Koniec emerytur liczonych od każdej składki
10 lat stażu warunkiem wypłaty
Zwrot groszówek za jednym razem albo w transzach
Co ze składką na NFZ?
Nie będzie już dzielenia miniemerytur na miniratki
Obecnie ok. 3 proc. wypłacanych przez ZUS emerytur nie przekracza minimalnego świadczenia. Ale uwaga – nie można na tej podstawie wyrokować o statusie materialnym pobierających je osób. To mogą być zarówno ci, którzy przepracowali prawie całe życie na czarno, jak i ludzie dobrze sytuowani. Emerytura groszowa świadczy jedynie o tym, że do ZUS wpłacili mało składek.
– Są i takie w kwotach: 4 gr, 60 gr, 1,50 zł, 23,48 zł itp. Znamy historie takich świadczeniobiorców. Cztery grosze dostaje pan ze Szczecina, który kiedyś, bardzo dawno temu opłacił jedną składkę w kwocie kilkunastu złotych – opowiada prezes ZUS Gertruda Uścińska.
Rząd myśli o zrobieniu porządku z tym zjawiskiem.
– Zaproponowana zmiana ma przede wszystkim wymiar praktyczny. Jeśli można zmniejszyć koszty administracyjne systemu, to na pewno warto takie rozwiązanie rozważyć – uważa Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA. Podobnego zdania jest Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. – Widziałem dane pokazujące, że wypłata jednego świadczenia kosztuje ZUS średnio 120 zł w skali roku. Comiesięczne wypłaty emerytur groszowych są więc relatywnie bardzo drogie. Koszty by spadły, gdyby najniższe świadczenia kumulować i wypłacać w cyklu kwartalnym, rocznym lub – w przypadku gdy zgromadzony kapitał jest bardzo niski – jednorazowo.
Wątpliwości obu ekspertów budzi kryterium, które decydowałoby o tym, jak wypłacać emerytury. Według autorów pomysłu powinien to być staż składkowy. – To chyba nie jest dobry pomysł. Można sobie wyobrazić sytuacje, gdzie ktoś podlegał ubezpieczeniu krótko, ale płacił wysokie składki i ma zgromadzony duży kapitał emerytalny. To wartość kapitału albo wielkość świadczenia powinny decydować o tym, w jakim trybie je wypłacać – zauważa Łukasz Kozłowski. Jego zdaniem optymalne byłoby ustanowienie kilku progów, po przekroczeniu których zmieniałby się sposób wypłaty, np. z comiesięcznego na kwartalny, z kwartalnego na roczny i z rocznego – na jednorazowy. – Z punktu widzenia racjonalności i efektywności kosztowej to chyba byłoby najbardziej wskazane – uważa ekspert Pracodawców RP.
W ten sposób nowa regulacja objęłaby osoby, które na rynku pracy były obecne sporadycznie. Większość z nich to zapewne kobiety, które nie pracowały zawodowo, a zajmowały się domem. Albo osoby, które z różnych powodów nie mogły systematycznie pracować. – Biorąc pod uwagę liczbę biernych zawodowo, może to być niemała grupa. Wskazują na to choćby dane o wielkości nowo przyznawanych emerytur. Tych, które są niższe od minimalnej, jest więcej niż świadczeń wypłacanych na minimalnym poziomie – zdradza Kozłowski.
– Groszowe emerytury to problem tych, którzy płacili składki tylko okazjonalnie albo dlatego, że głównie pracowali na nieozusowanych umowach, albo z tego względu, że przez większość okresu przedemerytalnego nie byli aktywni zawodowo – dodaje Michał Myck.
Według naszych rozmówców problem niskich emerytur będzie narastał z każdym rokiem. Łukasz Kozłowski zakłada, że niewykluczony jest wariant poszerzania praw do emerytury minimalnej, bo grupa osób z odłożonym niskim kapitałem emerytalnym będzie się zwiększać.
– Upowszechniane emerytury minimalnej zaprzecza samej idei, w oparciu o którą został skonstruowany system, czyli powiązania świadczenia z wielkością składek i długością aktywności zawodowej. Pomaganie tym, którzy nie wypracowali odpowiedniego kapitału, oznacza, że dostaną oni relatywnie więcej niż ci, którzy odkładali składki i ich emerytura przekroczyła minimalny poziom – ocenia Kozłowski.
>>> Czytaj też: Przejęcie Solarisa przez Hiszpanów obnaża słabość planu Morawieckiego [OPINIA]