Szef polskiej dyplomacji przebywa w Gruzji z dwudniową wizytą w towarzystwie ministrów spraw zagranicznych Litwy i Łotwy, Linasa Linkevicziusa i Edgarsa Rinkeviczsa, oraz wicepremiera Ukrainy Pawła Rozenki. Jej głównym celem jest upamiętnienie 10. rocznicy rosyjskiej agresji na ten kraj.

W wystąpieniu dla dziennikarzy po uroczystości złożenia wieńca przed popiersiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego w gruzińskiej stolicy Czaputowicz przypomniał o wizycie, którą 10 lat temu złożyli w Gruzji prezydenci Polski, Litwy, Estonii i Ukrainy oraz premier Łotwy. Miała ona zademonstrować ich solidarność z Gruzją w kontekście agresji rosyjskiej na ten kraj i powstrzymać żołnierzy rosyjskich przed zajęciem całego terytorium Gruzji.

Jak zaznaczył polityk, kwestia przywrócenia jedności kraju wciąż nie została rozwiązana. Wyraził jednak nadzieję, że wysiłki podejmowane przez społeczność międzynarodową pomogą utrzymać integralność, suwerenność i niepodległość Gruzji.

Polski minister podkreślił również, że kraje Zachodu czekają na Gruzję i doceniają jej wysiłki na rzecz reform ustrojowych, zbliżających kraj do członkostwa w strukturach euroatlantyckich.

Reklama

"Jesteśmy usatysfakcjonowani decyzjami szczytu NATO w Brukseli, który utrzymał +otwarte drzwi+ dla Gruzji i Ukrainy" - dodał w tym kontekście.

Szef MSZ przypomniał również, że pod koniec lipca sekretarz stanu USA Mike Pompeo ogłosił Deklarację Krymską, w której zapewnił m.in., że Stany Zjednoczone "będą się dalej trzymać swej wieloletniej zasady odmowy uznania roszczeń Kremla do suwerenności nad terytorium przejętym siłą z pogwałceniem prawa międzynarodowego", w tym w odniesieniu do aneksji Krymu, i będą dalej nalegać na przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy. Jak zaznaczył Czaputowicz, deklarację tę poparła m.in. Polska.

"Myślę, że jest to jasny sygnał dla Rosjan, że agresywna polityka nie będzie akceptowana przez świat zachodni" - stwierdził szef dyplomacji.

W sierpniu 2008 r. wybuchł kilkudniowy konflikt zbrojny między Rosją a Gruzją. Gruzja podjęła zbrojną próbę odzyskania kontroli nad Osetią Południową, regionem, który oderwał się od niej w latach 90. i przy nieformalnym wsparciu Moskwy uzyskał faktyczną niezależność. Rosja odpowiedziała wprowadzeniem swych wojsk do tej republiki i dalej w głąb gruzińskiego terytorium. W wyniku konfliktu Rosja uznała niepodległość nie tylko Osetii Płd., ale też drugiej separatystycznej republiki gruzińskiej, Abchazji.

>>> Czytaj też: Polska padnie ofiarą geopolitycznego targu? Trump może chcieć pozyskać Rosję przeciw Chinom