Ptaszyński ocenił, że "patrząc na gromadzony materiał, analizy tego materiału", to jego zdaniem praca kontrolujących Amber Gold została wykonana prawidłowo. Według niego kontrola ta w pierwszym okresie, kiedy był naczelnikiem, przebiegała według standardowych procedur. Podkreślił, że naczelnik jako organ, jak i Pomorski Urząd Skarbowy nie roztaczał żadnego parasola nad Amber Gold.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zwróciła uwagę, że urzędowi wystarczył jeden miesiąc niezapłacenia podatku przez syndyka Amber Gold, aby skierować wniosek z kodeksu karnego skarbowego ws. uporczywego uchylania się od opodatkowania, tymczasem Marcin P. był we właściwości tego urzędu przez siedem miesięcy i takiego wniosku nie złożono. "Dlaczego pan przez siedem miesięcy pozwolił mu nie składać żadnych deklaracji, nie odpowiadać na pisma" - pytała Wassermann.

"Z uwagi na to, że docelowo miała być rozszerzona kontrola" - odpowiedział b.naczelnik US. "Po rozpoczęciu kontroli podatnik po pierwsze złożył zaległe deklaracje w trakcie kontroli, które co do zasady nie wywarły skutków prawnych, jednocześnie dokonał wpłaty podatku, który został wykazany w tych deklaracjach wraz z należnymi odsetkami" - powiedział. Wyjaśnił, że deklaracje te - zgodnie z Ordynacją podatkową - nie były skuteczne, ponieważ zostały złożone w trakcie kontroli. Według niego oznaczało to jednak, że podatnik próbuje naprawiać błędy z poprzednich lat.

Wasserman przytoczyła statystyki, z których wynika, że w 2012 r. urząd wystąpił 3334 razy z wnioskiem o nałożenie kar porządkowych oraz karno-skarbowego. Ich podstawą może być m.in. niestawiennictwo podatnika, odmowa składania wyjaśnień, czy nieujawnienie podstawy opodatkowania, nieskładanie deklaracji.

Reklama

Ptaszyński wyjaśnił, że w 2012 r. Ministerstwo Finansów zmieniło podejście do stosowania Kodeksu karnego skarbowego, co przełożyło się na zmianę działania organów. Związane to było z wystąpieniem Najwyższej Izby Kontroli.

"Jak pan wytłumaczy to, że przez siedem miesięcy w stosunku do Amber Gold pan nie zastosował żadnej sankcji?" - pytała przewodnicząca. "Z uwagi na to, że docelowo miała być rozszerzona kontrola i ostateczne ustalenia, czy (...) tu mieliśmy do czynienia z wykroczeniem, czy przestępstwem skarbowym" - odpowiedział Ptaszyński.

Jak dodał, były rozmowy dotyczące rozszerzenia kontroli w Amber Gold oraz tego, czy podejmie się tego gdański Urząd Kontroli Skarbowej. "Ostatecznie nie uzyskałem informacji z UKS o tym, że chce objąć to kontrolą. Urząd Kontroli Skarbowej w Gdańsku nie był bardzo chętny do brania podmiotów do kontroli spoza tzw. planu, który był w urzędach kontroli skarbowej sporządzany. W związku z powyższym zdecydowałem o rozszerzeniu kontroli m.in. o podatek dochodowy od osób prawnych za rok 2011" - powiedział Ptaszyński.

Dodał, że bezpośrednią tego przyczyną była transmitowana w telewizji konferencja zorganizowana przez prezesa Amber Gold, podczas której pokazywano informacje o wysokości wpłacanych przez spółkę podatków. "Z czym jak tak naprawdę nie zgadzałem się, bo miałem tę wiedzę, że takowe podatki, które tam są pokazywane nie do końca są wpłacane" - powiedział były szef urzędu skarbowego. Wyjaśnił, że inaczej zareagować nie mógł. "Nie mogłem wyjść do mediów i powiedzieć, że to nieprawda, bo obowiązywała mnie tajemnica skarbowa" - tłumaczył.

Wassermann pytała o dokumenty, których Amber Gold nie przedstawiła urzędowi, a których to dokumentów urząd się domagał oraz dlaczego urząd ani razu nie zastosowała przepisów o karach dyscyplinujących, które można wykorzystać wobec podatników utrudniających kontrolę.

"Bo nie zaistniały takie przesłanki" - odpowiedział Ptaszyński. Poinformował, że Amber Gold nie uniemożliwiła prowadzenia kontroli, bowiem dokumenty były sukcesywnie przekazywane. Zaznaczył, że takie jest stanowisko Sądu Najwyższego - nie można zastosować sankcji, jeżeli firma dostarcza dokumenty, nawet jeżeli dokonuje tego w tempie nie odpowiadającym oczekiwaniom urzędu.

Szefowa komisji próbowała dojść do tego, jak ustalono, że Pomorski Urząd Skarbowy jest właściwy dla rozliczania i kontroli spółki Amber Gold. Według niej przy przejmowaniu spółki i podejmowaniu kontroli w 2012 r. urząd na podstawie niewłaściwych dokumentów i nieprawidłowo podjął decyzję o tym, że jest właściwy dla rozliczania tego podatnika. "Na datę, w której pan przejmował tę spółkę nie miał pan żadnych podstaw, żeby uważać, że jest to pana właściwość" - przekonywała Wassermann zwracając się do świadka.

Były naczelnik zapewnił, że swoich działań w sprawie Amber Gold nie konsultował z wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem, o co też był pytany. Zapewnił, że nie jest też jego krewnym. "Komisja powiela nieprawdziwe fakty dotyczące mojej osoby; nie jestem spokrewniony z ministrem Andrzejem Parafianowiczem. Minister nie wpływał na przebieg mojego zatrudnienia" - powiedział w swobodnej wypowiedzi podczas przesłuchania przed komisją ds. Amber Gold.

Ptaszyński zaprzeczał, że komukolwiek przekazywał informację o zamiarze skontrolowania Amber Gold. Zapewnił, że "dane dotyczące podmiotów kontroli są objęte tajemnicą skarbową i takie informacje nie były przekazywane".

Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.

Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.