W budżecie na najbliższe 10 lat demokratyczna administracja planuje zwiększenie dochodów państwa przez jeszcze większe podwyżki podatków od najzamożniejszych Amerykanów i korporacji, niż Obama zapowiadał w swej kampanii wyborczej.

Poprzednio prezydent mówił tylko o eliminacji cięć podatków dla obywateli o dochodach powyżej 250 tys. dolarów rocznie, uchwalonych za rządów byłego prezydenta Busha. Obecnie przedstawiony plan przewiduje także zmniejszenie odpisów podatkowych dla Amerykanów w najwyższej grupie podatkowej (płacących 35-procentowe podatki od dochodu).

Plan przewiduje również miliardowe dochody od firm, które będą musiały wykupywać prawa do przekraczających wyznaczone limity emisji gazów cieplarnianych (głównie dwutlenku węgla).

Zwiększone dochody mają posłużyć do sfinansowania ambitnego planu reformy ochrony zdrowia, aby zapewnić ubezpieczenia medyczne jak największej liczbie obywateli, a w perspektywie wszystkim. Obecnie około 50 mln (ponad 17 proc.) nie ma żadnego ubezpieczenia.

Reklama

Dodatkowe dochody mają też umożliwić obniżki podatków dla najbiedniejszych, a także sfinansować inwestycje w rozwój alternatywnych wobec ropy naftowej źródeł energii - jeden z kluczowych elementów programu nowego prezydenta. Nowe źródła energii pozwolą Ameryce bardziej uniezależnić się od importowanej ropy.

Plan, porównywany do ambitnych programów redystrybucji dochodów z przeszłości, jak Great Society (Wielkie Społeczeństwo) prezydenta Johnsona, wywołał już falę krytyki ze strony republikańskiej opozycji.

Oskarża ona Obamę o wywołanie "walki klas" i twierdzi, że podwyższanie podatków w czasie recesji grozi przedłużeniem jej na lata.

Plan budżetowy zakłada dodatkowe wydatki 75,5 miliarda dolarów na wojny w Iraku i Afganistanie w bieżącym roku podatkowym, kończącym się 30 września, i dalsze 130 mld dolarów na obie wojny w 2010 roku.

Na 2010 rok rząd chce zwiększyć budżet Pentagonu o 4 procent - do 533,7 mld dolarów - co ocenia się jako skromny wzrost w porównaniu ze stałym zwiększaniem wydatków na obronę za prezydentury Busha. Kwota ta nie obejmuje wydatków na operacje w Iraku i Afganistanie i na prace nad produkcją broni atomowej.

Znacznie większy wzrost - o 20 procent - przewiduje się na potrzeby budżetowe Departamentu Stanu. Odzwierciedla to nowy kierunek amerykańskiej polityki zagranicznej - nacisk Obamy na dyplomację i pomoc amerykańską dla zagranicy, w przeciwieństwie do używania wojsk.