Dziennik "Corriere della Sera" w komentarzu zatytułowanym "Amerykańska kapitulacja" pisze: „Po sponiewieraniu sojuszników z NATO i udzielonej brytyjskiej premier Theresie May radzie, by wytoczyła sprawę UE, po nazwaniu Europy +nieprzyjacielem+, prezydent USA przemienił się w uległego pierwszoplanowego partnera rosyjskiego przywódcy, bo to Putin wyszedł ze szczytu jako zwycięzca".

Publicysta gazety Franco Venturini uważa, że gospodarz Kremla nie potrzebował żadnych ustępstw ze strony amerykańskiego rozmówcy.

„Wystarczało mu to tak wyczekiwane spotkanie, bo Rosja przestawała być regionalnym mocarstwem i przed oczami świata oraz rosyjskich telewizji potwierdzała, że jest globalnym supermocarstwem, które jak równy z równym rozmawia z Ameryką” - stwierdza autor komentarza.

Takie ambicje, przypomina, Moskwa miała od dnia upadku ZSRR. „A Trump, z obawy, że może to nie wystarczyć, dodał jeszcze coś od siebie” - zaznaczył.

Reklama

Największa włoska gazeta odnotowuje, że Trump przemilczał sprawę Krymu.

„Jeżeli Ameryka i Rosja wyciągają do siebie rękę, zamiast powarkiwać na siebie, jak to czyniły od ponad roku, jeżeli konkretna staje się wspólna wola podjęcia na nowo drogi atomowego rozbrojenia, jeżeli myśli się o podejmowaniu regionalnych kryzysów w duchu współpracy, to można niewątpliwie powiedzieć, że po szczycie w Helsinkach mamy wyłącznie deklaracje intencji, jak w Singapurze z (przywódcą Korei Płn.) Kim Dzon Unem" - podsumowuje.

Publicysta zastanawia się, dlaczego Trump jest "tak agresywny w stosunku do sojuszników i tak ustępliwy wobec tego, którego on sam określił przeciwnikiem”.

„Dlaczego prezydent sam sobie przeczy z taką dezynwolturą, do tego stopnia, że staje się karykaturą?” - pyta Venturini.

Jego zdaniem Trump występuje w "dwóch wcieleniach". „Jeden, pilniej analizowany, przemawia do swoich amerykańskich wyborców i prowadzi już kampanię przed reelekcją w 2020 roku, (...) głośno domaga się korekty wydatków na obronę Europy, maltretuje panią Merkel, strzela z wiatrówki w soft Brexit Theresy May, (...) nieprzyjacielem, przynajmniej w handlu, nazywa Europę" - stwierdza "Corriere della Sera". Zauważa, że ten Trump "podnosi zgiełk na wszystkie te tematy, które zdają się przeczyć doktrynie America First".

"Potem jednak staje się innym Trumpem, zdolnym do uczynienia kroku wstecz, do zdementowania samego siebie, wysławiania NATO i pani May, z niewielkim jednak echem w mediach, bo prawdziwe przesłanie zostało już odebrane przez adresata" - dodaje.

Włoski publicysta konstatuje: "Rosja i Putin są doskonałe dla pierwszego Trumpa i nie ma nawet potrzeby, by zabierał potem głos ten drugi w drugiej kolejności”.

"La Repubblica" ocenia, że można mówić o "zmierzchu" porządku światowego.

"Wydaje się, że jest on bliski zburzenia 70 lat po jego ustanowieniu przez Franklina Roosevelta, Harry'ego Trumana, George'a Marshalla oraz szeroką rodzinę przywódców zachodniej Europy" - podkreśla rzymski dziennik.

W opinii jego publicysty "system ten doznaje koncentrycznych ataków ze strony Donalda Trumpa i Władimira Putina, usankcjonowanych przez uścisk z Helsinek".

"Ale system był już podminowywany od środka przez głęboki kryzys zaufania. Wielu Amerykanów i Europejczyków, obywateli i liderów, straciło zainteresowanie integracją UE, współpracą atlantycką, uważając, że wyczerpały one swoje historyczne funkcje" - zaznacza dziennik.

Stawia tezę, że przekonanie o tym, iż NATO straciło swą przydatność, występuje w wielu krajach członkowskich, "od lat odmawiających ponoszenia wydatków".

"Teraz zaś Ameryka Trumpa, bardziej merkantylna niż izolacjonistyczna, postrzega europejskich partnerów jako pasożyty" - stwierdza "La Repubblica".

"Arcyprzekonane o niezbędności NATO pozostają już tylko kraje bałtyckie i skandynawskie, które obawiają się rosyjskiego ekspansjonizmu" - dodaje. Do tego UE doznaje skutków Brexitu i rozwoju partii jawnie antyeuropejskich - wymienia.

W ocenie publicysty Trump i Putin w takiej oto sytuacji "pracują nad rozpadem porządku powojennego".

Komentator dziennika włoskich przemysłowców "Il Sole-24 Ore" nie ma wątpliwości, że zwycięzcą szczytu w Helsinkach jest Władimir Putin. Zwraca uwagę, że „z tego, co konkretnie powiedzieli uczestnicy spotkania oraz ich rzecznicy, trudno zrozumieć, jakie tematy zostały faktycznie podjęte i jakie decyzje zapadły".

>>> „Haniebne”, „szokujące”, „tragiczne”. Świat komentuje zachowanie Trumpa w Helsinkach