Kwestie jedności polityki europejskiej i zatrzymania protekcjonizmu wychodzą w Unii Europejskiej na pierwszy plan. Chęć ochrony własnej gospodarki kosztem innych może doprowadzić do poważnego kryzysu w UE - powiedział PAP w sobotę b. premier, prezes Pekao SA Jan Krzysztof Bielecki.

Zdaniem ekonomisty, protekcjonizm - choć nie jest w tej chwili celem żadnego z państw - może się jednak stać efektem ubocznym interwencji państwa w gospodarkę.

W niedzielę w Brukseli odbędzie się nieformalny szczyt Unii Europejskiej, na której przywódcy Starego Kontynentu zamierzają powiedzieć "nie" protekcjonizmowi. (Protekcjonizm to polityka ochrony przez państwo własnej gospodarki przed konkurencją zagraniczną.)

"Postępująca renacjonalizacja (ponowne przejmowanie przez państwo mienia, które kiedyś zostało sprywatyzowane) podmiotów gospodarczych wkrótce może doprowadzić do tego, że społeczeństwa zaczną się domagać od swych rządów, by chroniły ich interesy- i to oznacza protekcjonizm" - powiedział Bielecki. "Pojawia się następujący sposób myślenia - jeżeli ja, jako podatnik, dałem pieniądze jakiemuś krajowemu przedsiębiorstwu, to nie po to, by inwestował on je np. w Kirgistane" - wyjaśnił.

Podkreślił, że Europa ma w tym zakresie szczególnie złe doświadczenia. Bielecki przypomniał wielki kryzys z lat 30. XX w i próby powstrzymania go. "W 1933 roku w Londynie odbyła się konferencja, na której nie udało się zawrzeć żadnego porozumienia co do wspólnego działania - wkrótce wybuchła II wojna światowa. Mam nadzieję, że tym razem państwom Unii uda się ustalić wspólny front walki z kryzysem" - powiedział Bielecki.

Reklama

Zdaniem Bieleckiego protekcjonizm nie jest zagrożeniem dla istnienia UE, ponieważ gospodarki państw Unii są ze sobą znacznie bardziej powiązane niż w latach 30. (80 proc. handlu zagranicznego państw Unii Europejskiej odbywa się na rynku wewnątrz unijnym).

"Gdyby jednak do wzrostu protekcjonizmu wewnątrz Unii doszło, nie bałbym się o losy Polski - nie będą one zagrożone w takim stopniu jak na przykład Niemiec, Włoch czy Francji - państw, w których udział eksportu jest znacznie wyższy niż w Polsce, gdzie sięga on 30 proc." - powiedział Bielecki. "W Polsce rynek wewnętrzny ma większy wpływ na całą gospodarkę i w przypadku wzrostu protekcjonizmu poradzimy sobie" - wyjaśnił prezes Pekao.

Bielecki uważa, że wzrost protekcjonizmu jest bardziej prawdopodobny poza Europą. Może to doprowadzić nawet do podziału na bloki gospodarcze, które będą mieć tendencje do zamykania się. "Zalążki tego procesu już widać za oceanem" - powiedział Bielecki.

Na początku lutego br. do amerykańskiego planu antykryzysowego prezydent Barack Obama wpisał klauzulę "Buy American" (kupuj amerykańskie towary). Oznaczać to miało, że przy projektach inwestycyjnych, które zapisane są w planie, wykorzystane zostaną wyłącznie amerykańskie produkty. Gdy plan trafił do Senatu - ten złagodził nieco klauzulę - obwarowując ją zapisem, że nie może być ona sprzeczna z międzynarodowymi zobowiązaniami USA wobec Unii Europejskiej i Kanady. "To może oznaczać, że USA, UE i Kanada będą traktowane inaczej niż pozostałe państwa - wyjaśnił Bielecki.