Wczoraj większej reakcji nie przyniosła publikacja raportu o inflacji, przygotowanego przez NBP. W raporcie w tym zrewidowano w dół prognozy dotyczące dynamiki wzrostu cen i Produktu Krajowego Brutto w najbliższych latach. Nowe prognozy zakładają spadek dynamiki wzrostu PKB w bieżącym roku do poziomu 1,1%. Jeszcze bardziej pesymistyczne oczekiwania odnośnie tempa rozwoju naszego kraju przedstawiła wczoraj agencja Moody’s. W opinii jej analityków polską gospodarkę w 2009 r. czeka recesja. Mimo to uznali oni perspektywę ratingu Polski jako stabilną, co należy uznać za pozytywny sygnał, w momencie pojawiania się coraz gorszych ocen dla krajów naszego regionu.

Dzisiaj na rynek napłynęła pozytywna informacja dla wszystkich państw Europy Środkowo-Wschodniej. Agencja Reutera dotarła do dokumentów, z których wynika, że Bank Światowy, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju i Europejski Bank Inwestycyjny w ciągu najbliższych dwóch lat wesprze kraje naszego regionu pożyczkami na kwotę 25 mld USD. Pożyczki te zostaną przeznaczone w szczególności na pomoc bankom oraz małym i średnim firmom. Wsparcie może okazać się zbawienne dla krajów takich jak Ukraina, czy też Łotwa, które mają obecnie duże problemy z pozyskaniem zewnętrznego finansowania.

Złoty na wspomniane doniesienia zareagował niewielkim umocnieniem, jednak w ramach dotychczasowych przedziałów wahań. By tego typu informacje były w stanie wywrzeć większy pozytywny wpływ na notowania polskiej waluty, konieczny jest spadek awersji do ryzyka na światowych rynkach. Ta wciąż jednak utrzymuje się na wysokim poziomie. Fakt ten potwierdzają ponowne spadki amerykańskich indeksów giełdowych na wczorajszej sesji oraz dzisiejsze kiepskie otwarcie parkietów w Europie. Dodatkowo negatywną presję na notowania pary USD/PLN zwiększył spadek kursu EUR/USD poniżej istotnego wsparcia 1,2700.

Spadek kursu EUR/USD poniżej poziomu 1,2700 dokonał się na początku dzisiejszej sesji europejskiej. Z jednej strony wzrost wartości dolara względem euro odzwierciedla pozytywne nastroje związane z nadziejami na pierwsze efekty ogromnego planu pomocy dla gospodarki USA. Z drugiej strony inwestorzy obawiają się, że niejednolita pod względem gospodarczym strefa euro gorzej poradzi sobie z kryzysem niż USA. Stany Zjednoczone doświadczyły bowiem już nie jednego kryzysu i posiadają lepiej rozwinięte procedury postępowania w sytuacjach skrajnych i walki z recesją gospodarczą.

Reklama

W ostatnich dniach na rynek dotarły informacje o planie restrukturyzacji zadłużenia zagranicznego Islandii, co wzmogło negatywne nastroje wokół euro. Jakkolwiek kraj ten nie należy do Eurolandu, ale zaliczany jest do gospodarek europejskich i pokazuje, jakie mogą być skutki kryzysu w ekstremalnie negatywnym przypadku. Jak wiadomo z poważnymi problemami borykają się Irlandia, Hiszpania, Portugalia i Grecja. Scenariusz, w którym któryś z tych krajów popadłby w podobne kłopoty jak Islandia, nie daje spokoju inwestorom i nasuwa pytanie, jak w tej sytuacji zareagują pozostałe kraje członkowskie. Ponadto na rynku wciąż obecne są obawy o wypłacalność wielu krajów Europy Środkowo – Wschodniej, której brak stanowiłby bardzo poważne zagrożenie dla zachodnioeuropejskich banków. W ostatnich latach były one silnie zaangażowane w akcję kredytową w tym regionie. Wszystkie te czynniki powodują pogorszenie nastrojów wokół euro.

Amerykańska waluta umacnia się również w stosunku do jena. W ostatnich dniach kurs USD/JPY wzrósł do poziomu 98,00, co oznacza osłabienie japońskiej waluty o prawie 9% w ciągu ostatnich dwóch tygodni. W zeszłym roku JPY bardzo silnie zyskiwał na wartości względem głównych walut pomimo słabej sytuacji japońskiej gospodarki. Powodem tego był wzrost awersji do ryzyka i zamykanie transakcji typu carry-trade. Jednak wraz z zamknięciem większości pozycji w jenie, potencjał na dalsze umocnienie JPY wyczerpał się i do głosu doszły czynniki fundamentalne, które zdecydowanie działają na niekorzyść japońskiej waluty. Ostatnie dane, jakie napłynęły z Japonii w czasie dzisiejszej sesji azjatyckiej potwierdziły dalszy spadek wydatków gospodarstw domowych (-5,9% r/r) sprzedaży detalicznej (-2,4% r/r), a także bardzo silną zniżkę produkcji przemysłowej (-30,8% r/r) oraz zagrożenie deflacją.