Facebook zastrzega, że nie może wykorzystywać tych patentów. Stara się jednak o patenty na aplikacje, które eksperci nazywają „przerażającymi”.

Stojąca za The Geek Gap Minda Zetlin, w serwisie Inc.com zastanawia się, czy Facebook wykorzystuje komputerowe kamery do odczytywania wyrazów twarzy i identyfikowania naszych emocji i odczuć na temat tego, co widzimy na ekranie? Czy używa mikrofonu telefonu do podsłuchiwania i sprawdzania programów telewizyjnych, które oglądamy? Czy śledzi lokalizacje telefonu w środku nocy, aby dowiedzieć się, gdzie mieszkamy?

Odpowiedź Zetlin to „może nie, a przynajmniej jeszcze nie”. Jednak Facebook wnioskuje o patenty na technologie, które to umożliwią. Będą mogły również zbadać nasze zachowanie, osobowość, a na podstawie wyszukiwać przewidzieć naszą przyszłość – a wszystko po to, by Facebook „lepiej służyć swoim użytkownikom”. Komentarz Zetlin brzmi: „Możesz myśleć, że to twój wybór, ale tak naprawdę to efekt działań reklamodawców Facebooka, którzy zapewniają 99 proc. przychodów firmy.”

Sahil Chinoy, redaktor The New York Times, ostatnio zrecenzował setki aplikacji patentowych Facebooka i nazwał je „przerażającymi”. Do najbardziej niepokojących należy patent na używanie przedniego aparatu w urządzeniach, by odczytać i zidentyfikować wyraz twarzy użytkownika; patent na używanie mikrofonu w telefonie do podsłuchiwania, identyfikowania programów, które użytkownik ogląda i czy wycisza reklamy. Technologia, która to umożliwia, ma używać sygnałów elektrycznych emitowanych przez telewizor do identyfikacji programów. Kolejne dziwne patenty to np. ten, który pozwoli śledzić codzienność użytkownika, określać lokalizację telefonu w środku nocy, by ustalić, gdzie mieszka (a przynajmniej często sypia). Do tego Facebook chce wykorzystywać posty i wiadomości prywatne, a także transakcje wykonywane kartą kredytową, do przewidzenia ważnych wydarzeń w życiu, takich jak narodziny potomka, zawarcie małżeństwa, ukończenie szkoły, a także… śmierć. Wiedza o tym jest szczególnie ważna dla reklamodawców.

Jednocześnie Facebook zapewnia, że nie ma się o co martwić. Allen Lo, wiceprezes i szef działu własności intelektualnej, stwierdził w Timesie: „Większość technologii opisanych w tych patentach nie została uwzględniona w żadnym z naszych produktów i nigdy nie będzie wykorzystana”.

Reklama

Ale jakkolwiek na to spojrzeć, nie jest to satysfakcjonująca odpowiedź. Ubieganie się o patent nie jest sprawą szybką czy łatwą. Zwykle wymaga to honorariów wartych dziesiątki tysięcy dolarów. Nie ma powodu, by Facebook starał się o opatentowanie wszystkich tych wyrafinowanych i inwazyjnych metod gromadzenia danych, chyba że planuje je wykorzystać. Niezależnie od tego, czy kiedykolwiek skorzysta z tych technologii, firma wyraźnie zamierza uzyskiwać coraz dokładniejsze informacje o swoich użytkownikach, aby sprzedawać je tym, którzy mogą z nich skorzystać lub pomóc reklamodawcom w ukierunkowaniu ich treści.

Facebook wielokrotnie zapewniał, że daje użytkownikom całkowitą kontrolę nad informacjami, które dobrowolnie udostępniają platformie. Jednak CEO Facebooka Mark Zuckerberg przyznał w Kongresie, że firma tworzy „profile cieni” użytkowników spoza Facebooka, przy czym upierał się, że po prostu śledzi w ten sposób publicznie dostępne dane.

Ale co z danymi, które Facebook zbiera lub będzie gromadzić w przyszłości, szpiegując użytkowników za pomocą kamer lub podsłuchując ich mikrofony? Trudno wyobrazić sobie nawet najbardziej zagorzałego użytkownika Facebooka, który dałby pozwolenie na takie praktyki.

Czy możemy zaufać Facebookowi, że nie będzie gromadził danych bez uprzedniego pytania o pozwolenie? Cóż, jak pisze Zetlin. portal nie prosił o pozwolenie, zanim zaczął śledzić rozmowy telefoniczne użytkowników lub ich wyszukiwania. Nie poprosił o pozwolenie również wtedy, gdy przeprowadził rozpowszechniony i udany eksperyment, aby sprawdzić, czy może manipulować nastrojami ludzi.

Jak zawsze, dzięki gigantycznej sieci społecznościowej, mamy do czynienia z nieprzyjemnym wyborem. Usunąć swoje konto na Facebooku i stracić wygodę komunikowania się z członkami rodziny i przyjaciółmi lub pozwolić firmie iść dalej i zbierać informacje na temat tego, gdzie śpimy, co oglądamy w telewizji, z kim jesteśmy w związku, a może nawet, kiedy możemy mieć dziecko.

>>> Czytaj też: Wszyscy jesteśmy oceniani przez komputery? To droga do nowych podziałów