Szijjarto, który przemawiał obok nowego ambasadora USA na Węgrzech Davida B. Cornsteina, zaznaczył, że Węgrzy tak samo jak Amerykanie są prawdziwymi bojownikami o wolność, a także cenią wolność i niezależność, o które wielokrotnie w swej historii musieli walczyć.

Jego zdaniem oba kraje łączy obecnie m.in. to, w jaki sposób międzynarodowa prasa pisze o ich rządach. Podkreślił, że Węgry nie dołączą do chóru tych Europejczyków, którzy „teraz powoli już dla rozrywki” potępiają Stany Zjednoczone, tylko „w zrównoważony sposób, unikając wszelkiej krytyki i komentarzy” będą się odnosić do amerykańskich decyzji w sferze polityki zagranicznej i wewnętrznej.

Minister podkreślił, że Stany Zjednoczone są dla Węgier najważniejszym rynkiem eksportowym po Unii Europejskiej, a amerykańskie firmy stanowią drugą co do wielkości grupę inwestorów – 1700 amerykańskich firm daje pracę 100 tys. Węgrów.

Zaznaczył też, że Węgry nie tylko w słowach wspierają Waszyngton na polu wojskowym, gdyż węgierscy żołnierze uczestniczą w międzynarodowej koalicji przeciw Państwu Islamskiemu, w Afganistanie oraz na Zachodnich Bałkanach.

Reklama

Cornstein ze swej strony podkreślił, że Stany Zjednoczone świętują w Dzień Niepodległości wolność, praworządność, wolność prasy i wyznania, a także swobodę wypowiedzi. Zaznaczył, że nie są to puste słowa, a o ich znaczeniu świadczą też czyny USA.

Stosunki między Waszyngtonem a Budapesztem były za poprzedniej administracji amerykańskiej niezbyt dobre. USA znalazły się wśród krajów zarzucających Budapesztowi centralizację władzy, a także podporządkowywanie władzom wymiaru sprawiedliwości, mediów i społeczeństwa obywatelskiego od dojścia do władzy Viktora Orbana w 2010 r.

Premier Orban z entuzjazmem zareagował w 2016 roku na wieść o wygraniu wyborów przez Donalda Trumpa. "Gratulacje. Co za wspaniała wiadomość. Demokracja wciąż żyje" - napisał wówczas po angielsku na swoim profilu na Facebooku.

Szijjarto w zeszłym roku, po wizycie Trumpa w Warszawie, powiedział zaś, że nie przypadkiem Węgry cieszyły się ze zwycięstwa Trumpa w wyborach, "widać bowiem, że polityka zagraniczna, jaką reprezentuje, jest dla świata dużo lepsza od tej, jaką reprezentowała poprzednia demokratyczna administracja".

Minister wyraził wówczas przekonanie, że reprezentowany przez Trumpa kierunek w polityce zagranicznej, zgodnie z którym - jak powiedział - należy szanować narodową specyfikę każdego kraju, może przynieść na całym świecie odprężenie.