigrantów, którzy mając amerykańską wizę, podróżują do Kanady, by otrzymać status uchodźcy. Nielsen zapowiedziała, że USA będą unieważniać wizy osób, które uzyskują ją wyłącznie w celu skorzystania z systemu azylowego w Kanadzie.

Problem nielegalnej imigracji w Europie jest z uwagą obserwowany przez kanadyjskie media. We wtorek ambasador przejmującej prezydencję w Radzie UE Austrii Stefan Pehringer był gościem programu „Power and Politics” w publicznej telewizji CBC i podkreślił, że Kanada, Europa i USA powinny jasno określić zasady definiowania, kto jest uchodźcą, a kto migrantem. „Mówimy o dwóch zupełnie różnych statusach” - dodał.

Choć Kanada jest krajem, gdzie wszyscy z wyjątkiem rdzennych Indian i Inuitów, są imigrantami, to zauważalnie zwiększony napływ imigrantów zmienia postawy mieszkańców. Nie bez wpływu jest też sytuacja w USA. Już w listopadzie 2017 roku agencja Canadian Press wskazywała na wyniki sondażu przeprowadzonego na potrzeby rządu federalnego, z którego wynikało, że w tamtym roku o 4 pkt procentowe - z 23 do 27 proc. - wzrósł odsetek Kanadyjczyków uważających, że obowiązujące limity imigracyjne są zbyt wysokie.

>>> Czytaj też: UE za porozumieniem w sprawie migracji. Powstaną specjalne ośrodki w Europie