Wybory samorządowe wiele w Polsce wyjaśnią, zmienią ukształtowanie areny politycznej; wybory do sejmików, to w pewnym sensie wybór plebiscytowy: za czy przeciw rządowi - mówi w wywiadzie dla PAP szef Centrum Analiz Strategicznych w KPRM prof. Waldemar Paruch.

Jego zdaniem premier i ministrowie powinni się zaangażować w kampanię wyborczą. Wybory samorządowe, według prof. Parucha, stanowią również horyzont myślenia w krótkookresowym planowaniu i w najbliższych miesiącach nie są przewidywane zasadnicze zmiany w istotnych obszarach życia społecznego.

PAP: Mamy środek sezonu wakacyjnego, w tym tygodniu nie zebrała się Rada Ministrów, kiedy możemy spodziewać się najbliższego jej posiedzenia?

Prof. Waldemar Paruch: Premier Mateusz Morawiecki podczas ostatniego posiedzenia rządu, które odbyło się 31 lipca zapowiedział, że kolejne posiedzenie odbędzie się 21 sierpnia.

PAP: Jakie obszary, jeśli chodzi o zmiany legislacyjne będą priorytetowe z punktu widzenia CAS po okresie wakacyjnym? Jakich projektów możemy się spodziewać?

Reklama

W.P: Nie ma wyjątkowych obszarów priorytetowych, ponieważ wyraźnie z przekazów politycznych wynika, że w najbliższych miesiącach nie są przewidywane zasadnicze, bardzo głębokie zmiany w istotnych segmentach życia społecznego. To raczej będą projekty regulujące, doprecyzowujące, a także będące reakcją na zjawiska w rolnictwie.

Na ostatnim posiedzeniu rząd przyjął program pomocy dla gospodarstw poszkodowanych przez suszę. Będziemy zajmować się kryzysem na rynku owoców miękkich, gdyż są potrzebne zmiany podstaw prawnych - nie tylko ustawowe, ale również w zakresie rozporządzeń. Bez tego typu zmian interwencja państwa na tym rynku byłaby znacznie trudniejsza.

Będziemy też dalej pracować na utworzeniem holdingu spożywczego. Na razie padła propozycja takiego rozwiązania, a teraz trzeba ją przełożyć na konkretne propozycje ustawodawcze.

To są priorytety na najbliższe tygodnie.

PAP: Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w jednym z ostatnich wywiadów pytany jakie projekty będą w najbliższym czasie będą priorytetowe dla PiS stwierdził, że z całą pewnością trzeba podjąć problem emerytów. Czy Centrum Analiz Strategicznych pracuje nad nowymi rozwiązaniami dla tej grupy społecznej?

W.P: Kwestia emerytów, to jest decyzja polityczna, kwestia programu politycznego. Działania rządu w tej materii są w pewnym sensie następcze. Będzie decyzja polityczna podjęta przez władze Prawa i Sprawiedliwości, rząd się wtedy włączy w kategoriach wykonawcy projektu politycznego. Trochę cierpliwości, jak prezes Kaczyński zapowiada pewne działania, to one na pewno zostaną podjęte.

PAP: W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia medialne o pomyśle zwiększenia świadczenia z programu Rodzina 500+ z 500 zł do 1000 zł. Czy taki pomysł jest w ogóle realny i czy jest brany pod uwagę przez rząd?

W.P: Mogę powiedzieć jednoznacznie – w 2018 r. nie ma prac nad takim projektem. W najbliższych miesiącach jest to bardzo mało prawdopodobne, żeby dokonać tak dużego kolejnego transferu. Nie jest przewidywane takie działanie w jakimkolwiek realnym horyzoncie. Traktowałbym te wypowiedzi medialne jako zapełnianie pustki wakacyjnej, żeby ożywić czytelnictwo gazet czy oglądalność programów telewizyjnych.

PAP: Jeżeli chodzi o wydarzenia, które będą miały miejsce jesienią – czy pojawią się jakieś reformy, projekty ustaw dotyczące konkretnych grup społecznych?

