"Chodzi nam o to, aby EBI zaangażował się w większym stopniu w Polsce tak, by ułatwić korzystanie z nowych instrumentów finansowych np. małym i średnim przedsiębiorstwom w Polsce. Chcielibyśmy, aby EBI zainteresował się bardziej projektami infrastrukturalnymi w Polsce" - powiedział Dowgielewicz dziennikarzom.

Tusk - zapowiedział szef UKIE - chce też rozmawiać o tym, co EBI i UE mogą zrobić, aby pomóc takim krajom jak Ukraina.

W piątek wieczorem w Hamburgu Tusk ma rozmawiać z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. "Chcemy przekonać Niemców do naszego pomysłu na ratowanie europejskiej gospodarki: żeby to była jedna odpowiedź, jedna, a nie dwie klasy podróży do stabilizacji gospodarczej" - powiedział szef UKIE.

"Taki sygnał miałby duże znaczenie dla całej UE, gdyby Polska i Niemcy powiedziały stanowczo, że sprzeciwiają się pomysłom burzenia wspólnego rynku" - ocenił.

Reklama

Według Dowgielewicza niedzielny szczyt UE będzie "ważnym testem wiarygodności UE" i wówczas też okaże się, czy Unia jest w stanie mówić jednym głosem w sprawach walki z kryzysem gospodarczym.

Mówiąc o euroobligacjach, Dowgielewicz podkreślił, że gdyby taki pomysł miał być realizowany, to tylko w gronie wszystkich 27 krajów członkowskich. "Powinien to być wtedy instrument wzmacniający gospodarki wszystkich krajów unijnych. Tylko w takim wymiarze Polska może popierać ten pomysł" - oświadczył.

Podkreślił jednocześnie, że "nie ma żadnej oficjalnej propozycji na stole", a na razie mamy do czynienia z wypowiedziami medialnymi polityków poszczególnych krajów członkowskich.

"Jeśli ten pomysł się pojawi, to Polska będzie bardzo stanowczo stawiała kwestię tego, że nie można UE dzielić na członków lepszych i gorszych i że musimy wspólnie rzucić koło ratunkowe gospodarce europejskiej. Jeśli temat euroobligacji zostanie podniesiony, na przykład przez rząd Włoch, bo to jest projekt bardzo popularny we Włoszech, to będziemy się odnosić do niego właśnie w tym duchu" - zapowiedział.

Dodał, że tematami poprzedzającego unijny szczyt spotkania krajów Grupy Wyszehradzkiej, państw bałtyckich oraz Rumunii i Bułgarii będą m.in. walka z protekcjonizmem, wspólny rynek oraz rozszerzenie strefy euro.

Dowgielewicz przyznał, że w obliczu kryzysu dyskusja na temat nowych projektów finansowanych z budżetu unijnego jest bardzo trudna. "Duże gospodarki europejskie są wiadomo w jakiej sytuacji. Natomiast jeśli chodzi o to, czy UE i duże państwa europejskie są gotowe zapewnić więcej stabilności w systemie finansowym np. takich krajów jak Polska, to takie deklaracje są i to nie jest żadna tajemnica" - powiedział szef UKIE.

"Takie instrumenty istnieją i tylko trzeba z nich korzystać w umiejętny sposób, a najlepiej wypracować wspólne instrumenty finansowe dla całej Unii. Chodzi o tworzenie funduszy specjalnych, stabilizacyjnych. Chcemy, aby w tworzenie takiego funduszu stabilizacyjnego zaangażował się przede wszystkim Europejski Bank Centralny. Wtedy to będzie wsparcie dla takich krajów jak Polska" - tłumaczył.

Dowgielewicz podkreślił jednocześnie, że Polska dlatego chce wejść do EMR2 - i w konsekwencji do strefy euro - żeby nasza waluta uzyskała gwarancje EBC już w okresie oczekiwania na wejście do eurolandu.

ERM2 to okres poprzedzający wprowadzenie euro, kiedy przez dwa lata dana waluta jest już związana z euro, a jej kurs może się wahać w stosunku do euro tylko o plus/minus 15 proc. Minister finansów Jacek Rostowski ocenił w czwartek, że Polska mogłaby wejść do ERM2 jeszcze w pierwszej połowie 2009 roku, do 30 czerwca.