Kryzys już widać, bo tnąc budżety na marketing, firmy oszczędzają też na komunikacji - przyznają przedstawiciele agencji public relations, z którymi rozmawiała GP. Rynek usług public relations, którego wartość szacowano w ubiegłym roku na około 500 mln zł, nie ma szans, żeby powtórzyć w tym roku ten wynik. Według szacunków przedstawicieli branży, wydatki w branży mogą spaść co najmniej o 10 proc.
- Mamy obecnie do czynienia z paraliżem decyzyjnym. Klienci nie chcą podejmować decyzji o nowych kampaniach i wydatkach - mówi GP Robert Niczewski, przewodniczący rady nadzorczej agencji Liberty Group.
Choć na razie firmy nie zrywają masowo kontraktów z agencjami, jak podkreśla Robert Niczewski, to wykorzystują sytuację do obniżania wynagrodzeń agencji.
- To jest coraz powszechniejsze. Ale obawiam się, że najgorsze dopiero przed nami. Jeszcze miesiąc, dwa temu klienci uspokajali i zapowiadali, że raczej nie będzie cięć. Z dnia na dzień sytuacja diametralnie się zmieniła. Moim zdaniem za około dwa miesiące czekają nas jeszcze głębsze oszczędności, bo wiele programów restrukturyzacyjnych dopiero się tworzy - dodaje Sebastian Hejnowski, dyrektor zarządzający Ciszewski PR.
Reklama
Do cięć budżetów już zabrały się działające na polskim rynku międzynarodowe koncerny.
Ich polskie oddziały, często niezależnie od osiąganych świetnych wyników finansowych, musiały podporządkować się globalnej strategii i też ściąć koszty.
- Ograniczenia w niektórych przypadkach sięgają 20 proc. dotychczasowych budżetów - dodaje Robert Niczewski.
A w niektórych przypadkach cięcia w wydatkach kończą się rezygnacją ze współpracy.
- Z takiego powodu straciliśmy operatora Mobilking - dodaje Sebastian Hejnowski.
Przedstawiciele Liberty Group i Ciszewski PR podkreślają, że zauważyć można trend odchodzenia przez niektóre firmy od PR produktowego.
- To bardzo zła wiadomość dla firm zajmujących się komunikacją dóbr FMCG i stricte produktowym PR - podkreśla Robert Niczewski.
Nie wszyscy jednak tracą. Artur Adamowicz, partner firmy konsultingowej Talking Heads, pracującej głównie w branży finansowej, podkreśla, że w ich przypadku liczba zapytań ze strony klientów wzrosła. Zdarzyły się nawet przypadki zwiększenia wynagrodzenia.
- Czas kryzysu to czas specjalizacji, na którą postawiliśmy. Dobry zewnętrzny konsulting będzie cieszył się powodzeniem. Natomiast PR, jako zwykłą usługę, na pewno czekają trudne czasy. Kryzys jednak widać choćby po rosnącej liczbie podań o pracę, jakie ostatnio dostajemy - podkreśla Artur Adamowicz.