W ciągu ostatniego roku ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii wzrosły o 50–60 proc. Zjawisko postanowił zbadać prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Jeśli potwierdzą się podejrzenia o zmowę, to może być jedna z większych afer.

Konsekwencje rozlewają się na cały rynek

Średnio ważona cena miesięczna kontraktów zawieranych na Towarowej Giełdzie Energii ukształtowała się w czerwcu na poziomie 233,97 zł/MWh. Bywały jednak i takie dni, gdy ceny w kontraktach przekraczały poziom 300 zł – dotyczyło to przede wszystkim kontraktów na dostawy w III kwartale 2018 r. Dla porównania: średnio ważone ceny miesięczne kontraktów BASE o tej porze roku w poprzednich latach oscylowały wokół 154 zł. Tymczasem wszystko wskazuje, że to nie koniec podwyżek. Dla wielu firm, które wykorzystują dużo energii w swej działalności, to dramat. Istnieje też ryzyko, że ostatecznie – tak jak to się dzieje przy wzroście cen paliw – za wszystko zapłacą konsumenci.
Do akcji wkroczył więc Urząd Regulacji Energetyki. – W związku z zaobserowanymi w ostatnim czasie znacznym wzrostem energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii prezes URE po dokładnej analizie zgromadzonych w tej sprawie materiałów i dokumentów, korzystając z uprawnienia wynikającego z art. 23p ust. 1 ustawy – Prawo energetyczne, uznał, że konieczne jest przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego związanego z ewentualnymi możliwymi próbami manipulacji na rynku – informuje nas Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka prasowa URE (więcej: stanowisko URE).
Mówiąc wprost: urzędnicy przypuszczają, że wzrost cen energii na giełdzie to efekt nielegalnego porozumienia przedsiębiorców branży energetycznej. Zostanie to w najbliższych tygodniach sprawdzone. Jeśli teoria urzędników by się potwierdziła, mielibyśmy do czynienia z jednym z największych skandali antymonopolowych w ostatnich latach.
Reklama

Energetyczny hurt

Sprzedaż prądu przedsiębiorcom, którzy go wiele zużywają, odbywa się na innych zasadach niż np. konsumentom opłacającym regularnie rachunki. Niektórzy zaopatrują się w energię wprost na Towarowej Giełdzie Energii, wiele firm zawiera umowy terminowe na dostawę energii. W największym uproszczeniu polegają one na tym, że producent lub firma zajmująca się obrotem zobowiązuje się do sprzedaży energii w określonym terminie i po określonej cenie. Nabywca zobowiązuje się zaś do nabycia umówionego wolumenu energii elektrycznej po określonej cenie w określonym terminie. Używając więc pewnego uproszczenia, można to nazwać po prostu zakupem prądu w hurcie. Teoretycznie obie strony transakcji powinny być zadowolone. Dostawca energii ma bowiem stałego klienta po określonej cenie, a więc nie musi obawiać się o zbyt. Z kolei nabywca jednorazowo poświęca czas na zakup, a następnie jedynie odbiera umówioną ilość energii. Jeśli jest w stanie dobrze oszacować swoje potrzeby, otrzymuje coś, co i tak musiałby kupić, ale dzięki hurtowemu zakupowi płaci mniej. Czyżby model idealny? Tak, o ile już po zawarciu umowy cena energii na Towarowej Giełdzie Energii drastycznie się nie zmieni. Wówczas jedna ze stron może dążyć do tego, by unicestwić umowę, która jej się nie opłaca.

Sprzedawcy nie próżnują

I to się właśnie dzieje obecnie na rynku. Tysiące małych i średnich przedsiębiorstw otrzymują od sprzedawców pisma wypowiadające umowy lub informujące o zastosowaniu klauzuli modyfikacyjnej, zezwalającej na zmianę ustalonej ceny na wyższą. – W niektórych przypadkach są to zwyżki o ok. 90 zł /1 MWh – mówi Kacper Skalski, radca prawny, ekspert prawa energetycznego w kancelarii Raczyński Skalski & Partners. Co więcej, jak informuje Artur Wawryło, radca prawny, ekspert Centrum Obsługi Zamówień Publicznych, wezwania od dostawców, którzy informują o istotnych zmianach cen rynkowych energii i zwracają się o wyrażenie zgody na podwyższenie wynagrodzenia umownego, w ostatnim czasie otrzymują nawet instytucje publiczne, które ceny ustalały w przetargach.

Skąd te podwyżki?

Niemal wszyscy – eksperci, urzędnicy, a także sami przedsiębiorcy z branży energetycznej – przyznają, że skala i nagłość podwyżek na Towarowej Giełdzie Energii są zastanawiające. Nikt się nie spodziewał, że ceny w ciągu roku wzrosną aż tak bardzo.

Dla wielu kluczowym pytaniem jest to, co stanie się w najbliższych kilkunastu miesiącach. Zadają je zwłaszcza przedsiębiorcy z branż energochłonnych. W ich przypadku zwyżki cen energii prowadzą do znaczących wzrostów kosztów produkcji. Dalszy wzrost cen w skrajnych przypadkach może grozić plajtą.