W.P: Wejdą przepisy usprawniające funkcjonowanie służby zdrowia. Powoli one będą procedowane, wychodzące z Ministerstwa Zdrowia. Dotyczy to cyfryzacji służby zdrowia, walki z dopalaczami. Są zapowiadane kolejne działania w tej materii, bowiem problem się bardzo mocno ujawnił przy okazji wakacji. Natomiast wielkie zasadnicze reformy, które byłyby następstwem stanowienia ustaw nie są w najbliższych tygodniach przewidywane.

W sensie politycznym, chyba nie zdradzę wielkiej tajemnicy, horyzont myślenia dotyczy wyborów samorządowych, bo to są wybory, które bardzo wiele w Polsce wyjaśnią, zmienią ukształtowanie areny politycznej, w to nie wątpię. Na pewno przesunięcia po tych wyborach będą i raczej to jest ten horyzont w planowaniu krótkookresowym. Natomiast w zależności od tego, jakie będą wyniki wyborów samorządowych, budowane są strategie różnego typu działań, w zależności od tego, jaki będzie wynik wyborów do sejmików wojewódzkich, bo one są kluczowe, dlatego że są bardzo mocno motywowane politycznie. W wyborach do sejmików dominuje kryterium polityczne, partyjne nad kryterium personalnym.

PAP: Czy premier podjął już decyzję, kiedy odbędą się jesienne wybory samorządowe?

W.P: Premier jeszcze nie podjął decyzji; wysoce prawdopodobne jest, że pierwsza tura odbędzie się przed końcem października, druga tura siłą rzeczy dwa tygodnie później. Nie przywiązywałbym wielkiej wagi, czy to będzie 21 października czy 28 października. Moim zdaniem wybory, w tym dwie tury, zakończą się do 11 listopada.

PAP: Czy premier aktywnie zaangażuje się w kampanię wyborczą przed wyborami samorządowymi?

W.P: W naturalny sposób premier powinien się zaangażować w tę kampanię, jak i ministrowie jego rządu, bo wybory do sejmików są wyborami politycznymi i jest to też w pewnym sensie wybór plebiscytowy: za, czy przeciwko polityce rządu. W Polsce mamy bardzo wyraźną, bardzo zdecydowaną polaryzację polityczną – z jednej strony obóz rządzący Zjednoczonej Prawicy, z drugiej strony opozycję lewicowo-liberalną, która kwestionuje wszystko, co robi obóz rządzący.

Ta polaryzacja jest po prostu pełna, dotyczy chyba wszystkiego i siłą rzeczy to się przekłada na zachowania wyborcze i trudno wyobrażać sobie, żeby premier był pasywny w tego typu wyborach. Jest olbrzymim atutem obozu rządzącego, wszelkie badania to pokazują, że przywództwo Mateusza Morawieckiego zostało uznane przez wyborców Zjednoczonej Prawicy, jednocześnie jest to bardzo mocne przywództwo, w porównaniu ze słabym przywództwem, jakie obserwujemy po stronie opozycyjnej. To są pierwsze wybory z cyklu czterech wyborów, które będą oceną tego, co się dzieje w obecnej kadencji Sejmu.

PAP: Jest Pan przekonany, że Zjednoczona Prawica osiągnie dobry wynik i wyborcy tym samym pozytywnie wypowiedzą się o reformach wprowadzonych przez rząd zarówno premier Beaty Szydło jak i premiera Mateusza Morawieckiego?

W.P: Jeśli patrzymy na trendy w sondażach, to w tym kontekście nie ma żadnych wątpliwości, że obóz rządzący posiada mocną legitymację dokonywania zmian – wszystkie sondaże to pokazują, ale każde wybory są wyborami kontekstowymi, sytuacyjnymi. Bardzo wielu wyborców i to znacznie więcej niż wyborcy zdeterminowani politycznie i ideologicznie głosuje kontekstowo i sytuacyjnie. Mamy dużą dynamikę sytuacji politycznej, a to będzie miało wpływ na decyzje wyborców chwiejnych, niezdecydowanych, na poziom frekwencji, a od tego będzie bardzo wiele zależało.

