W swoim wystąpieniu w konsulacie generalnym RP szefowa resortu przekonywała, że obecnie budowanie mostów między USA i Polską nabiera nowego znaczenia. Jest to - jak podkreśliła - także tematem jej rozmów z amerykańską administracją, sytuacja zmieniła się bowiem radykalnie od 1989 roku, który był dla niej i nieco starszego pokolenia punktem odniesienia. Pierwszym przyjacielem z zagranicy były wtedy USA - dodała.

Według minister pokolenie, które urodziło się w czasie, gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, jest świadome, że właśnie ono będzie wkrótce kształtować oblicze Polski. Pokolenie to ma więcej związków z UE niż z USA, zdecydowanie przesunął się więc punkt odniesienia - tłumaczyła Emilewicz.

Jej zdaniem dla wielu Polaków w Polsce wcale nie jest oczywiste, że Waszyngton jest strategicznym partnerem Warszawy. Światopogląd niektórych uczniów kształtuje się w szkołach i na uczelniach w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii, a nie w USA, zatem na pierwszy plan wysunęła się Europa - wskazała.

W tym kontekście minister zwracała uwagę na znaczenie postawy amerykańskiej Polonii. Mówiła, że rola Polonii obecnie zmienia się na mapie wpływów i budowania relacji, a zmiany geopolityczne następują w gwałtowny sposób. Dlatego trzeba wytyczyć strategiczne cele, wskazać instrumenty niezbędne do ich osiągnięcia, a także wskazać, gdzie są sojusznicy, a gdzie potencjalne zagrożenie - podkreśliła Emilewicz.

Reklama

Przy określaniu tych celów nie powinno się pomijać zasobów diaspory, gdziekolwiek żyje na świecie - tłumaczyła, określając rolę i miejsce Polonii w USA za wyjątkowe.

„Jeśli mówimy o tym, że Stany Zjednoczone są naszym strategicznym partnerem, to państwo nam muszą pomóc w określeniu, czy jest strategiczne, a jeśli tak, to w jaki sposób powinno być realizowane” - apelowała minister.

Szefowa resortu uwydatniała znaczenie edukacji. Powiadomiła m.in. o planach utworzenia studiów polskich na prestiżowej uczelni, Georgetown University. Wyraziła nadzieję, że zaangażowani tam wybitni naukowcy swoimi nazwiskami przyciągną najlepszych studentów.

Emilewicz uznała to za skuteczny sposób na kształtowanie na całym świecie korzystnego wizerunku Polski. Zwracała uwagę na potrzebę pomocy ze strony Polonii, na wzór podobnych inicjatyw wspieranych przez inne grupy etniczne. Będą się tam też mogli uczyć - jak dodała Emilewicz - studenci polskiego pochodzenia bez względu na to, gdzie zechcą później mieszkać.

„Dzisiaj bardzo mocno potrzebujemy tzw. soft power, czyli tego miękkiego wpływu. Jest on potrzebny w debacie publicznej, aby o Polsce się mówiło i wiedziało. Jeśli mówimy dzisiaj, że Stany Zjednoczone są naszym strategicznym partnerem, do dobrze byłoby, aby ten strategiczny partner miał mocniejszą świadomość o naszym istnieniu, nie tylko wtedy, kiedy odbywają się ważne międzynarodowe wydarzenia, ale żebyśmy byli obecni w codziennym życiu” – powiedziała PAP Emilewicz.

Jej zdaniem ważna jest m.in. obecność języka polskiego w amerykańskich szkołach wielokulturowych oraz wskazywanie polskich wątków w historii USA, ponieważ - zaznaczyła - są w niej mocno osadzone. Wskazywała też na konieczność budowy silnych ośrodków akademickich.

„Jest to bardzo istotne, bo tak naprawdę, jeśli mamy ośrodki akademickie na których uczymy najlepszych studentów i kształcimy najlepszych profesorów, aby wiedzieli i pisali ważne artykuły i książki o Polsce, to w ten sposób budujemy podstawy pod silną gospodarkę i kulturę” - przekonywała Emilewicz.

Wzywała też Polonię do wsparcia przedsiębiorców, którzy są w Polsce i nie zamierzają się z Polski wyprowadzać, których obecność byłaby jednak pożądana także na innych rynkach. Z własnych diaspor korzystają silne gospodarki międzynarodowe, budując mocne relacje - uzasadniała minister. Jak wskazywała, robią tak Francuzi, Niemcy, ale też mniejsze narody obecne w USA, łącząc się łatwiej ze swoimi krajami macierzystymi. "Myślę, że to jest dzisiaj nasze ogromne wyzwanie" - dodała.

Emilewicz wyraziła zadowolenie z poważnego zainteresowania otwartą kilka miesięcy temu w Waszyngtonie Polską Izbą Handlową. Pojawiły się tam - mówiła - dobre marki znane w Polsce, takie jak Inglot, które stają się rozpoznawalne w USA, ale też firmy biotechnologiczne, które zaczynają dopiero wchodzić na rynek amerykański.

Minister dziękowała Polonii za dotychczasową pomoc, m.in. w sprawie Pomnika Katyńskiego w Jersey City, wywołującej - jak powiedziała - duże poruszenie także w Polsce.

„Rola państwa jest nie do przecenienia. (…) Na pewno trudniej byłoby rozmawiać z administracją amerykańską, gdybyśmy nie mieli za sobą tak wielu wspaniałych osób jak państwo. Chciałam za to serdecznie podziękować, a jednocześnie zapewnić, że my jesteśmy tutaj do dyspozycji państwa. Nie tylko w kwestiach wizowych, lecz wszelkich innych” – zapewniała Emilewicz.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)