Mniej więcej, ponieważ z 20 ankietowanych przez Bloomberga analityków, dziewięciu oczekiwało cięcia o 50 punktów bazowych, siedmiu o 25 punktów bazowych, zaś czterech przewidywało, że tym razem Rada nie zmieni stóp. O ile więc średnia (choć to pojęcie jest w tym przypadku ze statystycznego punktu widzenia nieuzasadnione) była zbliżona bardziej do 25 punktów, to jednak większość analityków oczekiwała bardziej radykalnej decyzji. Prawdopodobnie jednak tak silne wskazanie na 50 punktów bazowych wynikało z faktu, iż ankieta przeprowadzona była jakiś czas temu, zanim szeroko zaczęto mówić o wpływie gwałtownego osłabienia złotego na decyzje Rady.

Wpływ ten rozpatrywany był na dwóch płaszczyznach. Pierwsza dotyczyła wysokości stóp procentowych banku centralnego jako elementu stabilizującego kurs walutowy. Wyższe stopy w krótszym okresie powinny powodować umocnienie się waluty krajowej z uwagi na napływ kapitału przyciągane wyższą stopą zwrotu. Prawdziwość tej tezy w warunkach obecnego kryzysu jest jednak wątpliwa, na co wskazywałem w komentarzu z dnia 24. lutego br. Druga płaszczyzna to wpływ kursu walutowego na inflację. Gwałtownie drożejące dobra importowane mogą przyczynić się do zmiany tempa wzrostu poziomu cen. Raczej w tej kwestii upatrywałbym tematu dla dyskusji Rady, która musiała ocenić, na ile punktów obniżki stóp przekłada się obecne osłabienie złotego.

Jest to już czwarta z rzędu obniżka stóp licząc od listopada ubiegłego roku. Łącznie stopy spadły o dwa punkty procentowe. Jeszcze nigdy w swojej historii Rada Polityki Pieniężnej nie działała tak zdecydowanie: po raz pierwszy na 4 posiedzeniach z rzędu stopy były zmieniane i po raz pierwszy zmiany dokonywane były po 75 punktów bazowych. W rezultacie stopy banku centralnego bardzo zbliżyły się do inflacji i różnica między nimi sięgnęła historycznego minimum z czerwca 2004 (wówczas jednak był to ostatni miesiąc przed rozpoczęciem podwyżek stóp).

W komunikacie po posiedzeniu Rada podała, iż według najnowszej projekcji inflacji, ukształtuje się ona w tym roku w przedziale 2,5%-3,9%, zaś PKB wzrośnie o 0,3%-1,9% (oba szacunki z 50% prawdopodobieństwem).

Reklama