Jak poinformował podczas czwartkowej konferencji prasowej dr Michał Zembala, którego zespół przeprowadził operację, prawdopodobnie będzie to możliwe za ok. 2-3 tygodnie – po intensywnej rehabilitacji.

Sam pacjent, 66-letni Mieczysław Koral z Rudy Śląskiej, mówił w czwartek dziennikarzom, że po zabiegu czuje się dobrze i ma satysfakcję, że ktoś po nim będzie mógł w Polsce skorzystać z zastosowanego u niego rozwiązania.

Pierwszą w Polsce implantację sztucznego serca (total artificial heart - TAH) u pacjenta cierpiącego z powodu krańcowej niewydolności krążenia, u którego inne formy terapii zawiodły lub były niewskazane, zespół ŚCCS wykonał 4 lipca br. Tym samym zabrzańskie Centrum dołączyło do nielicznego grona ośrodków oferujących wszystkie możliwe sposoby terapii chorych z niewydolnością krążenia.

Jak mówił w czwartek dyrektor ds. medycznych ŚCCS prof. Piotr Przybyłowski, wszczepienie sztucznego serca – mimo kilkudziesięciu lat prac - "nadal nie jest opcją, którą można proponować wielu chorym, a szczególnie nie jest opcją dla transplantacji serca", która "jest niedoścignioną pod względem jakości życia, długości tego życia, bezpieczeństwa i wyników metodą leczenia krańcowej niewydolności serca".

Reklama

Zaznaczył jednocześnie, że dotychczasowe systemy, pozwalające spełniającym warunki chorym oczekiwać na przeszczep serca, właściwie przykuwały ich do łóżek. W przypadku pana Mieczysława lekarze zdecydowali się na wszczepienie sztucznego serca ze względu na przeciwwskazania do transplantacji naturalnego organu. Sztuczne serce ma umożliwiać bezpieczne przygotowanie pacjenta do przyszłego przeszczepu serca naturalnego.

Dr Michał Zembala poinformował, że wszczepione panu Mieczysławowi sztuczne serce – jedyne dostępne na rynku - zostało już wszczepione ponad 1,8 tys. pacjentów na świecie. "Wielu pacjentów funkcjonowało tak rok, dwa, trzy; najdłuższe przeżycie to jest 4,5 roku" - podkreślił.

Jak wyjaśnił, wyposażone sztuczne serce jest wykonane z tworzywa sztucznego. "To system składający się z dwóch niezależnych komór (…) Komory starego serca są usuwane prawie całkowicie; zostają praktycznie tylko kikuty przedsionków, do których doszywamy sztuczne serce. Z pacjenta wystają dwa kable zasilające; jest to pompa pneumatyczna zasilana powietrzem – przy użyciu specjalnego kompresora" - tłumaczył doc. Zembala.

Koordynator Mechanicznego Wspomagania Krążenia doc. Jacek Waszak opowiadał, że pacjent ze wszczepionym sztucznym sercem musi zwracać szczególną uwagę na miejsce przejścia obu przewodów z powierzchni ciała na zewnątrz – musi ono być utrzymywane z daleka od bakterii i brudu. Konieczne są m.in. odpowiednie opatrunki i ograniczone używanie prysznica.

"Dzisiaj o godz. 9 rano mieliśmy przyjemność przełączyć pacjenta z jednostki głównej zasilania szpitalnego na jednostkę domową (przypominającą ok. 6-kilogramowy plecak - PAP). Zasilana jest ona dwiema bateriami, z których każda starcza na jedną godzinę. Pozornie mało, ale pacjent ma sześć kompletów baterii (…), w zestawie mamy też ładowarkę do podłączenia np. do gniazdka zapalniczki samochodowej; pacjent może też podłączyć się do stałego źródła zasilania, którym jest gniazdko elektryczne – i w tym samym czasie i baterie się ładują i pompa funkcjonuje. Są też ładowarki pozwalające na ładowanie czterech z sześciu baterii" - wymieniał doc. Waszak.

Uściślił też, że każda z komór sztucznego serca podzielona na dwa segmenty – krwisty i powietrzny – ten drugi wtłacza i wytłacza krew z segmentu krwistego. "Wyrzut krwi następuje przez wtłoczenie powietrza i otwarcie zastawek" - wskazał specjalista.

Pan Mieczysław, który został zakwalifikowany do pionierskiego w skali Polski zabiegu, został przyjęty do ŚCCS z końcem kwietnia br. Zaczął chorować w 2009 r., kiedy przebył zawał, który doprowadził do ciężkiego uszkodzenia serca. Przez wiele lat był wielokrotnie hospitalizowany w różnych ośrodkach, nie udało się jednak tak ustabilizować jego stanu, by mógł normalnie żyć.

Zabrzańska placówka przyjęła pacjenta w stanie bardzo ciężkim; prócz objawów niewydolności serca, lekarze walczyli też m.in. z niewydolnością nerek i wątroby. Hospitalizacja na oddziale reanimacji trwała 57 dni, w międzyczasie szukano alternatyw dla leczenia, lecz wyniki badań chorego dyskwalifikowały go zarówno z transplantacji serca, jak i implantacji wspomagania komorowego.

Ostatecznie pan Mieczysław został zakwalifikowany do implantacji sztucznego serca. Wówczas trafił na oddział intensywnej terapii, a następnie na oddział kardiochirurgii. Doc. Zembala zaznaczył, że zabieg poprzedziły parodniowe rozmowy z pacjentem, wspieranym przez godzinę. Wcześniej do takiego zabiegu zespół przygotowywał się kilka miesięcy – w tym m.in. w jednym z ośrodków niemieckich. Samo wszczepienie sztucznego serca trwało ok. ok. 6 godzin.

Uczestniczący przez chwilę w konferencji pan Mieczysław, odpowiadając na pytania dziennikarzy mówił, że przed zabiegiem zastanawiał się parę dni, nie było jednak innej możliwości. Pytany, czy nie czuł bariery, że będzie miał plastikowe serce - odparł, iż wiedział, że "z tamtego serca już nic nie będzie" i że jeśli sztuczne serce "będzie funkcjonować dobrze, to będzie w porządku".

Pan Mieczysław mówił też, że w pierwszym momencie po wybudzeniu "spojrzał po sobie", gdzie jest - "czy jeszcze na ziemi, czy gdzieś", potem zaczęły się badania. "Jestem zadowolony, że jest w porządku, że udało się, że ktoś po mnie może skorzystać z tej wiedzy, z tych urządzeń, techniki. To duża satysfakcja" - podkreślił.

Do połowy tego roku w zabrzańskim ośrodku wykonano 43 transplantacji serca (wobec 43-46 takich zabiegów rocznie w poprzednich latach) i 14 transplantacji płuc (wobec 19 w całym 2017 r. - jednocześnie to 70 proc. wszystkich przeszczepów płuc w kraju). Przedstawiciele ŚCCS akcentowali w czwartek, że to efekt zainicjowanych w styczniu br. zmian jakości obu programów. W 2017 r. w całej Polsce przeprowadzono 98 transplantacji serca i 39 transplantacji płuc.

Mateusz Babak

>>> Czytaj także: Opieka onkologiczna będzie lepsza? Oto nowa ścieżka leczenia pacjentów z rakiem