Dziesięć lat po wielkim kryzysie finansowym Amerykanie znowu zaczynają zadłużać się na potęgę.

Ich dług przybiera różne formy: zadłużenie na kartach kredytowych, kredyty studenckie czy hipoteczne. Bardzo szybko rośnie także popularność pożyczek konsumenckich, w dużej mierze za sprawą szybkiego rozwoju branży fintach. Rośnie liczba kredytobiorców wysokiego ryzyka - pisze Quartz.

Wartość niespłaconych pożyczek wzrosła w USA w marcu do około 120 mld dol. – wynika z danych TransUnion. Jeszcze dekadę temu wynosiła ona tylko 71,9 mld dol. (90 mld dol. po uwzględnieniu inflacji) – był to okres, gdy kryzys na rynku kredytów subprime pogłębił się. Około 17 milionów Amerykanów ma zadłużenie, które w przeciwieństwie do np. kredytu hipotecznego nie jest zabezpieczone przez żadne aktywa.

Firmy zajmujące się finansowymi technologiami (takie jak Lending Club, Prosper czy Avant) sprzedają już około jednej trzeciej tych pożyczek. Jeszcze w 2010 roku odsetek ten wynosił mniej niż 1 proc.

Kredyty konsumenckie są ostatnio udzielane osobom z niską zdolnością kredytową, które nie mogą sobie pozwolić na zadłużenie na karcie kredytowej czy kredyt hipoteczny. Od wybuchu ostatniej recesji wiele banków i związków kredytowych unikało tego typu zadłużenia. Skorzystały z tego fintechy, które oferują łatwy dostęp do kredytu za pośrednictwem swoich cyfrowych platform przy niewielkiej licznie formalności. Wielu klientów wykorzystuje kredyty konsumenckie jako sposób na pokrycie innego typu zadłużenia.

Reklama

Szybką ekspansję fintechów dostrzegły banki i związki kredytowe, które zaczęły walczyć o rynek łatwo dostępnych kredytów.

Pomimo szybkiego wzrostu popularności kredytów konsumenckich posiada je tylko około 6 proc. Amerykanów. To niewiele w porównaniu z osobami posiadającymi zadłużenie na kartach kredytowych. Odsetek takich osób wynosi aż 60 proc.

>>> Polecamy: Wyboista droga do euro. Przyjęcie wspólnej waluty będzie jeszcze trudniejsze