W czwartek na Wall Street po raz kolejny zagościły spadki. Podobnie jak dzień wcześniej sesja była dosyć nerwowa. Przez większość czasu główne indeksy utrzymywały się nad kreską, ostatecznie jednak Dow Jones spadł o 1,24 proc., S&P500 zniżkował o 1,58 proc., a Nasdaq o 2,38 proc.

Plan budżetu Obamy rozczarował inwestorów

Warty odnotowania jest fakt, że rynki w niewielkim stopniu zareagowały na ponure szacunki dotyczące liczby nowo zarejestrowanych bezrobotnych, które okazały się najgorsze od 1982 roku. Wieczornym impulsem do wyprzedaży okazało się za to zaprezentowanie założeń budżetu przez administrację prezydenta Obamy. Ważną dla inwestorów informacją była z pewnością zapowiedź wyższych podatków dla przedsiębiorstw oraz najbogatszych Amerykanów, przy jednoczesnej ich obniżce dla najbiedniejszych, oraz zmniejszenie wydatków na opiekę medyczną.

W tym świetle nie dziwi fakt, że jednymi z największych spadków cechowały się wczoraj spółki z sektora opieki zdrowotnej. Po dwudniowej fali optymizmu sprzedawano także walory General Motors, po opublikowaniu przez spółkę wyników za rok 2008, w którym GM zanotowało 30 mld USD straty. Dziś rynek pozna dane na temat PKB Stanów Zjednoczonych w czwartym kwartale, które zapewne nie okażą się zbyt optymistyczne. Jeżeli więc zaobserwujemy jakiekolwiek odbicie w czasie dzisiejszej sesji, będzie ono miało czysto techniczny charakter.

Reklama

Równie dynamiczne wahania, jak w ostatnich dniach obserwujemy od rana na GPW. Na otwarciu WIG20 tracił 1,11 proc., zaś po niecałej godzinie handlu zyskiwał już 0,7 proc. To, jak silnie nastroje na krajowym parkiecie uzależnione są od tych w Stanach Zjednoczonych, mogliśmy zaobserwować wczoraj. Przez większość sesji indeks polskich blue chipów notował straty, po pozytywnym otwarciu giełd amerykańskich wystrzelił on jednak górę i zakończył dzień o ponad 3,5 proc. powyżej poziomu zamknięcia poprzedniej sesji. Dlatego jedyne, czego można spodziewać się po dzisiejszej sesji, to duża zmienność i znaczna amplituda wahań.