Zorganizowane w sobotę i niedzielę demonstracje były w Moskwie "pierwszymi masowymi akcjami przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego", bowiem wcześniej obowiązywały w stolicy ograniczenia w organizacji zgromadzeń, wprowadzone z powodu mundialu - wskazuje "Kommiersant". "Jednak nikt nie zdołał zorganizować rzeczywiście masowego protestu. Giennadij Ziuganow (szef Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej - PAP) zdołał zebrać około 12 tysięcy niezadowolonych, a Partia Libertariańska - dwukrotnie mniej" - podkreśla dziennik.

"Kommiersant" ocenia, że choć KPRF na wiec w sobotę wysłała do Moskwy delegacje swych zwolenników z regionów, to miejsce wiecu, prospekt Sacharowa był "na wpół pusty", czego "raczej nie można uznać za znaczący sukces". Do udziału w niedzielnym wiecu Partii Libertariańskiej wezwał jeden z liderów opozycji antykremlowskiej Aleksiej Nawalny. Rezultat tego apelu był - według "Kommiersanta" - raczej "nieprzyjemną niespodzianką" dla polityka ze względu na frekwencję.

Gazeta zaznacza, że wielu uczestników obu demonstracji wyjaśniało w rozmowach z dziennikarzami, że przyszli na wiec nie ze względu na organizującą go partię, a we własnym imieniu. "Jednak organizatorzy obu zgromadzeń nie zdołali masowo przyciągnąć na protest nowych odbiorców, nawet w sprawie, która rzeczywiście dotyczy każdego obywatela" - podsumowuje "Kommiersant".

"Niezasiwimaja Gazieta" przywołuje rozbieżne oceny obserwatorów, według których w sobotnim wiecu KPRF uczestniczyło od 15 tys. do nawet 50 tys. ludzi. "Tak czy inaczej, jest to dużo, jak na mityng przy 30-stopniowym upale i w szczycie sezonu urlopowego" - ocenia dziennik. Jego zdaniem protesty "pokazały sojusz sytuacyjny" lewicy i prawicy przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego. "NG" podkreśla, że "Rosjanie idą na protest pod jakąkolwiek flagą".

Reklama

Jednocześnie "władze, jak się wydaje, od razu zaczęły dyskredytować mityngi w sprawie wieku emerytalnego" - zauważa "Nowaja Gazieta", powołując się na publikacje "prokremlowskich portali internetowych", które podkreślały, że protesty są nieliczne, ponieważ Rosjanie "są świadomi, iż podwyższenie wieku emerytalnego jest koniecznością".

Politolog Aleksiej Makarkin w rozmowie z "NG" ocenił, że opozycja prodemokratyczna raczej nie będzie skłonna w sprawie zmian emerytalnych "demonstrować pod czerwonymi flagami", czyli razem z KPRF. Lewica i liberalna opozycja różnią się w ocenie reformy emerytalnej; "dla liberałów jest ona zła, ale ich priorytetem są swobody polityczne. Komuniści mają obiektywnie odmienne priorytety" - wskazał ekspert.

Jego zdaniem manipulacją jest argument, iż protesty nie były masowe, ponieważ obywatele zdają sobie sprawę z konieczności podniesienia wieku emerytalnego. "Ludzie są świadomi nie konieczności, a nieuchronności (tego kroku). Dlatego większość tych, którzy są przeciwni, nawet nie wyszła na ulice, jednak wewnętrzne niezadowolenie nie znikło" - ocenia Makarkin.

Dwa wiece przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego odbyły się w Moskwie w sobotę i niedzielę. Prócz haseł sprzeciwu wobec tej decyzji rządu pojawiły się żądania dymisji gabinetu premiera Dmitrija Miedwiediewa, a także oskarżenia pod adresem prezydenta Władimira Putina.

Po niedzielnym wiecu organizowanym przez Partię Libertariańską policja zatrzymała cztery osoby, w tym mówców występujących ze sceny w trakcie mityngu. W poniedziałek wszyscy zatrzymani zostali zwolnieni. Wobec dwóch policja sporządziła protokół o naruszeniu przepisów o organizacji zgromadzenia publicznego.

Z Moskwy Anna Wróbel

>>> Czytaj również: