Ukraina nie obawia się ponownego wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu. Takiego zagrożenia nie ma - oświadczył w piątek w Kijowie wicepremier Ukrainy Hryhorij Nemyria po rozmowach z polskim wicepremierem, ministrem gospodarki Waldemarem Pawlakiem.

"Nie dramatyzujmy. Rosja nie grozi nam wstrzymaniem dostaw. Podpisaliśmy umowy z Gazpromem, rozliczamy się w przewidzianych terminach, a w styczniu zapłaciliśmy nawet wcześniej. Niebezpieczeństwa wstrzymania dostaw gazu dla Ukrainy i jego tranzytu przez Ukrainę do państw Europejskich nie ma" - powiedział Nemyria, odpowiadając na pytanie PAP.

Jak dodał ze swej strony Pawlak, styczniowy konflikt gazowy między Rosją a Ukrainą nie powinien się powtórzyć. "Jeden kryzys na rok wystarczy" - zaznaczył.

"Po doświadczeniach z początku roku mamy sytuację, gdzie wszystkie strony bardzo cenią sobie reputację i myślę, że nie dojdzie do sytuacji, na temat której snuje się obecnie wszelkie przypuszczenia. W tej chwili bardzo ważne jest budowanie pozytywnej współpracy i jest to ogromnie ważne dla wszystkich uczestników rynku" - oświadczył polski wicepremier.

O tym, że Gazprom znowu może zakręcić Ukrainie kurek z gazem, ostrzegł w czwartek rosyjski dziennik "Kommiersant". Według gazety, która powołała się na źródło w Radzie Dyrektorów Gazpromu, dostawy paliwa na Ukrainę mogą zostać wstrzymane 8 marca, jeśli ukraiński Naftohaz do tego czasu nie zapłaci za rosyjski gaz odebrany w lutym.

Reklama

"Kommiersant" podał, że z wnioskiem o zakręcenie Kijowowi kurka z gazem wystąpił we wtorek na posiedzeniu Rady Dyrektorów rosyjskiego koncernu jego wiceprezes Andriej Krugłow.

Naftohaz ostrzegł w ubiegłym tygodniu, że może mieć problemy z regulowaniem należności za surowiec dostarczany przez Gazprom. Przyczyną kłopotów jest zadłużenie ukraińskich przedsiębiorstw komunalnych, które nie płacą Naftohazowi za gaz.

Naftohaz uprzedził, że jeśli zadłużenie przedsiębiorstw ciepłowniczych nie zostanie uregulowane, spółka nie będzie mogła kupić gazu na następne sezony grzewcze ani rozliczyć się z Gazpromem.

Rosyjski dziennik utrzymuje, że Naftohaz najpóźniej 7 marca powinien przelać na rachunek Gazpromu 400 mln dolarów. Odnotowuje też, że ukraińskie przedsiębiorstwa komunalne winne są Naftohazowi 552 mln USD.

Premier Ukrainy Julia Tymoszenko zapewniła w piątek, że w lutym jej rząd zapłaci przed terminem za gaz dostarczony z Rosji.

Tymoszenko przypomniała, że zgodnie z nowymi umowami między Gazpromem a Naftohazem jakiekolwiek opóźnienie w rozliczeniach daje stronie rosyjskiej prawo domagania się od Ukrainy zapłaty z góry za każdy kolejny miesiąc.

W grudniu 2008 roku Naftohaz i Gazprom nie potrafiły uzgodnić ceny gazu dla Ukrainy na 2009 rok i stawki za tranzyt rosyjskiego paliwa do Europy. W efekcie Gazporom wstrzymał 1 stycznia tłoczenie gazu dla Ukrainy, a 7 stycznia - również dla odbiorców w Unii Europejskiej. Konflikt zażegnano dopiero 20 stycznia.