"Wiecie, gdzie jesteśmy w sprawie Polski - wciąż czekamy na refleksję polskiego rządu w sprawie ostatnich wydarzeń dotyczących Sądu Najwyższego" - powiedziała na konferencji prasowej w Brukseli Jourova.

Przypomniała, że KE uruchomiła procedurę o naruszenie prawa UE w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym, a także prowadzi procedurę z art. 7 unijnego traktatu. "Wciąż mamy nadzieję na pozytywne zmiany. Musimy dalej prowadzić dialog" - podkreśliła.

Polska dostała miesiąc, by odpowiedzieć na uruchomioną 2 lipca procedurę o naruszenie prawa UE. KE chciała powstrzymać przerywanie kadencji sędziów SN, którzy zgodnie z nowymi prawem przechodzą na emeryturę, jeśli ukończyli 65. rok życia. W ubiegłym tygodniu PiS przedstawił projekt, który ma przyspieszyć obsadzanie zwolnionych stanowisk sędziowskich w SN i wybór I Prezesa tego sądu.

Jourova mówiła też o Rumunii, gdzie parlament przyjął na początku lipca nowelizację prawa karnego, korzystną - jak podkreślają krytycy - dla polityków podejrzanych o korupcję. Unijna komisarz oceniła, że w kraju tym następuje regres. "To powoduje obawy i wiele pytań. Śledzimy to, co się dzieje w Rumunii" - podkreśliła.

Reklama

Po powrocie do władzy rumuńscy socjaldemokraci rozpoczęli szeroko zakrojoną reformę wymiaru sprawiedliwości krytykowaną przez centroprawicową opozycję, sędziów, państwa zachodnie i środowiska prawnicze.

"Śledzimy to, co się dzieje w Rumunii w sprawie regulacji dotyczących postępowania karnego, prawa audytowego i administracyjnego, które są bezpośrednio związane z funduszami unijnymi - zaznaczyła Jourova. - Zajmiemy się Rumunią, jeśli będziemy mieli podjąć konkretne kroki. W tym momencie analizujemy to, co się dzieje".

Jak poinformowała, w ubiegłym tygodniu rozmawiała z ministrem sprawiedliwości Rumunii Tudorelem Toaderem, dzieląc się z nim obawami KE. "Kolejny raz powtórzyłam, że KE chce, by w każdym kraju członkowskim był niezależny wymiar sprawiedliwości i efektywna walka z korupcją" - zaznaczyła Jourova.

Dzień po przyjęciu wywołującego kontrowersje prawa poinformowano, że rządząca w Rumunii lewicowa koalicja rozważa usunięcie z urzędu wywodzącego się z centroprawicy prezydenta Klausa Iohannisa. Powodem była niechęć do odwołania szefowej agencji do walki z korupcją (DNA) Laury Codruty Kovesi, czego domagał się minister sprawiedliwości.

Zgodnie z lipcowymi zmianami, które czekają na podpis Iohannisa, nadużycie władzy ma być karalne tylko w sytuacji, gdy przynosi osobiste korzyści sprawcy lub jego rodzinie. Nowe przepisy zapewniają bezkarność kontrolującemu rumuński rząd szefowi Partii Socjaldemokratycznej (PSD) Liviu Dragnei skazanemu niedawno przez sąd pierwszej instancji na trzy i pół roku więzienia za podżeganie do nadużycia władzy.

W piątek Komisja Wenecka Rady Europy oceniła, że zmiany wprowadzane w Rumunii mogą podważać niezależność sędziów i prokuratorów. Iohannis krytykował przepisy wskazując, że są niezgodne z konstytucją i standardami europejskimi.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)