Jeżeli frekwencja będzie wyższa, to wówczas wśród głosujących będą także osoby spoza tzw. żelaznego elektoratu poszczególnych partii i wtedy istotną rolę będzie odgrywała kampania wyborcza. PiS udowodniło w 2015 r. w wyborach parlamentarnych i prezydenckich, że potrafi bardzo dobrze organizować kampanię, przeprowadzać ją bardzo dynamicznie, precyzyjnie i dobrze diagnozować sytuację społeczną. Każde wybory są inne, nie ma tutaj powtarzalności.

PAP: Ostatnie dni zostały zdominowane przez decyzję Sądu Najwyższego o skierowaniu pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE i zawieszeniu stosowania przepisów trzech artykułów ustawy o SN dotyczących sędziów, którzy ukończyli 65 lat. Jak Pan odczytuje to postanowienie?

W.P.: Sąd Najwyższy po prostu złamał konstytucję. Nie ma żadnej podstawy prawnej w konstytucji, która by pozwalała zawiesić ustawę. Takich uprawnień nie posiada nawet Trybunał Konstytucyjny. To niesie za sobą bardzo wiele problemów, bo jeśli SN łamie konstytucję, łamie przepisy prawa, to mamy fundamentalny problem w państwie. W tej sprawie pojawia się też kontekst moralny, gdyż SN zawiesił przepisy dotyczące sędziów zasiadających w owym Sądzie Najwyższym. To sytuacja wyjątkowo naganna od strony moralnej.

Łamanie prawa przez SN jest to ewenement w świecie demokratycznym. Trudno by znaleźć inne państwo, które uważałoby się za demokratyczne i w którym SN łamie przepisy konstytucji, uzurpuje sobie uprawnienia, których po prostu nie posiada.

PAP: Jeżeli chodzi o reformę wymiaru sprawiedliwości – czy można już ją określić jako dokonaną, zakończoną chociażby pod względem legislacyjnym czy ciągle ten proces trwa?

W.P: Dopóki nie będzie pełnej obsady SN, nie zostaną uzupełnione wakaty, nie zaczną funkcjonować wszystkie izby, w tym Izba Dyscyplinarna i nie zmieni się mechanizm funkcjonowania sądów odnośnie realizacji celów, które zostały postawione przed tą reformą i wynikają z oczekiwań społecznych, to możemy mówić, że ta reforma się jeszcze nie zakończyła. Ona wchodzi w ostatnią fazę, trwa to stosunkowo długo, ale dopóki nie będzie zmian personalnych i tych wewnątrz SN, trudno powiedzieć, żeby się ta reforma zamknęła.

PAP: A czy obecne przepisy, już po wejściu w życie licznych nowelizacji ustaw, dają możliwość na zakończenie tej reformy?

W.P: Podejrzewam, że będzie dalszy ciąg zmian legislacyjnych w kategoriach usprawnienia funkcjonowania sądów, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiada kolejne propozycje zmian. Chodzi o to, żeby sądy funkcjonowały zdecydowanie lepiej, niż teraz funkcjonują. Zakończył się obecnie etap ustrojowy, który objął wszystkie rodzaje sądów. Nie jest to proces krótki, tego się nie da zrobić w ciągu tygodnia.

Zmiany strukturalne, reforma sądownictwa warunkują w pewnym sensie reformy funkcjonowania sądów. Potem będzie następna faza reformowania sądów – też nie jest ona prosta, bo wymaga zmian w kodeksach, a one nie mogą się odbywać natychmiast, bardzo szybko, bo jest to bardzo kłopotliwa materia, która wpływa na życie bardzo wielu ludzi. Pisanie pospieszne kodeksów nie byłoby dobrym pomysłem. Tego nie można robić szybko, bo konsekwencje są zbyt dolegliwe.

Rozmawiali Mateusz Roszak, Rafał Białkowski