Władze mają nadzieję, że rynki skoncentrują się na planach redukcji deficytu zamiast na obecnej gigantycznej dziurze. Z drugiej strony tylko w tym roku USA mają wyemitować papiery dłużne na ogromną kwotę 2,561 bilionów dolarów ( ponad 2 bln euro) powiększając dotychczasowe zadłużenie.

Gdyby administracja prezydenta Obamy potraktowała dzisiejsze i przyszłe wydatki na pomoc finansową jako wypływ gotówki a nie inwestycje – jak to było w praktyce za administracji George’a W. Busha - wtedy zaplanowany deficyt wyniósłby w tym roku około 2,7 bilionów dolarów.

Ta zmiana w zaksięgowaniu – rekomendowana zresztą przez Biuro Budżetowe Kongresu – zmniejsza tegoroczny deficyt kosztem jego wzrostu w latach następnych. Inne księgowe zmiany pozwalają na bardziej realistyczne oszacowanie przyszłych wpływów podatkowych, wydatków na wojny toczone przez USA, kosztów wynagrodzeń dla lekarzy oraz pomocy dla ofiar klęsk żywiołowych. W efekcie skumulowany deficyt za okres 10 lat najpewniej zwiększy się o 2,7 biliona dolarów.

Reklama

Peter Orszag, dyrektor ds. budżetu w Białym Domu powiedział, że administracja odziedziczyła 10-letni deficyt w kwocie 9 bilionów dolarów, którą zamierza pomniejszyć o 2 bln dol., mniej więcej po równo dzięki redukcji wydatków i zwiększeniu opodatkowania.

Najwięcej oszczędności ma przynieść zmniejszenie wydatków na wojny w Iraku i Afganistanie, które jednak na krótkim okresie czasu mają wzrosnąć. Drugim największym źródłem redukcji deficytu będą wyższe podatki dla bogatych Amerykanów. Próg podatkowy wzrośnie do 39,6 proc. a ulgi nie będą mogły przekroczyć pułapu 28 proc. Obcięto również środki na kilka programów wewnętrznych, w tym na subsydia dla kredytodawców udzielających pożyczek dla studentów.

W budżecie utworzono dwa samofinansujące się rachunki. Mają pokrywać rosnące nakłady na służbę zdrowia oraz wydatki na ekologiczne inicjatywy ze ściśle określonych podatków. Ale jest to rozwiązanie nie tyle prawne, co polityczne.

Rezerwowy fundusz zdrowia w kwocie 634 mld dolarów na 10 lat ma finansować reformę opieki zdrowotnej. Połowa tej sumy, 316 mld dol., pochodzić ma z oszczędności w wydatkach właśnie na służbę zdrowia. Chodzi przede wszystkim o obniżenie wypłat dla prywatnych ubezpieczycieli w systemie Medicare Advantage, który jest częścią finansowego przez rząd programu dla starszych osób.

Druga część tych środków, czyli 318 mld dol. ma pochodzić od wyższych podatków dla bogatych Amerykanów, głównie dzięki zmniejszeniu dotychczasowych ulg. Peter Orszag twierdzi, że fundusz rezerwowy jest „zaliczką” na reformę ochrony zdrowia.

Rząd zakłada, że od 2012 roku ponad 80 mld dol. rocznie będzie pochodzić ze sprzedaży uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu często zwanego cap-and-trade. Mechanizm jest taki, że przychody te sfinansują nowy kredyt podatkowy w wysokości 800 dolarów na pracującą rodzinę, co daje 64 mld dolarów rocznie. To bardziej redystrybucyjna wersja idei wykorzystania dochodów z cap-and-trade; rząd w efekcie opodatkowuje zanieczyszczanie atmosfery, a nie ludzi pracy.

Kolejne 15 mld dol. rocznie pójdzie na inwestycje w zieloną infrastrukturę, jak na przykład „energetyczne autostrady” łączące z aglomeracjami odlegle rejony kraju z dużym potencjałem wytwarzania energii odnawialnej.

Budżet opiera się na szacunkach makroekonomicznych znacznie bardziej optymistycznych od prognoz sporządzanych przez niezależnych ekonomistów. Zakłada on w tym roku spadek PKB o 1,2 proc., ale wzrost o 3,2 proc. w 2010 roku.

Powołując się na wyniki sondażu wśród amerykańskich banków resort skarbu USA mówi o 2-proc. spadku PKB w tym roku i 2,1-proc. wzroście w roku następnym.

Christina Romer, przewodniczący rady doradców ekonomicznych zaprzecza, że są to prognozy zbyt optymistyczne. Odzwierciedlają one – jak mówi - zaufanie w programy odrodzenia gospodarki, przygotowane przez amerykańską administrację.

Tłum. T.B.