ikona lupy />
Produkcja złota na świecie (graf. Obserwator Finansowy) / Inne

W minionych dwóch latach kilka razy różne czynniki przemawiały za tym, że złoto wkrótce odzyska dawny „blask” i popyt, a co za tym idzie także i ceny, zaczną znów wzrastać. Niestety tak się nie stało. W drugiej połowie 2017 roku ceny złota ustabilizowały się na poziomie ok. 1250 dol. za uncję. Wynikało to z niewielkiego popytu na ten kruszec ze strony prywatnych inwestorów, którzy uzyskują znacznie wyższe dochody z posiadania papierów dłużnych oraz innych aktywów. Pod koniec stycznia 2018 r. cena uncji złota wzrosła wprawdzie do 1343 dol. (czyli o 2,5 proc. w porównaniu do grudnia), jednak daleko było do rekordowego poziomu sprzed kilku lat (we wrześniu 2011 roku za uncję płacono ponad 1900 dolarów).

Styczniowa zmiana nie wywołała trwałego trendu. W pierwszym kwartale globalny popyt na złoto zmalał o 7 proc., w porównaniu do analogicznego okresu z 2017 roku. Najwięksi do niedawna nabywcy kruszcu, prywatni inwestorzy z Chin, Niemiec i USA, ograniczyli w tym okresie swoje zakupy do poziomu 254,9 ton – to o 15 proc. mniej niż w pierwszym kwartale 2017 r. Jeszcze bardziej zmniejszyły zakupy fundusze inwestycyjne – do zaledwie 32,4 ton (to aż o 66 proc. mniej niż w pierwszym kwartale 2017 r.).

Sytuacja nie uległa większej zmianie w drugim kwartale – po tym, jak prywatni inwestorzy ograniczyli zakupy, ceny złota znów spadły, na szczęście nieznacznie – do 1247 dol. za uncję (28 czerwca). Niewielki wzrost popytu na złoto wystąpił w omawianym okresie także ze strony przemysłu – tylko o 4 proc.

Reklama

Przyczynami spadku było zarówno umocnienie się amerykańskiego dolara, w której to walucie realizowane są transakcje, jak i podwyżki stóp procentowych w USA oraz podwyżki stawek celnych w handlu Stanów Zjednoczonych z Chinami i kilkunastoma innymi krajami.

Kryptowaluty odwracają uwagę

Powstrzymywanie się od większych zakupów złota przez prywatnych inwestorów wynikało jednak przede wszystkim z ich oceny sytuacji na rynku drogocennych kruszców i innych walorów i porównania stopy zwrotu od zainwestowanego w poszczególne aktywa kapitału. A porównanie to nie wypadło dobrze dla złota, którego cena wzrosła w ostatnich 12 miesiącach tylko o 2,8 proc., czyli dokładnie tyle samo, ile w tym czasie zwiększył się kurs wymienny euro w stosunku do dolara.

Kiepski zarobek dało także srebro i platyna (w tym samym okresie cena srebra wzrosła tylko o 0,2 proc. a cena platyny spadła aż o 8,2 proc.). Pewnym wyjątkiem były w omawianym okresie tylko inwestycje w zakup palladu (palladium), którego cena wzrosła o 12,6 proc.

Największe możliwości zarobku dały prywatnym inwestorom zakupy ropy w ramach kontraktów terminowych, na której można było w tym czasie zarobić aż 57,6 proc. Drugie miejsce pod względem opłacalności zajęły akcje NASDAQ (25,33 proc. zysku), trzecie palladium (pallad, 12,6 proc. zysku). Złoto było dopiero dziewiąte – 2,5 proc. od wyłożonego kapitału; zyski z dwuletnich obligacji amerykańskich wyniosły w tym roku 2,5 proc., czyli najwięcej od 2009 roku. Złoto naprawdę nie przekonuje.

Mniejsze zainteresowanie złotem ze strony inwestorów wynikało także z „reorientacji” na rynek kryptowalut. Zyski inwestorów z zakupu bitcoina i innych kryptowalut są dużo większe i na ten właśnie rynek trafia coraz więcej kapitału. Kryptowaluty są jednak dużo bardziej narażone na gwałtowne zmiany ich kursu wymiennego w stosunku do dolara i innych walut wymienialnych aniżeli ceny złota i innych kruszców.

