"Z pewnością utrata pracy stawia wiele osób w trudnej sytuacji jeżeli chodzi o spłatę kredytów. Ale przecież w równie trudnej sytuacji finansowej jest wiele osób, które np. cierpią na uciążliwe choroby. A one nie otrzymałyby rządowego wsparcia" - powiedział w środę PAP sekretarz generalny KIG.

Zwrócił uwagę na to, że dopłatami do kredytów nie objęto by tych, którzy np. otrzymują pomoc socjalną. "Wiele z tych osób nie ze swojej winy znajduje się w trudnej sytuacji" - wskazał.

Minister Michał Boni powiedział w środę w TVN CNBC Biznes, że od 500 do 1200 zł miesięcznie powinna wynieść rządowa dopłata dla bezrobotnych na spłatę kredytu hipotecznego. Wysokość pomocy będzie zależała od indywidualnej sytuacji kredytobiorcy. Rząd chciałby, żeby posiadacz kredytu - mimo utraty pracy - spłacał część swoich zobowiązań. Rządowa dopłata z Funduszu Pracy będzie miała charakter pożyczki - trzeba ją będzie zwrócić, ale dopiero po dwóch latach i to rozłożoną na 5 do 10 lat. Nie będzie oprocentowana, ani obłożona dodatkowymi opłatami.

Zdaniem eksperta z KIG, rząd powinien ponownie rozważyć propozycje pomocy w spłacie kredytów. W jego opinii, pomoc państwowa jest często mało skuteczna, gdyż wsparcie takie realizowane jest zgodnie ze "zbiurokratyzowanymi procedurami".

Reklama

"Lepszym rozwiązaniem byłoby np. zwiększenie odpisów od dochodu lub od podatku wydatków poniesionych na cele mieszkaniowe, w tym na spłatę kredytów" - uważa Kłoczko.

Jego zdaniem, nie do zaakceptowania byłaby sytuacja, w której na skutek rządowej pomocy wzrosłyby składki na Fundusz Pracy. Mogłoby to - jak tłumaczył - pogorszyć sytuację przedsiębiorstw i zwiększyć liczbę bezrobotnych.