Manafort, pierwsza osoba postawiona przed sądem w wyniku prowadzonego od 14 miesięcy dochodzenia Muellera, w procesie, który rozpoczął się we wtorek w sądzie federalnym w Alexandrii pod Waszyngtonem, jest oskarżony o 18 przestępstw. Najpoważniejsze to unikanie płacenia podatków i oszustwa bankowe.

Udowodnienie Manafortowi nawet części tych zarzutów jest zdaniem ekspertów prawnych gwarancją, że ten były międzynarodowy konsultant i strateg polityczny resztę życia spędzi w więzieniu.

Zarzuty skierowane przeciw niemu nie mają bezpośredniego związku z podstawowym zadaniem specjalnego prokuratora Muellera, jakim jest zbadanie "wszystkich zarzutów o ingerencję Rosji w kampanię przed wyborami prezydenckimi w USA w roku 2016", ale są związane raczej z wcześniejszą działalnością Manaforta, który w latach 2010-2014 był politycznym konsultantem Partii Regionów byłego prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

Prokuratorzy federalni z zespołu dochodzeniowego Muellera zarzucają Manafortowi, że za swoją działalność na Ukrainie otrzymał 60 mln USD, których nie zgłosił w zeznaniach podatkowych w amerykańskim urzędzie skarbowym i nie zapłacił od nich podatków. Amerykański system podatkowy ma zasięg globalny i obejmuje wszystkich obywateli USA niezależnie od miejsca zamieszkania w danym roku.

Reklama

69-letniego obecnie Manaforta, w przeszłości stratega Partii Republikańskiej i doradcy szeregu zagranicznych przywódców, m.in. współzałożyciela antykomunistycznej partyzantki Jonasa Savimbi w Angoli, czeka w najbliższych tygodniach jeszcze jeden proces przed sądem federalnym, tym razem w stołecznym okręgu federalnym w Waszyngtonie.

W roku tego drugiego procesu, wyznaczonego na 17 września, będą na nim ciążyły o wiele poważniejsze zarzuty: w tym prania brudnych pieniędzy, zaniedbanie obowiązku terminowego zarejestrowania się w ministerstwie sprawiedliwości jako tzw. zagraniczny agent (w jego przypadku Ukrainy) i utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości.

Eksperci prawni zwracają uwagę, że proces w Alexandrii jest pierwszym sprawdzianem na sali rozpraw, niejako "na polu bitwy", prokuratorów pracujących w zespole Muellera, a podstawowym ich zadaniem jest wygranie tego procesu.

Dlatego, jak wskazują prawnicy, mimo posiadania całej góry dowodów winy Manaforta - kopii przekazów bankowych, rachunków na miliony dolarów płaconych przelewami bankowymi z zagranicznych kont, zleceń dla przedsiębiorców remontujących i przebudowujących liczne posiadłości tego znanego z wybrednego gustu stratega politycznego - prokuratorzy z zespołu Muellera, dmuchając na zimne, nie przedstawili Manafortowi o wiele trudniejszego do udowodnienia zarzutu popełnienia oszustw podatkowych, ale łagodniejszy i niezbyt trudny do udowodnienia zarzut niepłacenia podatków.

Dlatego prokuratorzy podczas pierwszych trzech dni procesu ze szczegółami przedstawiali wystawne życie Manaforta w okresie, gdy pracował dla ukraińskiej Partii Regionów i nie wiedział, co zrobić z pieniędzmi; kupił m.in. marynarkę z tkaniny wykonanej ze strusich piór za 15 tys. USD, zegarek za 21 tys. USD; w luksusowym sklepie z męską odzieżą na Manhattanie w ciągu dwóch lat wydał prawie 900 tys. USD, a posiadłości w Nowym Jorku, pod Waszyngtonem i na Florydzie nabył za ponad 6 mln USD.

Aby ukryć swoje dochody przed urzędem skarbowym, Manafort płacił za te luksusy gotówką z kont w zagranicznych bankach jego firm, w tym aż czterech firm, które zarejestrował na Cyprze.

Prowadzący proces sędzia T.S. Ellis III - mianowany na stanowisko sędziego federalnego przez republikańskiego prezydenta Ronalda Reagana - z irytacją przerwał wyliczanie przez asystenta prokuratora federalnego przykładów wystawnego życia Manaforta, wskazując, że "bogactwo nie jest jeszcze dowodem winy".

Z podobnych powodów sędzia zabronił prokuratorom z zespołu Muellera używania słowa "oligarcha" na określanie osób, które płaciły Manafortowi za polityczne konsultacje na Ukrainie. Zdaniem sędziego Ellisa słowo to jest "pejoratywnie nacechowane" i może negatywnie uprzedzić ławników do oskarżonego.

Prawdopodobnie prokuratorzy, którzy zakończą przedstawienie zarzutów i przesłuchiwanie 35 świadków oskarżenia dopiero w przyszłym tygodniu, właśnie w tym celu wyliczali przykłady kosztownych upodobań Manaforta. To ławnicy w anglosaskim procesie sądowym decydują o winie bądź niewinności oskarżonego. Dlatego zdaniem doświadczonych adwokatów proces jest z reguły rozstrzygnięty już w chwili wyboru ławy przysięgłych poprzedzającego posiedzenie sądu.

"Nic tak nie oburza zwykłych ludzi, jakimi są ławnicy, jak facet, który obnosi się ze swoim bogactwem. A jeszcze bardziej oburza ławników, naprawdę ich irytuje, bogaty facet, który łamie przepisy obowiązujące wszystkich innych, jak np. płacenie podatków" - powiedział komentator prawny telewizji MSNBC Danny Cavallos.

Jego zdaniem wygrana w tym procesie jest potrzebna specjalnemu prokuratorowi Muellerowi do przekonania amerykańskiej opinii publicznej, coraz bardziej znudzonej ciągnącym się od maja ub.r. dochodzeniem, że prowadzone przez niego śledztwo nie jest - jak mu zarzuca prezydent Trump - polowaniem na czarownice.

Chociażby z tego powodu - jak dowodzi na portalu tygodnika "Businessweek" były prokurator federalny Renato Mariotti - "znaczenie tego procesu wykracza poza salę sądową i jego aspekty prawne".

Proces przed sądem federalnym w Alexandrii "jest początkiem nowej fazy dochodzenia specjalnego prokuratora, człowieka, który jest demonizowany przez prezydenta Trumpa i stanowi dla niego egzystencjalne zagrożenie" - twierdzi Mariotti.

"Jeśli Manafort zostanie uznany za winnego popełnienia wszystkich 18 zarzucanych mu przestępstw, prokurator Mueller otrzyma świeży zastrzyk społecznego poparcia" - sądzi b. prokurator federalny. Z kolei "jeśli proces zakończy się uniewinnieniem byłego szefa sytabu wyborczego Donalda Trumpa z większości zarzutów albo jeśli sędziowie przysięgli nie będą w stanie osiągnąć wspólnej decyzji z powodu sprzeciwu jednego z nich, Trump i jego zwolennicy ogłoszą zwycięstwo" - zapowiada Mariotti.

W przypadku takiego niepomyślnego dla Muellera obrotu sprawy w Alexandrii - jak przewiduje b. prokurator - prezydent i ci, którzy go popierają, "utwierdzą się w przekonaniu, że dochodzenie specjalnego prokuratora Roberta Muellera rzeczywiście jest politycznie motywowanym polowaniem na czarownice i będą się jeszcze bardziej stanowczo domagać jego zakończenia".

>>> Czytaj też: Administracja Trumpa chce złagodzić normy zużycia paliwa. To "atak na zdrowie wszystkich Amerykanów"?