Analitycy przewidują, że w najbliższym czasie ceny złota będą „dreptać” w miejscu. Kruszec ten jest niedowartościowany w stosunku do innych aktywów (akcji, obligacji i cen nieruchomości), ale przede wszystkim w stosunku do wzrastających kosztów jego wydobycia.

Impulsem do wzrostu cen mogłyby stać się zmiany w polityce monetarnej banków centralnych. Może zadziałać także mniejsza podaż – niektórzy czołowi producenci nie wykorzystują w pełni mocy produkcyjnych.

Nie wszystkie jednak prognozy dla rynku złota na najbliższe kwartały są niepomyślne. Wielu analityków uważa, że ścisła korelacja pomiędzy silnym dolarem a niższą (i zmniejszającą się proporcjonalnie do tempa wzrostu kursu dolara) ceną złota może się nie utrzymać do końca roku. Między 11 kwietnia i końcem czerwca DXY (indeks amerykańskiego dolara) zwiększył się z 89,4 do 94,8 zyskując 6 procent. W tym samym okresie cena jednej uncji złota zmniejszyła się także o 6 procent. W najbliższych kilku miesiącach może dojść – np. w wyniku wojny handlowej USA z Chinami i UE – do osłabienia dolara, a pogarszająca się sytuacja geopolityczna będzie sprzyjać wzrostowi ceny złota.

Efektywny popyt na złoto był, jest i nadal będzie uzależniony przede wszystkim od wysokości stóp procentowych i kursu wymiennego amerykańskiego dolara. Im wyższe stopy (przy niskim poziomie inflacji) i drożejący dolar, tym gorsze perspektywy dla wzrostu ceny złota. Im wyższe od stopy inflacji są stopy procentowe, tym bardziej osłabiają one złoto. W ostatnim czasie zarówno z USA jak i w Europie można zaobserwować ożywienie inflacji, co może sprzyjać wzrostowi ceny złota.

Zakupy państwowe

Wydaje się, że płynność w handlu złotem utrzymuje się głównie dzięki zakupom krajów. Największe rezerwy złota nadal posiadają Stany Zjednoczone. Pod koniec czerwca oszacowano je na 8 134 tony. Fed nie kupuje jednak na razie znaczniejszych ilości kruszcu. Utrzymuje je raczej na dotychczasowym poziomie lub okresowo zmniejsza swoje rezerwy. Podobnie postępują Niemcy, które posiadają 3 374 tony złota i Włochy, które posiadają 2 451 ton złota. W ostatniej dekadzie USA zwiększyły swoje rezerwy złota tylko o 0,5 tony, natomiast Niemcy zmniejszyły rezerwy o prawie 50 ton.

Dla porównania Chiny zwiększyły je ponad trzykrotnie, a Rosja ponad czterokrotnie. Według oficjalnych danych Chiny posiadają obecnie 1 842 tony złota, Rosja 1 858 ton. 2 451 ton złota jest w rękach MFW.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy tylko niektóre banki centralne (m.in. z Rosji, Chin, Kazachstanu i Turcji) zwiększyły zakupy złota (do poziomu 116,5 ton – wzrost o 42 proc.).

Należy podkreślić, że około 90 proc. światowego popytu na złoto pochodzi z innych krajów niż Stany Zjednoczone. Dlatego też zwiększanie rezerw złota przez banki centralne to dobry prognostyk dla globalnego rynku złota. Według prognoz ekspertów z think-tanku Focus Economics pod koniec września uncja złota powinna kosztować ok. 1325 dol., a według analityków JP Morgan nawet ponad 1390 dol.

Złoto zyskuje, gdy światowy rynek ulega destabilizacji. Ewentualne turbulencje na światowych giełdach, spadek rentowności papierów wartościowych czy pojawienie się bańki na rynku nieruchomości może spowodować większe zakupy złota przez prywatnych inwestorów i wzrost cen.

Oczekiwanie na hossę na rynku złota, to oczekiwanie na kryzys. Czy opłaca się tego komuś życzyć?
Otwarta licencja

Autor: Adam Gwiazda, ekonomista i politolog, prof. zwyczajny i kierownik Zakładu Teorii Polityki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy