Wzrost polskiego PKB w długookresowym scenariuszu, kończącym się na 2070 r., będzie zmierzał w kierunku 1,7 proc. - wynika z przedstawionych w poniedziałek obliczeń Ministerstwa Finansów. Zdaniem minister Teresy Czerwińskiej główne ryzyka dotyczą rynku pracy.

Przedstawiciele resortu finansów porównali podczas poniedziałkowego spotkania z dziennikarzami długookresowe scenariusze przygotowane w ministerstwie na ul. Świętokrzyskiej z analogicznymi prognozami opracowanymi przez Komisję Europejską w publikowanym raz na trzy lata "Ageing Report". Według KE realny wzrost polskiego PKB w scenariuszu kończącym się w 2070 r. będzie zmierzał do 1 proc., podczas gdy z obliczeń ministerstwa finansów - przygotowanych według tej samej metodologii - wynika, że będzie zbliżał się do 1,7 proc.

Minister finansów Teresa Czerwińska tłumaczyła, dlaczego długookresowa prognoza MF jest bardziej optymistyczna. Przyznała przy tym, że tego typu długoterminowe prognozy są obarczone błędem i są korygowane na bieżąco co kilka lat. Jej zdaniem są jednak konieczne do tego, aby budować plany wieloletnie np. przez samorządy czy ZUS.

"To tempo wzrostu PKB przy scenariuszu wyliczonym przez MF jest istotnie wyższe niż to, które jest zaprezentowane w dokumencie Komisji Europejskiej (...). Wynik uzyskaliśmy bardziej optymistyczny, wyższy z tego tytułu, że widzimy ogromną szansę w wyższej produktywności, jeśli chodzi o gospodarkę polską" - poinformowała minister.

Wyjaśniła, że polska gospodarka, jako gospodarka doganiająca bogate kraje UE potrzebuje więcej kapitału, nowych technologii. "Wykorzystuje więc lukę rozwojową. Widzimy szansę, żeby ją wypełnić. Dlatego zakładamy, że w długim okresie, wykorzystując tę większą absorbcję nowych technologii, relatywnie wysokie zapotrzebowanie na kapitał (...), mamy szanse wykazywać wyższą produktywność czynników produkcji niż ta, która jest założona przez Komisję Europejską w jej scenariuszu długookresowym" - powiedziała szefowa resortu finansów.

Reklama

Zakładając duże zapotrzebowanie na kapitał przyjęto, że będzie on dostępny i będzie relatywnie tani. "Podjęliśmy starania, aby ten stabilny i relatywnie tani kapitał zapewnić" - powiedziała minister. Wskazała m.in. na Pracownicze Plany Kapitałowe, które pozwolą zbudować długoterminowy kapitał, będący kapitałem krajowym, czyli zapewniającym finansowanie zarówno stabilne i jednocześnie relatywnie tanie.

Jak poinformowała Czerwińska, drugi argument przemawiający za wyższym wzrostem PKB jest rynek pracy. Przyznała, że długoterminowo wkład pracy w PKB będzie ujemny, co związane jest z czynnikami obiektywnymi - starzeniem się społeczeństwa, negatywnymi tendencjami demograficznymi. "W związku z tym zakładamy, że to, co należy zrobić, co jest przedmiotem szczególnej uwagi, jeśli chodzi o długoterminowy wzrost PKB, to są zmiany strukturalne na rynku pracy" - podkreśliła.

Wskazała, że szansą, którą trzeba wykorzystać jest zmiana struktury zatrudnienia. "Myślę przede wszystkim o wykorzystaniu (...) potencjalnych rezerw na rynku pracy, czyli przesuwaniu pracowników z sektorów, które cechują się niską produktywnością do sektorów o wyższej produktywności, czyli wykorzystaniu tego potencjału, który już posiadamy" - powiedziała.

Zwróciła też uwagę na podwyższenie aktywności zawodowej, jeśli chodzi o grupę wiekową 15-24 lat oraz 55 plus, w przypadku bowiem osób w sile wieku nie odstajemy od średniej w UE. "Patrzymy przy budowaniu tego typu scenariuszy na efektywny wiek przejścia na emeryturę, a nie na wiek emerytalny w sensie ustawowym" - zastrzegła minister. Dodała, że tu też mamy pewne potencjalne rezerwy - co widać na przypadkach innych gospodarek UE i świata - ludzie później przechodzą na emeryturę niż zapisano w ustawach.

Według Czerwińskiej jednym z wyzwań stojących przed polską gospodarką jest demografia. Minister zwróciła uwagę, że nie jest to nowy problem, ale zaczyna być postrzegany, jako "bardziej palący", jest jednym z kluczowych determinantów rozwoju gospodarczego. Minister wyjaśniła, że po pierwsze chodzi o to, aby miał kto pracować, a po drugie, aby byli to ludzie o odpowiednich kwalifikacjach.

"Problemy mamy dwa. Z jednej strony to niskie bezrobocie, czyli kurczące się zasoby pracy (...). A drugi problem, to jest problem strukturalny. Ja widzę pewne rezerwy na rynku pracy, natomiast wymaga to podjęcia szeregu działań, by takie rezerwy potencjalnie wykorzystać" - powiedziała.

Według szefowej resortu finansów rynek pracy to główne ryzyko i bolączka, ale rząd podejmuje odpowiednie działania zmierzające do zwiększenia dzietności czy podniesienia kwalifikacji pracowników - także poprzez właściwą politykę migracyjną.

>>> Czytaj też: Polska padnie ofiarą geopolitycznego targu? Trump może chcieć pozyskać Rosję przeciw Chinom