- Podjęta na znak solidarności z protestującymi w Basrze blokada lotniska w Nadżafie została zakończona w piątek wieczorem - podała iracka telewizja państwowa. Ruch powietrzny został wznowiony; lotnisko pracuje normalnie - poinformowano.

Blokujący lotnisko szyiccy demonstranci opuścili port lotniczy w późnych godzinach wieczornych.

Półmilionowy Nadżaf jest zamieszkiwany w większości przez szyitów. To położone 144 km od Bagdadu półmilionowe miasto jest ważnym ośrodkiem kultu religijnego i celem pielgrzymek szyitów Znajduje się tam meczet z grobem zmarłego w 661 r. kalifa Alego, kuzyna i zięcia Mahometa.

Blokada lotniska w Nadżafie odbywała się pod tymi samymi hasłami, co protesty w Basrze.

Uczestnikami demonstracji w 2,6-milionowej Basrze - jak podkreślają agencje - są głównie jej młodzi mieszkańcy domagający się "rozwiązania problemu bezrobocia, którego skutki pogłębia bierność rządu w Bagdadzie". W skali całego kraju wynosi ono 10,8 proc., ale wśród młodzieży do 24. roku życia przekracza 60 proc.

Reklama

Protestujących zarówno w Basrze, jak i w Nadżafie oburza też niewydolność administracji państwowej, biurokracja i powszechna korupcja.

W piątek do Basry - ważnego ośrodka przemysłu naftowego na południu kraju - przybył premier Iraku Hajdar al-Abadi. Polityk przyleciał tam wprost z Brukseli, aby podjąć próbę uspokojenia sytuacji w mieście, gdzie szósty już dzień trwają antyrządowe demonstracje.

Abadi, który w Brukseli uczestniczył w konferencji poświęconej walce z Państwem Islamskim, spotkał się niezwłocznie po przybyciu do Basry z miejscowym dowództwem wojskowym, lokalnymi politykami i przedstawicielami przemysłu naftowego, aby zapoznać się z sytuacją w mieście.

Protesty zyskały poparcie przywódców irackich szyitów, którzy domagają się od rządu konkretnych działań naprawczych.

"To niesprawiedliwość, aby ta bogata naftowa prowincja była zarazem jedną z najbiedniejszych w Iraku; odpowiedzialni w rządzie centralnym i władzach lokalnych mają obowiązek poważnie zająć się postulatami obywateli i pracowników" - oświadczył szejk Abdel Mahdi al-Kerbalai, przedstawiciel ajatollaha Alego Sistaniego. Do uczestników protestów w Basrze zaapelował on o "nieuciekanie się do metod, które nie byłyby pokojowe ani cywilizowane".

Znaczenie szyickich ugrupowań politycznych w Iraku wzrosło po wyborach parlamentarnych w Iraku, jakie odbyły się tam w maju br. Łącznie dysponują one 101 głosami w liczącym 329 miejsc irackim parlamencie.

Premier Hajdar Dżawad al-Abadi musi się z nimi liczyć, jeśli zależy mu na przetrwaniu koalicyjnego rządu.